niedziela, 21 grudnia 2014

czwartek, 2 października 2014

NOWY BLOG!

Witam i o zdrowie pytam :D
bardzo Was przepraszam, ale tylko ja jestem taką sierotą i potrafię popier*dolić linki -.-
w ramach tego, że większości, jak nie wszystkim podałam zły link, chciałabym to sprostować ;)
zapraszam Was tutaj : i-am-just-ordinary-girl.blogspot.com
Liczę na komentarze, bo doskonale wiecie, jak to napędza do pisania :D
Pozdrawiam serdecznie <3

niedziela, 21 września 2014

Epiolg

Ciepły, słoneczny dzień. Siedzę na jednej z ławek, przyglądając się z uśmiechem Kubie i Mariuszowi. Jesteśmy na placu zabaw. Rudy bawi się z chłopcem na karuzeli. Czasem wydaje mi się, że to właśnie on bawi się lepiej niż nasz syn. Od tego przesłodkiego obrazka odrywa mnie płacz Kacpra. Wyjmuję malca z wózka. Momentalnie przestaje płakać.
- Popatrz co ten twój tatuś wyczynia - śmieję się, kręcąc głową z politowaniem.
- A kto to się obudził? - Kuba z Mariuszem podchodzą do nas - no chodź do tatusia - mały jak na zawołanie wyciąga ręce w jego stronę.
Pewnie zadajecie sobie pytanie, jak to wszystko się potoczyło.
Łatwo nie było. Przechdziliśmy wiele wzoltów i upadków. Nie obyło się bez kłótni i rozstań, które miały być już definitywne. Za każdym razem schemat wyglądał tak samo. Burzliwa wymiana zdań, oświadczenie, że nas już nie ma i trzaśnięcie drzwiami. Na szczęście wszystko kończyło się dobrze.
Ślub był krótko po tym, jak Kuba dostał propozycję grania we Włoszech. Nie było hucznego wesela. Wystarczyło nam kameralne przyjęcie w gronie rodziny i najbliższych znajomych.
Kiedy okazało się, że zaszłam w ciążę, Kuba podpisał kontrakt z gdańską drużyną. 
Nawet się nie obejrzałam, a na świecie pojawił się Kacperek. Był strasznie podobny do ojca. Jedynie oczy miał po mnie.
Teraz, kiedy patrzę na to wszystko z perspektywy czasu, cieszę się, że nie odtrąciłam wtedy Jarskiego.
- Mamusiu.. - Mariusz usiadł koło mnie na ławce i nóżkami zaczął kreślić bliżej nieokreślone symbole.
- Tak kochanie? - spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Bo ja się bardzo cieszę, że mam braciszka.. - urwał na chwilę - ale wiesz, chciałbym mieć siostrzyczkę.
Przeniosłam wzrok na męża i pokręciłam przecząco głową.
- Spoko młody, już ja się o to postaram - wyszczerzył się dwuznacznie.
- Na prawdę?! Przekonasz mamusię?! - Mariusz przytulił się do jego nóg.
- Mamusia nie ma tutaj zbyt dużo do gadania - zaśmiał się.
- Jeszcze się zdziwisz tatusiu - posłałam mu groźne spojrzenie.

- Jarosz, ja cię kiedyś zabiję! - wysyczałam cicho, kiedy gotowałam obiad.
- No, ale o co ci chodzi ? - poczułam jego wielkie łapska na biodrach.
- O co? - odwróciłam sę do niego przodem i podniosłam głowę do góry. W końcu był kilkanaście centymerów wyższy. Spojrzałam mu w  oczy - o to, że dopiero co urodziłam Kacpra. Nie mówię nie, ale wydaje mi się, że to nie jest najlepszy czas na kolejne dziecko.
- No, ale zobacz. Między Mariuszem i Kacprem jest sześć lat różnicy. Fajnie, gdyby Kacper miał się z kim bawić - posadził mnie na blacie i przyssał się do mojej szyi.
- Czy ty myślisz, że jestem maszyną do rodzenia dzieci? Przeciśnij sobie arbuza przez dziurkę od klucza i zobacz jak to fajnie - odsunęłam się od niego.
- Nika proszę cię - zrobił maślane oczka.
- Kuba - jęknęłam cicho, kiedy jego zimne ręce wylądowały pod moją koszulką - dzieci są w domu.
- Nie ma - uśmiechnął się buńczucznie - kiedy wyszłaś do sklepu był tutaj twój tata. Zabrał ich do zoo. Dlatego zostaw ten obiad i chodź popracować nad córeczką - zaśmiał się i wpił się w moje usta.
Oplotłam nogami jego biodra.
- A co jak będzie kolejny chłopiec? - zapytałam między pocałunkami.
- To będziemy się starać o córeczkę tak długo, dopóki się nie urodzi - powiedział, zatraskując drzwi od sypialni.

- Jeszcze troszeczkę pani Weroniko.
- Jarosz, zabiję cię rozumiesz?! - krzyknęłam. Kuba ścisnął mocniej moją dłoń i zaśmiał się cicho - ja nie żartuję - warknęłam.
Po chwili na sali rozległ się płacz dziecka.
- Gratuluję, urodziła pan zdrową córeczkę - lekarz położył mi ją na piersi.
- No to teraz musimy się postarać o drugą - wyszeptał mi do ucha mąż
- Ty chyba oszalałeś - powiedziałam, patrząc na małą.
- Nie, Łucja musi mieć siostrzyczkę, bo z dwoma braćmi nie wytrzyma - parsknął śmiechem.
- Jak ty coś powiesz - wywróciłam oczyma, oddając małą pielęgniarce.
- I tak wiem, że mi ulegniesz - wyszczerzył się.
- Co ja z tobą mam - westchnęłam zmęczona.
- Dużo miłości kochanie - ucałował moje czoło.

____________________________________________
W ten oto sposób kończymy historię Weroniki.
Mam nadzieję, że nie skopałam tego epilogu jak na każdym innym blogu?
Chciałabym podziękować za ponad 40.000 wyświetleń, za każdy komentarz, za to, że nie miałyście mnie dość i za to, że tutaj byłyście i wspierałyście mnie w tym wszystkim. Podejrzewam, że gdyby nie Wy, nie skończyłabym tej historii.. Te, które piszą blogi z pewnością wiedzą, ile radości daje każdy komentarz. ;)
Spokojnie, TEN blog nie jest moim ostatnim :D
Niedawno wpadł mi pomysł na kojelnego, ( Panie Boże, dlaczego obdarzyłeś mnie tak bujną wyobraźnią :D ? ) więc w najbliższym czasie powinnam wystartować z czymś nowym :D
Korzystając z okazji, chciałabym pogratulować naszym cudownym siatkarzom wejścia do finału, i jakże łaskawemu panu Solarzowi, że dzisiejszy mecz będzie emitowany na otwartym polsacie xD fakt faktem, mam cyfrowy polsat i nie miłabym problemu z obejrzeniem meczu, aczkolwiek cieszę się, że inni kibice, którzy nie mieli tyle szczęścia, będą mogli obejrzeć bój o złoto naszych Orzełków! ;)
Mam do Was jeszcze jedną prośbę. Jeżli możecie, to pozostawcie po sobie jakiś ślad ;) chciałabym w przybliżeniu wiedzieć, ile osób tutaj zaglądało ;)
To by było chyba na tyle ;)
Zapraszam na trzeci rozdział TUTAJ i pozdrawiam bardzo serdecznie <3

poniedziałek, 8 września 2014

#44

Kuba nie mógł przyjąć do wiadomości, że chcę usunąć ciążę. Wiem, że to nie jest najlepsze wyjście, ale innego w tym momencie nie widzę. To nie jest najlepszy czas na dziecko. Wzięłam laptopa na kolana i przeczesałam internet w poszukiwaniu lekarza, który podjąłby się zabiegu. Po dłuższym czasie udało mi się znaleźć kontakt do jednego ze specjalistów. Wstukałam numer do telefonu i przycisnęłam go do ucha. Udało mi się umówić wizytę za kilka dni. Westchnęłam głęboko i zamknęłam klapę latpopa.
- Nika, dyrektor się pyta dlaczego nie ma cię na lekcji - do  pokoju wpadła zziajana Gośka.
- Już idę - zerwałam się na równe nogi i pędem ruszyłam do klasy.
Przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam w ławce. Oczywiście nie obyło się bez ciekawskich spojrzeń niektórych "koleżanek". Pokręciłam zrezygnowana głową i zagłębiłam się w nowy temat lekcji.
- Weronika - Kuba popukał mnie w ramię. Odwróciłam się do niego - na prawdę chcesz to zrobić?
- Wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej, ale proszę cię. Uznajmy, że nie było tematu, okej? - uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam w stronę biurka.

Wysypałam wszystkie swoje oszczędności na łóżko. Przeliczyłam je skrupulatnie i odłożyłam wystarczającą ilość na transport.
- Chyba powinno wystarczyć - mruknęłam do siebie. Zgarnęłam pieniądze do portfela, założyłam na siebie bluzę i opuściłam pokój.
Zabieg miałam umówiony na 15. W Łodzi byłam już o 13. Z małym problemem znalazłam odpowiednią ulicę. Weszłam do poradni, grzecznie zapytałam, która z pań jest ostatnia i zajęłam jedno z wolnych krzesełek. Przyglądałam się tym wszystkim kobietom i zaczęłam nabierać wątpliwości.
- Pierwsze dziecko? - zagadnęła mnie pani w zaawansowanej ciąży. Uśmiechnęłam się do niej nieśmiało - spokojnie, doktor Baner to na prawdę świetny ginekolog - puściła mi oczko i pogłaskała się po brzuchu. Nie wytrzymałam. Przeprosiłam ją i wyszłam na korytarz. Oparłam się o chłodną ścianę i zjechałam do parteru. Podciągnęłam kolana pod brodę, otoczyłam je rękoma, a z oczu zaczęły lecieć mi łzy.

Perspektywa Kuby

Postanowiłem porozmawiać z Niką jeszcze raz. Może tym razem przemówię jej do rozumu? Zapukałem do drzwi i uchyliłem je lekko. Na łóżku siedziała Gosia ze słuchawkami w uszach. Kiedy mnie zobaczyła, wyjęła je.
- No co tam?
- Gdzie Nika? - spojrzałem na jej puste łóżko.
- Nie widziałam jej od rana - wzruszyła ramionami.
Spojrzałem jeszcze raz na łóżko Weroniki. Westchnąłem lekko i wszedłem do środka. Usiadłem na łóżku i wyjąłem z kieszeni telefon. Próbowałem się do niej dodzwonić, ale nie odbierała. Wziąłem na kolana jej laptopa i uruchomiłem go. Westchnąłem zrezygnowany i włączyłem go. Odpaliłem historię przeglądania.
- Cholera! - krzyknąłem - masz numer do jej ojca?
- Jasne - wyciągnęła telefon i podała mi go.
Godzinę później byłem już w drodze do Łodzi. Na miejscu spotkałem się z jej tatą. Wyjaśniłem mu całą sytuację. Weszliśmy do poradni i szybkim krokiem przemierzaliśmy korytarz. W poczekalni było kilka kobiet.
- Przepraszam bardzo, widziały panie może taką młodą dziewczynę? Nie za wysoka, szczupła, blondynka - spojrzałem na nie z nadzieją.
- Jakiś czas temu wyszła stąd i do tej pory nie wróciła.
Znaleźliśmy ją w jakimś zaułku. Postanowiłem się wycofać. Skoro mnie nie chciała słuchać, może posłucha ojca. Oparłem się o ścianę i przyglądałem się całej sytuacji.
- Jak mogłaś pomyśleć, że będę zły ?
- Tato? - podniosła głowę i spojrzała na niego zdziwiona - co ty tutaj robisz?
- Próbuję cię powstrzymać przed popełnieniem największego błędu w życiu - kucnął przed nią.
- Nie dam sobie rady - pociągnęła nosem i schowała głowę między nogami.
- Nie zostałaś z tym wszystkim sama. Masz mnie, przyjaciół - przytulił ją.
- Kocham cię - wyszeptała, wtulając się w niego.
- Ja ciebie też - westchnął lekko.

Perspektywa Weroniki

Nie wiem, skąd oni się tu wzięli, ale to chyba dobrze. Jeszcze chwila i byłabym gotowa wejść do tego gabinetu.
- Kocham cię - przytuliłam się do taty. Po chwili oderwałam się od niego. Przeniosłam wzrok na Kubę, stojącego kawałek dalej.
- Gdyby nie Kuba, nie wiedziałbym o niczym - uśmiechnął się lekko.
Spojrzałam na Rudego. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego. Posłał mi pokrzepiający uśmiech i założył za ucho kosmyk włosów. Do moich oczu znowu napłynęły łzy.
- Nie płacz - przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku.
- Dziękuję - załkałam w jego ramię.

9 miesięcy później

- Gosia.. - powiedziałam między skurczami - chyba się zaczęło.. - wyszeptałam, skulając się z bólu.
Później wszystko działo się szybko. Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się na sali porodowej. Obok łóżka siedział Kuba, dzielnie mnie wspierając. Nie, nie jesteśmy razem. Uparł się, że będzie przy porodzie i jak widać postawił na swoim.
Kilka godzin później było już po wszystkim.
- Byłaś bardzo dzielna - Kuba ucałował moje czoło i uśmiechnął się serdecznie.
Urodziłam zdrowego chłopca, którego właśnie mi przynieśli. Wzięłam go na ręce i spojrzałam na niego.
- Myślałaś nad imieniem?
- Myślałam o Mariuszu - uśmiechnęłam się lekko.
- Ślicznie - puścił mi oczko.
Po chwili do sali weszła pielęgniarka.
- Wiem, że nie ma pani siły, ale w dokumentacji zostawiła pani jedną lukę. Nie mamy podanego nazwiska ojca.
- Jarosz, Jakub Jarosz - spojrzałam na niego zdezorientowana. Pielęgniarka zapisała nazwisko na kartce i opuściła salę.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Oj Nika - pokręcił głową ze śmiechem - z miłości - spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Po chwili zbliżył się do mnie i musnął delikatnie moje usta - kocham cię - powiedział, patrząc mi w oczy.
Po policzkach spłynęły mi łzy, które szybko otarł kciukiem.
- Nie oczekuję od ciebie, klarownych deklaracji, bo wiem, że nie jesteś na nie gotowa, ale chciałbym spróbować. W końcu mamy już dziecko - puścił mi oczko.
Zaśmiałam się cicho i kiwnęłam lekko głową. Znowu poczułam smak jego ust.
- No proszę! - do sali wparował Bartek z Gośką - nie ma nas chwilę, a tu takie rzeczy się dzieją - zaśmiał sie Kurek.
- Od kiedy ? - pisnęła Gośka.
- Od kiedy zostałem ojcem - zaśmiał się Rudy.
_______________________________________
Trochę sielaneczka :D
Zastanawiam się tylko, czy nie przesłodziłam za bardzo -.-
Jejku, nigdy w życiu bym nie pomyślała, że z organizają półmetka może być tyle problemów -.-
Do następnego ;*

środa, 3 września 2014

#43

Leżałam na łóżku, oczekując przyjścia Kuby. W końcu nie mógł siedzieć ze mną cały czas. Ma szkołę, treningi. No właśnie, szkołę.. Aż się boję, ile będę miała zaległości.. Westchnęłam lekko zrezygnowana. Jednak to nie było moim jedynym zmartwieniem. Bardziej bałam się, że Arek pojawi się tutaj po raz kolejny..
Niedługo później, w drzwiach pojawił się Kuba. Za nim do sali weszło dwój policjantów i dyrektor. Spojrzałam na Rudego wzrokiem mordercy.
- Mówiłam, że nie złożę żadnych zeznań - wyszeptałam, przymykając powieki. Policjanci usiedli na krzesełkach obok łóżka. Odwróciłam się do nich tyłem i starałam się powstrzymać napływające do moich oczu łzy.
- Nika - Kuba kucnął przede mną - zrobisz to teraz i będziesz miała z głowy. Chcesz, żeby ten dupek chodził wolno po tym co ci zrobił? - pogładził mój policzek - wiem, że jest ci ciężko, ale pomyśl, że takich dziewczyn jak ty mogłobyć o wiele więcej - spojrzałam na niego.
- Dobrze - westchnęłam - miejmy to już za sobą - usiadłam na łóżku, podciągając nogi pod brodę - Na początku wszystko było w porządku - zaczęłam cicho, patrząc przed siebie. Później wszystko powoli ze mnie uchodziło. Opowiadałam im o wszystkim. W pewnym momencie drzwi do sali sie otworzyły. Przełknęłam ślinę ze zenerwowania.
- To on - wyrwał się nagle Kuba. Policjanci spojrzeli na siebie i wstali z krzeseł. Podeszli do niego i zakuwając go w kajdanki, wyrecytowali swoją stałą regułkę.
- Ty suko - rzucił przez zęby Arek.
- Dokończymy spisywanie następnym razem - powiedział jeden z funkcjonariuszy, po czym wyprwadzili Arka ze szpitala. Objęłam kolana rękoma, schowałam głowę między nogami i zaczęłam płakać. Kuba usiadł obok mnie i przytulił mnie mocno.
- Dlaczego wcześniej nic nie powiedziałaś? - zapytał dyrektor - przecież pomoglibyśmy ci.. -westchnął.
- Teraz najważniejsze jest to, że Arka zamknęli - uciął krótko Kuba.

Kilka tygodni później

Ze szpitala wypisali mnie już jakiś czas temu. Okazało się, że anemia była tylko wymysłem lekarzy, więc przynajmniej jedno zmartwienie mi odpadło. W zamian za nie, miałam na głowie o wiele gorsze, które w tym momencie się potwierdziło. Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Chwilę później leżałam już skulona, a z oczu płynęły mi łzy. Nawet nie wiem, w którym momencie w pokoju pojawiła się Gośka z chłopakami.
- Nika? - poczułam jak materac ugina się pod ciężarem jej ciała - ej, co się dzieje? - potrząsnęła moim ramieniem. Pociągnęłam nosem i pokręciłam przecząco głową.
- O cholera - doszedł do mnie głos Kuby. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Rudy trzyma w ręku test ciążowy, który przed chwilą zrobiłam - ale jak..? - przetarł twarz dłonią.
- Nie wiesz jak się dzieci robi? - oparłam się o ścianę, schowałam twarz w dłoniach i znowu zaczęłam płakać.
- Zostawcie nas samych - po chwili Gosia i Bartek wyszli z pokoju - ej, przecież to nie koniec świata.. - usiadł obok mnie.
- Czy ty się słyszysz? - wywróciłam oczami - przecież ojciec mnie zabije jak się dowie. Poza tym, mam siedemnaście lat, jak ty to sobie wyobrażasz? Że zostanę szczęśliwą mamusią?
- Będzie dobrze. Masz przecież nas. Pomożemy ci przy dziecku..
- Nie Kuba. Nie będzie żadnego dziecka.
- Co ty chcesz zrobić? - wytrzeszcza oczy.
- Usunę je - pociągam nosem.

____________________________________________
Dobra, zawaliłam.
Wiem, że to wszystko miało wyglądać troszeczkę inaczej, ale coś mie nie idzie -.-
Drugi dzień szkoły, a ja mam dosyć nie tylko nauczycieli, ale moich genialnych kolegów też -.-
Nie ma to jak przez kilku kretynów mieć kartkówkę z towaroznawstwa z zeszłorocznych tematów -.-
Wyczuwam pierwszą jedynkę w drugiej klasie
Dobra, nie będę Was zamęczać..

Zapraszam również TUTAJ gdzie również pojawił się kolejny rozdział ;*

wtorek, 26 sierpnia 2014

Liebster Award

Nominacja do "Liebster Award" jest prezentem od któregoś z blogerów w ramach "dobrze prowadzonego bloga" Jest przyznawana po to, aby blog został rozpoznawalny oraz częściej odwiedzany przez czytelników. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na jedenaście pytań od osoby, która nas nominowała. Następnie sami podajemy jedenaście osób, informując ich o tym oraz zadajemy jedenaście pytań. Zabrania się wybierania tej samej osoby od której pozyskano nominację.

Bardzo dziękuję za nominację od Agaty Werner i Agnieszce Nowak ;)

Pytania od Agaty : 


1.Ulubiony siatkarz?
Winiar i Igła.

2.Czy interesujesz się innym sportem?
Troszkę piłką ręczną i skokami, ale siatkówka jest na pierwszym miejscu ;)
3.Ile masz lat?
od niedawna 17 :D
4.Skąd pomysł na założenie bloga?
Zanim założyłam swojego pierwszego bloga, przeczytałam bardzo dużo blogów. Po jakimś czasie miałam w głowie milion pomysłów na minutę i postanowiłam sprawdzić, czy się do tego nadaję ;)
5.Twój ulubiony trener reprezentacyjny?
Zdecydowanie Andrea Anastazi :)
6.Masz rodzeństwo?
Mam starszą siostrę ;)
7.Ulubiony film?
"Drużyna" , " Trzy metry nad niebem" , "Tylko ciebie chce"
8.Gdybyś mogła spotkać swojego idola to kto by to był? 
Igła :D
9.Od ilu lat kibicujesz siatkarzom?
ponad 4 lata ;p
10.Ulubiony klub zagraniczny?
Lube :D
11.Jak wygląda twoja wyjściowa szóstka na mecz z Serbią na narodowym? 
Winiar, Dziku, Wrona, Nowakowski, Igła, Wlazły :D
 Pytania od Agnieszki :

1. Jak oceniasz (realnie) szanse naszej reprezentacji na MŚ?
Myślę, że jeżeli będę grać tak jak w ostatnim meczu z Rosją, to całkiem realnie możemy zdobyć medal ;) może nie koniecznie złoty ( chociaż jako kibic życzę im tego z całego serducha ), ale wydaje mi się, że staną na podium ;) 2. Czy płacisz dodatkowo za oglądanie MŚ?
Mam to szczęście, że mój tata wybrał cyfrowy polsat, więc mam zapewnione darmowe transmijse.. Ale łączę się w bólu z osobami, które nie mają tyle szczęścia..
3. Co sądzisz o takiej dużej 'samowolce' Polsatu w sprawie MŚ?

Zachowam to dla siebie, bo mogłoby paść zbyt dużo ostrych słów..4. Jaki jest twój ulubiony dziennikarz sportowy?
Jerzy Mielewski, Tomasz Swędrowski ;)
5. Interesujesz sie jakimś innym sportem niż siatkówka?

Trochę piłką ręczną i skokami, ale tak jak już wspominałam wyżej, siatkówka jest na pierwszym miejscu ;)
6. Zdefiniuj jednym zdaniem siatkówkę.

Sport, dzięki któremu życie staje się lepsze!7. Jakiej muzyki słuchasz?
W zasadzie to wszystkiego, co wpadnie w ucho :D
8. Ulubiona książka?

"My dzieci z dworca ZOO".
9. Ulubiony film?

"Drużyna", "Trzy metry nad niebem", "Tylko ciebie chce"
10. Oglądałaś ''Drużynę''? Jeśli tak, to co o tym filmie sądzisz?

Miałam tą przyjemność ;) Wrażenia ogólnie nie do opisania ;) Jedyne, co mi się nie podobało to to, że był tai krótki! ;(
11. Jaka jest twoja ulubiona blogerka?

Lubię Was wszyskie, więc nie będę wymieniać ( bo troszkę Was jest :D ) Nie chciałabym kogoś pominąć ;)

 Nominuję :
http://ti-amo-sopra-ogni-cosa.blogspot.com/
http://sport-pasja-nasza-jest.blogspot.com/
http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/
http://kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com/
http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com/
http://przed-samym-soba-nie-uciekniesz.blogspot.com/
http://pofruniemy-razem.blogspot.com/
http://przyjaciolmi.blogspot.com/
http://kilkaoddechow.blogspot.com/
http://milosc-na-nowo.blogspot.com/

Moje Pytania :
1. Od jak dawna interesujesz się siatkówką?
2. Twój siatkarski autorytet?
3. Co sądzisz o braku Bartka Kurka w kadrze?
4. Czy wykupiłaś transmisje meczów MŚ?
5. Ile masz lat?
6. Dlaczego zdecydowałaś się założyć bloga?
7. Ulubiona drużyna ?
8. Ulubiony film?
9. Piosenka, która kojarzy Ci się z siatkówką?
10. Dlaczego akurat siatkówka?
11. Czy zawarłaś nowe znajomości dzięki światowi blogowemu?

Jeszcze raz dziękuję i czekam na Wasz odpowiedzi ;)

niedziela, 24 sierpnia 2014

#42

Teoretycznie wszystko było ze mną w porządku. Praktycznie cały czas leżałam w szpitalu. Robili mi jakieś dodatkowe badania, bo podobno podejrzewali u mnie anemię.
Codziennie przychodził do mnie psycholog, który miał pomóc mi upoać się z tym wszystkim. Szkoda, że nikt nie rozumiał, że na ten temat, szczerze potrafiłam rozmawiać tylko z Kubą. Nawet słowem nie odezwałam sie do psychologa, siedzącego na krześle obok. Poraz kolejny wyszedł z sali zrezygnowany.
Przyjaciele, bo zdecydowanie mogę tak na nich mówić, starają się nakłonić mnie do złożenia zeznań na policji.
- Nie - ucinam krótko i odwracam się na drugi bok. Słyszę ciche westchnięcie Gosi.
- Nika.. To dla twojego dobra - kładzie swoją dłoń na mojej.
Nie odpowiadam. Kręcę przecząco głową i grzecznie mówię, że chciałabym zostać sama.
- Do jutra - Gosia żegna się ze mną buziakiem w policzek, a Bartek, stojący juz przy drzwiach, uśmiecha się lekko.
- Weronika.. - wzdycha.
- Mówisz do mnie pełnym imieniem, czyli jesteś na mnie zły - wywracam oczami.
- Musisz zgłosić sprawę na policję. On cię napastował. Nie wiesz, do czego jest jeszcze zdolny. Nie chcę, żeby stała ci się jakaś krzywda - gładzi delikatnie mój policzek.
- Kubuś proszę.. - przymykam powieki - nie jestem na to gotowa.
- Później będzie gorzej.. - patrzy mi w oczy - wiesz, że będziemy przy tobie. Nie masz się o co bać.
- Wiem - wzdycham.
- Zastanów się nad tym - całuje mnie w czoło - przyjdziemy do ciebie jutro - uśmiecha się i opuszcza salę.

Znowu zostaję sama. Jednak nie na długo. Drzwi do sali otwierają się. Patrzę przerażona na Arka.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś w szpitalu? Muszę dowiadywać się dopiero od dyrektora? Co się dzieje? - podchodzi do mnie, całuje mnie przelotnie w usta. Kładzie kwiaty na szafce obok łóżka i siada na krzesełku.
- Tak jakoś wyszło.. - mówię mechanicznie, unikając jego wzroku - przepraszam, muszę skorzystać z toalety.. - na poczekaniu wymyślam jakąś wymwkę, po czym zrywam się z łóżka i wychodzę z sali. Jestem już przy drzwiach toalety, kiedy ktoś łapie mnie za rękę. Odwracam się powoli i widzę uśmiechniętą twarz Arka.
- Tęskniłem za tobą - mówi wpychając mnie do pomieszczenia, po czym przysysa się do moich ust. Chwilę później zamyka nas w jednej z kabin. Jego dłonie zaczynają wędrówkę po moim ciele.
- Arek nie.. - odrywam się od niego. Patrzy na mnie zdziwiony.
- Nie przyjmuję odmowy, kochanie - znowu wpija się w moje usta. Po policzkach zaczynają spływać mi łzy. Zdejmuje dolne części mojej garderoby i unosi mnie do góry. Nogi zaplata mi wokół swoich bioder. Chwilę później czuję go w sobie. Czuję jeszcze większy ból niż wcześniej.
- Proszę.. - wyłkałam mu do ucha.
- Zamknij się - syknął i wszedł we mnie głębiej - wiesz, chyba wolałem, jak pieprzyliśmy się w moim mieszkaniu. O wiele wygodniej - mruknął kiedy było już po wszystkim. Opuścił kabinę i Podszedł o umywalki. Puścił wodę i umył ręce- co się dzieje kocie? Nie podobało ci sie? - spojrzał na mnie w odbiciu lustra - kiedy stąd wyjdziesz, pobawimy się w moim mieszkaniu - uśmiechnął się cwanie - mam nowe zabawki - poruszył znacząco brwiami. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy - no co jest? Może cię pocieszyć.. ? - zaczął zbliżać się do mnie. Niewiele myśląś, zamknęłąm się w kabinie, oparłam o ścianę i zjechałm do parteru.
- Kotku, co się dzieje? Otwórz. - zaczął dobijać się do drzwi. Podkurczyłam nogi i schowałam głowę między ramionami. Spojrzałam na telefon, który wypadł z kieszeni moich spodni, kiedy Arek zaczął się do mnie dobierać. Otworzyłam klapę i wyjęłam spod baterii żyletkę. W tym momencie usłyszałam otwierające się drzwi.
- Wypierdalaj stąd, bo cię rozniosę - doszedł do mnie głos Rudego. Jeżeli coś jej zrobiłeś, to obiecuję ci, że zgnijesz w pierdlu.
- Nie strasz mnie młody, bo gówno mi zrobisz - zaśmiał się Arek.
- Wyjazd mi stąd! - warknął Kuba.
- Do zobaczenia, maluchu.
- Nika...Otwórz, proszę.. - zapukał do drzwi - jego już nie ma. Otwórz - powoli przekręciłam zamek. Kuba nacisnął klamkę i wszedł do kabiny.
- O mój Boże.. - wyszeptał, widząc w mojej dłoni żyletkę.
- Nic nie zrobiłam - po moich policzkach poraz kolejny spłynęły łzy.
- To skąd ta krew? - spojrzał na moje zakrwawione nogi. Spuściłam głowę i zaniosłam się płaczem.
- Nie.. Powiedz mi, że tego nie zrobił.. - czułam na sobie jego spojrzenie - zabiję go kurwa - przytulił mnie mocno. Chwilę później poczułam na swoim ramieniu coś mokrego. Spojrzałam na Kubę.
- Dlaczego płaczesz? - wyszeptałam, ocierając jego policzki.
- Nika.. - westchnął lekko - kocham cię i nie mogę patrzeć na to jak cierpisz. Czuję się winny, bo gdybym tu siedział, nic by się nie wydarzyło.
- Nie możesz się obwiniać.. - wtuliłam się w jego tors.
- Obiecuję, że ten skurwiel nie dotknie cię nigdy więcej - pocałował mnie w czubek głowy.

Perspektywa Kuby

Znowu przemierzałem szpitalny korytarz. Zostawiłem telefon u Weroniki. Wchodząc do sali, uśmiechnąłęm się do pielęgniarki, która przechodziła obok.
- Pacjentka gdzieś wyszła - odwzajemniła uśmiech. Zmarszczyłem brwi i zajrzałem do środka. Faktycznie jej nie było - a nie wie pani, gdzie poszła?
- Jeżeli się nie mylę, to szła w kierunku toalety.
- Dziękuję - posłałem jej jeszcze jeden uśmiech i poszedłem we wskazanym kierunku. Niepewnie otworzyłem drzwi do damskiej toalety. Poczułem jak poziom mojej złości znacznie skoczył do góry.
- Wypierdalaj stąd, bo cię rozniosę - powiedziałem przez zaciśnięte żeby - Jeżeli coś jej zrobiłeś, to obiecuję ci, że zgnijesz w pierdlu.
- Nie strasz mnie młody, bo gówno mi zrobisz - zaśmiał się Arek.
- Wyjazd mi stąd!
- Do zobaczenia, maluchu - wychodząc, trącił mnie ramieniem. Usłyszałem ciche szlochanie Weroniki. Podszedłem do odpowiednich drzwi i oparłem na nich głowę.
- Nika...Otwórz, proszę.. - zapukałem - jego już nie ma. Otwórz - odetchnąłem lekko, kiedy usłyszałem zgrzyt zamka. Otowrzyłem drzwi i wszedłem do środka. Spojrzałem na żyletkę, którą trzymała Nika.
- O mój Boże..
- Nic nie zrobiłam - spojrzała na mnie. Po jej policzkach spłynęły słone krople.
- To skąd ta krew? - zapytałem, wskazując na jej nogi. Schowała głowę między ramionami i zaniosła się płaczem.
- Nie.. Powiedz mi, że tego nie zrobił.. - patrzyłem na nią przerażony. Odpowiedziała mi cisza - zabiję go kurwa - otoczyłem ją ramionami. Zacząłem płakać. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że poraz kolejny ten idiota to zrobił.
- Dlaczego płaczesz? - uniosła głowę i wytarła moje policzki.
- Nika.. - westchnąłem lekko - kocham cię i nie mogę patrzeć na to jak cierpisz. Czuję się winny, bo gdybym tu siedział, nic by się nie wydarzyło - spojrzałem jej w oczy.
- Nie możesz się obwiniać.. - przylgnęła do mnie mocniej.
- Obiecuję, że ten skurwiel nie dotknie cię nigdy więcej - ucałowałem czubek jej głowy - Obiecuję - wyszeptałem jeszcze raz i zamknąłem powieki, spod których wydostały się kolejne łzy.

____________________________________________
Wstręciuch jestem, nie? -.-
Beznadziejny humor to i rozdział pesymistyczny. Przepraszam, mam nadzieję, że nie jesteście na mnie bardzo złe za to.
Pozdrawiam ;*

niedziela, 17 sierpnia 2014

#41

- Arek.. Musimy porozmawiać.. - mówię, kiedy jedziemy w tronę Tomaszowa.
- No co jest? - patrzy na mnie kątem oka, po czym przenosi wzrok na jezdnię.
Zanim zebrałam się na odwagę, żeby wyznać mu prawdę, dojechaliśmy pod jego blok. Weszliśmy do środka. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do sypialni. W sumie nawet mnie to nie zdziwiło. Przez ostatni miesiąc, każde nasze spotkanie zaczynało się i kończyło w dokładnie ten sam sposób.
- Chciałaś chyba porozmawiać - mówi, kiedy opuszczamy blok.
- Bo ja chyba jestem w ciąży.. - wydukałam cicho i czekałam na jego reakcję.
- No chyba kurwa nie! - zamachnął się.
- Proszę... Nie.. - skuliłam się, czekając na cios.

- Weronika, obudź się! - ktoś potrząsał mnie za ramię. Rozejrzałam się do okoła. Nade mną stała Gośka, Bartek, Kuba i dyrektor. Przełknęłam się ślinę i próbowałam unormować oddech. Do oczu napłynęły mi łzy - no już, spokojnie. Jesteśmy przy tobie - Gosia zamknęła mnie w swoim uścisku - to tylko zły sen - zaczęła kołysać mnie w przód i tył.
- Dobra chłopcy, idźcie spać - polecił im dyrektor - poradzicie sobie ?
- Jasne - Gosia uśmiechnęła się do niego lekko. Chwilę później dyrektor również opuścił nasz pokój. Wyswobodziłam się z objęć Gosi i położyłam tyłem do niej - nie odtrącaj nas - westchnęła cicho.
- Przepraszam - załkałam.


Po raz kolejny siedzę w kącie pod schodami, wylewając hektolitry łez. Jest środek nocy, w dodatku wakacje, więc mało prawdopodobne, że ktoś mnie usłyszy. Nie daje sobie rady z tym wszystkim. Wiele razy próbowałam uwolnić się od Arka, jednak wszystko na marne. Najzwyczajniej w świecie jestem na to wszystko zbyt słaba.
Skoro jesteś słaba, to po co tu jesteś? Dlaczego jeszcze żyjesz? - mówił piskliwy głosik w mojej głowie. Otarłam policzki, wstałam i weszłam do pokoju. Najciszej, jak tylko potrafiłam, wyjęłam z kosmetyczki żyletkę. Spojrzałam na smacznie śpiącą Gosię. Wzięłam kartkę, długopis i zamknęłam się w łazience. Napisałam krótki list i stanowczym ruchem, przejechałam żyletką po nadgarstku. Później jeszcze raz i jeszcze jeden, i na drugim nadgarstku. Patrzyłam na sączącą się krew. Oparłam się o zimną ścianę i czułam, jak powoli odpływam.

Perspektywa Gosi.
Obudziłam się w środku nocy. Rozejrzałam się po pokoju. Łóżko Niki było puste. Wstałam, zarzuciłam na siebie szlafrok i wyszłam z pokoju. Obeszłam cały internat, ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Ostatnim miejscem, którego nie sprawdziłam, była łazienka. Podeszłam pod odpowiednie drzwi i pociągnęłam za klamkę.
- Dziwne.. - wyszeptałam. Coś mi mówiło, że Weronika może być w środku - o Boże.. Weronika! - krzyknęłam, walą w drzwi - otórz!
Widząc, że nic to nie daje, pobiegłam po chłopaków i dyrektora.
- Jesteś pewna, że Weronika tam jest? - spytał dyrektor, majstrując przy zamku.
- Nigdzie indziej jej nie ma! - krzyknęłam - Tylko, żeby nic sobie nie zrobiła.. - do moich oczu napłynęły łzy.

Perspektywa Kuby
- Niech się pan odsunie - powiedziałem stanowczo. Chwilę później starałem się wywarzyć drzwi. Na zmianę z Bartkiem, uderzaliśmy w nie ciężarem swojego ciała. Po chwili drzwi ustąpiły. Wpaliśmy do środka.
- O Boże - wyszeptałem - dlaczego to zrobiłaś? - uderzyłem pięścią w ścianę - dzwoń po karetkę! - rzuciłem Gośce telefon.
- Trzeba zatamować krwawienie - powiedział zdenerwowany dyrektor. Ściągnąłem koszulkę i zawiązałem ją nad ranami prawej ręki. Bartek poszedł w moje ślady i zatamowal krwawienie lewej ręki.
- Proszę cię, nie zostawiaj nas - z moich oczu popłynęły pierwsze słone krople.
- Kuba.. - Gosia położyła dłoń na moim ramieniu i podała mi kartkę.
 
Tak, jestem tchórzem.
Kiedy będziecie to czytać, najprawdopodobniej będę już po tamtej stronie. Pytanie tylko, czy samobójcy trafiają do nieba? Nie, raczej nie. Zresztą, po tym, czego się dopuszczałam w ostatnim czasie, nawet w piekle mnie nie będą chcieli.
Pewnie zadajecie sobie pytanie "dlaczego?".
W zasadzie sama nie wiem. Może dlatego, że zostałam z tym wszystkim sama?
Dlatego, że nie potrafiłam sobie poradzić z tym, co mnie przytłaczało?
A może po prostu byłam zbyt słaba, żeby udźwignąć ten ciężar?
Wydaje mi się, że tak będzie lepiej.
Wątpię, żeby ktoś przejął się tym, że mnie już nie ma.
 
Przepraszam, Weronika.
 
 
Nie mogłem uwierzyć w to, co czytam. Spojrzałem na jej kamienną twarz.
- Nie rób nam tego - wyszeptałem.
Później wszystko działo się szybko. Karetka na sygnale, ratownicy, wynoszący Weronikę na noszach. Przebraliśmy się i razem z dyrektorem pojechaliśmy do szpitala. Po drodze wykonaliśmy telefon do ojca Weroniki. Wyciągnęliśmy go z jakiejś ważnej delegacji, więc  jak dobrze pójdzie, będzie tu popołudniu.
- Panie doktorze, co z nią? - zapytał dyrektor, kiedy gościu w białym kitlu wyszedł z sali Niki.
- Na całe szczęście, podcięła sobie żyły chwilę przed waszym przyjściem. Nie straciła zbyt dużo krwi. Nieługo powinna się obudzić - uśmiechnął się do nas.
- Można do niej wejść? - zapytała Gośka.
- Tylko jedna osoba - westchnął i odszedł.
- No idź - popchnął mnie Bartek.
Przetarłem twarz ręką i wszedłem do środka.
Leżała na łóżku, podłączona pod jakieś urządzenia. Nadgarstki miała zabandarzowane. Wyglądała na taką bezbronną. Usiadłem na krzesełku obok łóżka i złapałem ją za rękę.
- Dlaczego? - pocałowałem delikatnie jej dłoń.
Jestem kompletnym debilem. Widziałem, że coś się dzieje i nawet nie starałem się dowiedzieć o co chodzi. A przecież nazywałem się jej przyjacielem..  Spojrzałem na jej spokojną twarz. Pogłaskałem ją po policzku. Oparłem głowę o krawędź łóżka. Nawet nie wiem, w którym momencie zasnąłem.
 
Perspektywa Weroniki
Powoli otworzyłam oczy, jednak zaraz znowu je zamknęłam.
- Proszę otworzyć oczy - wykonałam polecenie. Nad sobą zobaczyłam jakiegoś lekarza.
- Dlaczego? - jęknęłam - Tam byłoby mi lepiej - wyszeptałam.
- Moim obowiązkiem jest ratowanie życia - westchnął i poświecił mi czymś po oczach.
Wpisał coś w kartę i opuścił salę.
Nie miałam zbyt dużo spokoju. Chwilę później w środku pojawił się dyrektor. Zaczął wypytywać mnie, co skłoniło mnie do takiej decyzji. Nie miałam zamiaru mu o niczym mówić. Odwróciłam się na drugi bok i wpatrywałam w bliżej nieokreślony punkt za oknem. Po kilku nieudanych próbach, wyszedł z sali. Wszystkie wydarzenia, zaczęły do mnie wracać. Do oczu napłynęły łzy, których nie hamowałam. Po chwili drzwi do sali ponownie się otworzyły.
- Dlaczego? - z ust Kuby padło pytanie, na które wolałabym nie odpowiadać. Zaczęłam łkać jeszcze bardziej. Wtedy Kuba zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Zdjął buty i położył się za mną, mocno mnie przytulając - proszę, powiedz mi, co cię gnębi? - wyszeptał do mojego ucha - wiem, że ostanio zawaliłem, ale pozwól mi odbudować to, co było między nami - przymknęłam powieki - Nika, proszę - westchnął.
- Nie mogę - wyszeptałam.
- Dlaczego? - nie odpowiedziałam. Pokręciłam przecząco głową - odwróć się do mnie - westchnął.
- Po tym wszystkim nie potrafię spojrzeć ci w oczy..
- Weronika.. - zaczął mnie łaskotać.
Cholera. Doskonale wie, że to na mnie działa. Chwilę później leżałam twarzą do niego. Mimo to, cały czas unikałam jego wzroku.
- Spójrz na mnie - uniósł mój podbródek. Powoli przeniosłam wzrok do góry. Spojrzałam mu w oczy i po raz kolejny wybuchnęłam płaczem - no już, cichutko - przytulił mnie do siebie - wiem, że to dla ciebie trudne, ale opowiedz mi wszystko od początku.
No i zaczęło się. Wszystko uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą. Opowiadałam Kubie o wszystkim, pociągajac co jakiś czas nosem. Kiedy skończyłam, poczułam jak ogromny kamień spada z mojego serca. Było mi o wiele lżej.
- Zabiję skurwiela - czułam, jak jego mięśnie się napinają - musimy zgłosić sprawę na policję - ucałował czubek mojej głowy.
- Nie..
- Teraz już do niczego cię nie zmusi, obiecuję - spojrzał mi w oczy i pocałował w czoło.
_______________________________________
Chwila słabości Weroniki.. Proszę Was, żebyście nie skreślały jej przez tą próbę samobójczą..
Większość teraz mnie zlinczuje, ale mam prawo mieć swoje zdanie, prawda?
Dobra, bez owijania w bawełnę. To, co wydarzyło się dzisiaj rano, to chyba jakiś żart.
Nie chodzi tutaj o to, że w kadrze nie zobacymy Kurka. Okej, przyznaje, Bartek jest fantastycznym siatkarzem. Osobiście darzę go wielką sympatią, jako zawodnika i jako człowieka. Gdyby nie on, pewnie wiele meczy wyglądałoby zupełnie inaczej.
Mimo wszystko, uważam, że lepszym rozwiązaniem jest postawienie na Buszka i Mikę.  Teraz pewnie pojawią się głosy : Bartek ma większe doświadczenie, Bartek to, Bartek tamto. Fakt. Kurek jest bardziej doświadczonym siatkarzem, ale nie zapominajmy, że on też kiedyś zaczynał swoją karierę reprezentacyjną. On też kiedyś wszedł do kadry za bardziej doświadczonego siatkarza. Ostatnio nękała go kontuzja pleców i może się mylę, ale wydaje mi się, że dobrze mu zrobi krótka przerwa. Nie jest stary, więc nie jest to ostatnia tego typu impreza, w której mógłby grać. Jedyne, przez co stracił trochę w moich oczach to to, że wyjechał ze zgrupowania tak od razu. Nie mnie to oceniać, ale nie wygląda to najlepiej w oczach kibiców. Spotkałam się nawet z określeniem "rozkapryszona gwiazdeczka", co mówi samo za siebie.. Liczę na to, że Bartek wróci do swojej świetnej formy i zagra jeszcze z Orzełkiem na piersi.
To chyba tyle.. Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za posiadanie własnego zdania..
Pozdrawiam serdecznie. ;* 




czwartek, 14 sierpnia 2014

#40

Dwa tygodnie później

Kilka dni temu Arek w dość oryginalny sposób zapytał się mnie, czy nie chciałabym zostać jego kobietą. Jejku, jak to pięknie brzmi! Może moje uczucia nie są jeszcze pewne, bo ciężko mówić o kochaniu kogoś, po tak krótkim czasie, aczkolwiek zgodziłam się. Przecież uczucie może pojawić się z czasem.
Codziennie po szkole zabierał mnie na wycieczki po okolicy. Najczęściej jednak bywaliśmy w jego mieszkaniu, które znajduje się w Tomaszowie Mazowieckim. Nie jest to jakaś wybitnie długa droga.  Jednak w obie strony, bo przecież musiałam jakoś wrócić do Spały, robiliśmy nieco ponad 20 km.
Zazwyczaj oglądaliśmy tam filmy, bądź chodziliśmy po okolicy. Szczerze? Nie było tam wielu rzeczy, które by zachwycały.
Tego dnia, postanowiliśmy przenieść nasz związek na nieco dalszy poziom.. Może i jestem głupia, może i uległam namowom, ale przespałam się z nim. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że cały czas miałam przed sobą smutne oczy Kuby, kiedy widział mnie z Arkiem.
Leżałam wtulona w jego ramiona i zastanawiałam się nad tym wszystkim. Spojrzałam na zegarek.
- Odwieziesz mnie? - zapytałam, unosząc się na łokciach.
- Już?
- Niestety - uśmiechnęłam się do niego lekko.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i chwilę później siedziałam już na miejscu pasażera w samochodzie. Droga minęła nam w ciszy. Obserwując zmieniający się krajobraz, zastanawiałam się nad tym, co wydarzyło się w jego mieszkaniu. Może to wszystko dzieje się za szybko?
- Pojedziemy dłuższą drogą? - położył rękę na moim udzie i powoli przesuwał ją ku górze. Zatrzymał ją dopiero pod moją spódniczką.
- No nie wiem.. - czułam jak głos zaczął mi drżeć.
- Kotku - spojrzał na mnie z buńczucznym uśmiechem. Nie zdążyłam nawet zaprotestować, ponieważ skręcił w jakąś leśną drogę. Po kilku minutach zatrzymał się na jakimś zadupiu. Wysiadł z samochodu i obszedł go dookoła. Otworzył drzwi od strony pasażera, złapał mnie za rękę i pomógł wysiąść. Chwilę później oboje siedzieliśmy już na tylnym siedzeniu.
- To może na początek mały lodzik? - rozpiął rozporek..
- Ale ja nigdy..
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz - uśmiechnął się - no dalej - założył ręce za głowę i czekał, aż zacznę działać.
Spojrzałam na niego niepewnie i przełknęłam ślinę.
- No co jest? - podniósł lekko głos - Chyba wyraziłem się jasno, prawda słońce? - opanował się trochę. Zsunął spodnie i bokserki, po czym złapał mnie za kark i szybkim ruchem przysunął do swojego przyrodzenia. Zamknęłam oczy i zrobiłam to, o co mnie prosił. Co z tego, że kiedy przyciskał mocniej moją głowę, dławiłam się swoimi łzami.
- Dobra, starczy. Jak na pierwszy raz, nie było aż tak źle - puścił mi oczko i zaczął dobierać się do moich majtek. Po chwili leżały one gdzieś obok - no rozłóż nóżki, no rozłóż swoje nóżki, no rozłóż swoje nóżki, będziemy kochać się - zanucił mi do ucha, po czym wszedł we mnie. Jęknęłam cicho, przymykając oczy. Kiedy było już po wszystkim, nawet nie miałam siły przesiąść się do przodu.
- Wysiadasz, czy wracasz ze mną do Tomaszowa? - spojrzał na mnie w lusterku. Bez słowa wysiadłam z samochodu i patrząc w bliżej nieokreślony punkt przed sobą, szłam w kierunku wejscia do szkoły.
- Chyba zapomniałaś się pożegnać, kochanie - krzyknął za mną. Odwróciłam się w jego stronę - oj no chodź tu do mnie - rozłożył swoje ramiona. Westchnęłam lekko i wróciłam się.
Chwilę później trzymał mnie w swoim uścisku.
- To do jutra? - położył dłoń na moim policzku i uśmiechnął się.
- Nie wiem czy jutro dam radę.. W czwartek mamy sprawdzian.. .
- Nie ma problemu. Do zobaczenia w weekend - pocałował mnie - do następnego - wsiadł do samochodu i odjechał.
Z prędkością światła, wbiegłam do internatu. Pierwszym miejscem, które odwiedziłam, była łazienka i bliskie spotkanie z sedesem. Nawet nie musiałam się zmuszać do wymiotów.. Wystarczyło, że przypomniałam sobie, co wydarzyło się w aucie..
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, przepłukałam usta wodą i wyszłam z toalety.
- Gdzie zgubiłaś Arka?
- Nie teraz Kuba - wychrypiałam cicho, wytarłam mokre policzki i minęłam go. Nawet nie próbował dowiedzieć się co się dzieje. Weszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko, włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam ryczeć.
- Nika? - do pokoju weszła Gośka - co się stało?
- Nic - schowałam głowę pod poduszkę.

Kilka dni później.

Czuję się brudna. Mam wrażenie, że wszyscy wiedzą o tym, co dzieje się w mieszkaniu Arka za każdym razem, kiedy tam jestem.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafię z nim zerwać. Najzwyczajniej w świecie się boję. Do tego wszystkiego okazało się, że ojciec nie dostał wolnego w pracy i całe wakacje spędze w Spale razem z Gośką, Bartkiem, Kubą i kilkoma innymi osobami. Świetnie. Miałam nadzieję, że wyjadę na wakację, urwę kontakt z Arkiem i dalej jakoś to pójdzie, a tak?
Przyjechał. Po raz kolejny. Na początku uśmiech, czułe słówka, delikatność, a później po raz kolejny muszę to robić.
Codziennie ten sam schemat.
Zmieniłam się przez to wszystko. Stałam się typowym outsiderem. Nie rozmawiałam praktycznie z nikim. Tylko Gośka posyłała mi pytające spojrzenia, które i tak miałam w dupie. Bo co jej mam powiedzieć? " Wiesz,  jest świetnie! Codziennie zmusza mnie do seksu oralnego i nie tylko! Jak chcesz to mogę cię wkręcić, zawsze można spróbować w trójkącie, nie? " Żenada. Nie ruszają mnie nawet głupie dogryzki Kuby.

- Arek.. Musimy porozmawiać.. - mówię, kiedy jedziemy w tronę Tomaszowa.
- No co jest? - patrzy na mnie kątem oka, po czym przenosi wzrok na jezdnię.
Zanim zebrałam się na odwagę, żeby wyznać mu prawdę, dojechaliśmy pod jego blok. Weszliśmy do środka. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do sypialni. W sumie nawet mnie to nie zdziwiło. Przez ostatni miesiąc, każde nasze spotkanie zaczynało się i kończyło w dokładnie ten sam sposób.
- Chciałaś chyba porozmawiać - mówi, kiedy opuszczamy blok.
- Bo ja..

_____________________________________
Trochę dramaturgi się przyda.
Poza tym, gdybym teraz nie urwała, rozdział ciągnął by się jak "Moda na sukces".
Mam nadzieję, że mnie za niego nie zabijecie..
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wplątała w to wszystko mojej rodzinnej dziury - czytaj Tomaszowa ;D
A teraz wybaczcie, ale gdy to piszę, jest 2.45..
Dobranoc ;*

środa, 13 sierpnia 2014

#39

Siedziałam na korytarzu, ze słuchawkami w uszach i myślałam. Od czasu Dnia Absolwenta między mną a Kubą coś sie zmieniło. Przynajmniej w moich odczuciach.. Może się mylę, ale wydaje mi się, że Rudy oczekuje ode mnie czegoś więcej niż tylko przyjaźni. Tylko pytanie, czy ja też tego chcę? A może tylko tak mi się wydaje?
Tak, to pewnie to drugie.
Z rozmyślań wyrwało mnie delikatne stukanie w ramię. Uniosłam głowę do góry i ujrzałam Bartka i Gośkę.
- Co jest? - dosiedli się do mnie.
- A co ma być? - uniosłam do góry jedną brew.
- No przecież na pierwsz rzut oka widać, że coś jest nie tak.
- Wszystko jest okej. Po prostu muszę sobie coś przemyśleć - westchnęłam i wyszłam z internatu. Usiadłam na jednej z ławek i znów pogrążyłam się w swoich rozmyślaniach. Zamknęłam oczy i wystawiłam twarz ku słońcu. W pewnym momencie poczułam, jak ktoś przytula mnie od tyłu. Do moich nozdrzy doszedł dziwnie znajomy zapach perfum.
- Co się dzieje? - zapytał, wyjmując mi słuchawki  z uszu.
- Niech zgadnę, Gośka i Bartek cię nasłali? - prychnęłam. Usiadł obok mnie i uważnie obserwował moje ruchy - dajcie wy mi wszyscy święty spokój - naskoczyłam na niego.
- My się po prostu o ciebie martwimy - westchnął.
- Nie potrzebnie, bo nie ma o co - warknęłam. Wstałam z ławki i wolnym krokiem ruszyłam w stronę internatu. Weszłam do pokoju, przebrałam się i postanowiłam wybrać się na spacer po Spale. Doszłam do Karczmy i doznałam szoku. Przy jednym ze stolików siedziała Gośka, razem z chłopakami. Zaczęli wołać, żeby się do nich przysiadła, jednak usiadłam przy pierwszym wolnym stoliku.
- Można? - uniosłam głowę i zobaczyłam nad sobą jakiegoś chłopaka.
- Tak, proszę - uśmiechnęłam się lekko. Trzeba przyznać, że był całkiem przystojny.
- Czemu taka dziewczyna siedzi tutaj sama? - usiadł na przecziwko.
- Czasem potrzeba trochę spokoju i samotności - uśmiechnęłam się.
- Arek - wystawił rękę w moją stronę.
- Weronika, ale znajomi wołają na mnie Nika - uścisnęłam jego dłoń.
- Chodzisz tu do szkoły?
- SMS Spała - zaśmiałam się.
Dzięki Arkowi, rozluźniłam się troszeczkę. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Na pożegnanie dostałam od niego buziaka w policzek. Odprowadziłam go wzrokiem, po czym skierowałam się w stronę internatu. Dobra, może i jest starszy o 4 lata, ale wydaje się całkiem normalny.
- Możesz mi powiedzieć, co to było? - obok mnie, jak spod ziemi wyrósł Kuba.
- O co ci chodzi? - zapytałam zdziwiona.
- Co to był za koleś?
- Arek? Moj nowy znajomy.
- A czyli my ci już nie wystarczamy tak? - spojrzał na mnie oburzony.
- Wiesz co? Nigdy bym nie pomyślała, że jesteś tak cholernym egoistom. Chyba mam prawo mieć innych znajomych poza tobą, Bartkiem i Gośką. Nie zabronisz mi tego! Dosyć mam już tego, że wiecznie mnie ogarniczacie! A teraz przepraszam, ale telefon mi dzwoni - zirytowana spojrzałam na wyświetlacz i odebrałam połączenie - no cześć Arek - ukradkiem spojrzałam na Kubę. Kopnął niczemu winny kamyk i przyspieszył.

Przez kilka następnych dni wcale nie było lepiej. Wręcz przeciwnie. Głupie docinki ze strony Kuby słyszałam na każdym kroku.
- Czekasz na tego lovelasa? - prychnął, kiedy stałam przed internatem.
- Daruj sobie - wywróciłam oczami.
W tym momencie pod internat podjechał samochód. Kierowca zgasił silnik i chwilę później opuścił auto.
- Cześć - podszedł do mnie z uśmiechem na ustach i dał mi całusa w policzek - chodź - spłótł nasze dłonie i pociągnął w stronę samochodu.
- Tylko później nie przychodź cała zapłakana, kiedy okaże się, że to kolejny dupek - krzyknął za nami Kuba i zniknął za drzwiami internatu.
- Kretyn - mruknęłam, wsiadając do auta.
_______________________________
Macie złego, zazdrosnego Kubę :D
Wiem, że spodziewałyście się czegoś lepszego..
Przepraszam ;x

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

#38

- Jakubie! - krzyknęłam wściekła na cały korytarz.
- Zrób mi loda - dodał któryś z tych idiotów.
- O matko - jęknęłam zrezygnowana.
- Serio? - Bartek z Kubą spojrzeli na Fabiana równie zrezygnowani co ja.
Westchnęłam ciężko i wolnym krokiem zmierzałam w stronę chłopców.
- Ej stary, chowaj mnie.. - doszedł do mnie głos Rudego.
- Tak, masz rację. Chowaj się. Ciekawa jestem, kiedy nauczysz się piosenki.
- Jakiej piosenki? - zapytał zaciekawiony Fabian.
- Nieważne - powiedzieliśmy równo.

- Czy to na prawdę jest takie trudne? - wywróciłam oczami - bicie ogarniasz, chwyty też jako tako. Musisz tylko poćwiczyć przejścia, ale cholera jasna! Nie potrafisz zapamiętać kolejności? Proszę cię..
- Nie złość się.. - zobił minę smutnego pieska.
- W internacie ci to rozpiszę. Teraz musisz sobie poradzić bez kartki - westchnęłam - jeszcze raz. Zaczynasz od a mol, przechodzisz do C dur, G dur i znowu a mol i tak dwa razy. Później w refrenie masz a mol, C dur, e mol i a mol, również dwa razy. Są dwie zwrotki. I oto cała filozofia.
- Łatwo ci tak mówić, bo grasz od małego. Poza tym, nie mogę złapać tego śmiesznego akordu.
- Którego? - spojrzałam na ułożenie palców na gryfie - złe struny łapiesz. Trzeci próg, pierwsza, druga i szósta, na drugim progu piąta - patrzyłam jak próbował odpowiednio ułożyć palce - nie tak - westchnęłam.
- Jeny - wziął głęboki oddech. Usiadłam obok niego i naprowadziłam jego palce na odpowiednie miejsce.
- O tak - odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się lekko.
- Tak? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Tak - potwierdziłam cicho.
Jego twarz zaczęła przybliżać się do mojej.
- Ekhem - oboje spuściliśmy głowy - nie chciałabym wam przeszkadzać, ale dyrektor was do siebie wzywa - spojrzałam na uśmiechniętą od ucha do ucha Gośkę.
Po chwili zniknęła między drzewami.
- To co, zbieramy się? - zapytałam, wstając.
- Jak mus to mus - uśmiechnął się speszony.
Chwilę później byliśmy już w gabinecie dyrektora. Jak się okazało, chciał dowiedzieć się, jak Kubie idzie nauka gry a gitarze. Dopytywał się też o utwór, jaki wykonamy, ale zgodnie stwierdziliśmy, że dowie się dopiero za tydzień, czyli na Dniu Absolwenta.
- Pożyczysz mi gitarę? - zapytł, kiedy wchodziliśmy po schodach.
- A nie zepsujesz? - zaśmiałam się.
- Wiesz co.. ? Wstręciuch jesteś - westchnął.
- Wiem - wyszzerzyłam się - pożyczę, ale masz na niej grać, bo jak ma stać w kącie i sie kurzyć, to może postać u mnie.
- Obiecuję - wyszczerzył się.

Tydzień później

Nadszedł ten nieszczęsny Dzień Absolwenta. Do Spały przyjechali siatkarze z Reprezentacji, wraz ze swoimi rodzinami, rodzice naszych uczniów i kilkoro dziennikrzy. Najpierw miała być część artystyczna, później mecz między naszymi chłopcami, a reprezentantami.
- A teraz, w ramach małego przerywnika, zapraszam na scenę Weronikę Wronęi Jakuba Jarosza.
Spojrzałam na Rudego. Nie miał zbyt ciekawej miny.
- Dasz radę - uśmiechnęłam się do Kuby i ruszyłam na scenę. Zaraz za mną pojawił się tam również Jarosz. Wziął do ręki gitarę, po czym usiadł na krzesełku. Wzięłam do ręki mikrofon.
- Gotowy? - zapytałam go, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Nie - wyszeptał, patrząc na publiczność - dobra, miejmy to już za sobą - westchnął i zaczął grać. ( Tak, wiem. Na filmiku są zupełnie inne akordy. Po prostu są to różne tonacje :D - komentarz od autorkski xD ) Uśmiechnęłam się do niego i w odpowiednim momencie zaczęłam śpiewać. Po zakończeniu utworu, zostaliśmy nagrodzeniu gromkimi brawami. Zeszlimy ze sceny z uśmiechami na ustach.
- Mówiłam, że dasz radę! - pisnęłam i zawisłam na jego szyi.
- Byliście świetni - obok nas zmaterializował się dyrektor.
- Dziękujemy - oderwałam się od Kuby, który od razu objął mnie ramieniem i znowu przyciągnął do siebie.
- Mogę liczyć na was w zakończenie roku? - zaśmiał się. Spojrzałam na Jarosza, który momentalnie pobladł - żartowałem - wyszczerzył się - aczkolwiek nie obraziłbym się, gdybyście coś opracowali - puścił mi oczko i odszedł.
- Nigdy więcej - wymamrtotał, a ja zaczęłam się z niego śmiać.
_______________________________________________
Dzisiaj trochę krótszy, bo moją wenę szlag trafił ; o
Ktoś, coś, jakiś pomysł, co dalej?
Bo u mnie totalna pustka..

ZAPRASZAM NA COŚ NOWEGO!

Pozdrawiam ;*

sobota, 9 sierpnia 2014

#37

Nigdy w życiu, nie pomyślałabym, że mam tak inteligentnych kolegów w klasie. Czujecie tą ironię, prawda? Właśnie wracam do pokoju, przemoczona do ostatniej nitki. Zastanawiacie się pewnie dlaczego? Dobrało się takich dwóch kretynów, którzy postanowili zrobić sobie lany poniedziałek w połowie maja..
- Wykastrować to za mało - warknęłam, wchodząc do pokoju. Gośka, która siedziała na swoim łóżku, zaczęła się śmiać - faktycznie zabawne - mruknęłam, otwierając szafę.
- Co ci się stało? - próbowała stłumić śmiech.
- Twój lowelas się stał.
- Bartek?
- Nie kurna, święty walnięty - westchnęłam - Bartek razem z Kubą.
Wzięłam suche ciuchy i poszłam się przebrać. Jak na złość suszarka do włosów odmówiła mi posłuszeństwa. Rozwiesiłam mokre ubrania na sznurku na balkonie. Zaszczyciłam Gośkę przelotnym spojrzeniem i opuściłam pokój. Szłam korytarzem, mrucząc coś pod nosem, kiedy ktoś złapał mnie w pasie i uniósł do góry.
- Kurek idioto! - krzyknęłam.
- Nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi - zaśmiał się i odstawił mnie na ziemię. Cały czas jednak obejmował mnie w pasie. Żeby było ciekawiej, zaczął mnie łaskotać.
- Pożałujesz - rzuciłam przez śmiech. W tym momencie, obok nas zmaterializował się Kuba. Spojrzał na nas dość dziwnie. W ułamku sekundy Kurek mnie puścił.
- Dalej jesteś zła ? - spojrzał na mnie, unosząc jedną brew do góry.
- Jeżeli chcecie przeżyć, to radzę wam się do mnie nie zbliżać przez najbliższe kilka godzin - rzuciłam i odeszłam.
Może i potraktowałam ich troszeczkę zbyt ostro, ale co byście zrobiły na moim miejscu, gdyby ktoś wylał na was z zaskoczenia wiadro zimnej wody?
Spacerowałam sobie po spalskim lesie, próbując opanować emocje. Kiedy stwierdziłam, że to bez sensu, wróciłam do internatu, wpadłam do pokoju i zgarnęłam gitarę. Gosia posłała mi pytające spojrzenie. Machnęłam tylko rękę i wyszłam z pomieszczenia.
Wyszłam z internatu. Niedaleko boiska, znalazłam świetne miejsce, żeby schować się przed całym światem. Usiadłam za ogromnym dębem i wyjęłam gitarę z futerału. Zagrałam jeden akord, żeby zobaczyć, czy stroi. Skrzywiłam się lekko. Nastroiłam ją odpowiednio. Przejechałam palcami po gryfie i uśmiechnęłam się lekko. Przymknęłam oczy i zaczęłam grać. Kiedy skończyłam, rozległy się ciche brawa. Odwróciłam się i zobaczyłam nad sobą, uśmiechniętą twarz Kuby. Westchnęłam i poklepałam miejsce obok siebie. Kiedy usiadł, zapadła cisza, która jeszcze nigdy w życiu mnie tak nie krępowała.
- Dalej się gniewasz? - szturchnął mnie łokciem.
- Troszeczkę - spojrzałam na niego.
- Przepraszam - zrobił minę smutnego pieska.
- No dobra - wywróciłam oczami - chodź tu - przygarnęłam go do siebie - ale nigdy więcej takich akcji - dźgnęłam go w brzuch.
- Ma się rozumieć - zaśmiał się - zagrasz mi coś jeszcze? - skinął na gitarę, leżącą obok. Wzięłam ją do ręki, odgarnęłam włosy na jedną stronę, westchnęłam i zaczęłam grać. w odpowiednim momencie dodałam również wokal. Kuba z wielkim zacieszem włączył się do śpiewania. Nie wiem, ile piosenek wykonaliśmy.. W każdym razie nie wyszło to na dobre moim palcom.. Po dość długiej przerwie od gry, bolały jak cholera.
- Auć - mruknęłam, kiedy zobaczyłam poprzecinane opuszki - no to sobie pograłam..
- O kurcze - Rudy spojrzał na moje krwawiące palce - chodźmy już, co? - wstał i wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wstać. Schowałam gitarę do futerału, i chciałam zarzucić ją na plecy. Jarosz spojrzał na mnie z politowaniem i zabrał mi ją.
- Dzięki - zaśmiałam się.
- Chodź, bo nam internat zamkną przed nosem - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę bramy, którą zamykał pan Marek. Wpadliśmy do środka na styk, jak to się mówi. Wbiegliśmy po schodach, nie mogąc opanować śmiechu. Było już po 22, a my jak gdyby nigdy nic, wybuchnęliśmy śmiechem. Po chwili z pokoi zaczęli wyglądać inni uczniowie. Patrzyli na nas jakbyśmy coś wciągali.
- A wam co? - drzwi mojego pokoju otworzyły się, a z środka wyszedł Bartek z Gośką.
- No wiesz, kolorowa trawka i te klimaty - zaśmiał się Rudy.
- Tak.. - skwitowała Gośka - to panom już podziękujemy - wypchnęła Kurka za drzwi, po czym wciągnęła mnie do środka. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Jako, że ja miałam bliżej, musiałam otworzyć.
- Zapraszam do mojego gabinetu drogie panie - spojrzał na siedzącą na łóżku Gośkę i ruszył przed siebie.
- Cholera - mruknęła niezadowolona - to wszystko przez was - wbiła we mnie i Kubę oskarżycielskie spojrzenie.
- Nikt wam nie kazał wychodzić - Rudy wzruszył ramionami.
W czwórkę siedzieliśmy w gabinecie dyrektora, który nie miał zbyt ciekawej miny.
- Wytłumaczcie mi, dlaczego zakłócacie ciszę nocną - spojrzał na każdego z osobna - no słucham. Przed chwilą byliście chętni do rozmów aż za bardzo.
W skrócie wytłumaczyliśmy dyrektorowi sytuację. Gośkę i Bartka wysłał do pokoi, życząc im dobrej nocy. Spojrzeliśmy na siebie z Kubą, Złapał mnie za rękę, którą trzymałam pod biurkiem, i uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
- Dlaczego tak późno wracaliście na teren internatu?
- To wszystko moja wina.. - zaczął Kuba, ściskając mocniej moją dłoń - bo ja.. - zaciął się.
- Chciał, żebym nauczyła go grać na gitarze - wypaliłam szybko - a że tutaj kręci się zbyt dużo ludzi, to poszliśmy szukać trochę spokojniejszego miejsca..
- Uczyć się grać powiadasz. To się świetnie składa. Niedługo mamy Dzień Absolwenta, zagrasz nam coś na nim - dyrektor uśmiechnął się do niego szeroko.
- Ale ja.. ja.. - zaczął się jąkać - nie sądzę, że do tego czasu zdołam się czegoś nauczyć..
- Masz tak świetną nauczycielkę, że jestem w stu procentach pewny, że ci się uda. A ty - wskazał na mnie - wystąpisz razem z nim. On zagra, ty zaśpiewasz. Duet idealny - klasnął w dłonie - spokojnie, nie stresujcie się. Może to być najprostsza piosenka. A teraz idźcie już spać. Dobranoc - posłał nam kolejny uśmiech.
- Przepraszam, że cię w to wkopałam - westchnęłam, kiedy byliśmy pod drzwiami mojego pokoju, po czym oparłam się o ścianę.
- Ej - uśmiechnął się - przecież granie na gitarze nie może być takie tragiczne. Damy radę - puścił mi oczko.
- Serio? - pokazałam mu poprzecinane opuszki palców.
- Kurcze.. - skrzywił się - dam radę - jedną ręką oparł się o ścianę - to czego będziesz mnie uczyć? - założył mi niesforny kosmyk włosów z ucho, po czym się wyszczerzył.
- Jarosz, Wrona! - doszedł do nas głos dyrektora - spać! - skrzyżował ręce na piersi i czekał, aż znikniemy za drzwiami swoich pokoi.
- Dobranoc panie dyrektorze - powiedzieliśmy równo, po czym zaczęliśmy się śmiać. Dyrektor uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową z politowaniem.
- Śpij słodko - wyszeptał Kuba z uśmiechem na ustach, po czym zniknął za drzwiami swojego pokoju. Weszłam do siebie, gdzie czekała na mnie Gośka. OD razu poprosiła o relację z tego, co działo się później w gabinecie Igora.
- Będziesz się bawić w nauczycielkę - poruszyła zabawnie brwiami i posłała dwuznaczny uśmiech w moim kierunku.
- Wyolbrzymiasz - wywróciłam oczami - dobranoc - powiedziałam, po czym przekręciłam się na drugi bok i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
____________________________________________
Dzisiaj chyba nie powiem Wam nic sensownego :D
Chociaż nie! jeżeli ktoś jeszcze nie widział filmu o naszych Orzełkach, to polecam!
Dzisiaj zawitałam do piotrkowskiego Heliosa i nie żałuję ;p
 
Zapraszam na Siedem rzeczy, gdzie dzisiaj pojawił się Epilog ;)
 
Dobranoc ;*

wtorek, 5 sierpnia 2014

#36

- Mała zmiana planów! - na halę weszła Jaworska - wszystkie dziewczęta idą się przebrać. Za 5 minut widzę was na hali - krzyknęła, po czym opuściła pomieszczenie. Chłopcy zaczęli się z nas śmiać, a siatkarze patrzyli na nas ze zdezorientowanymi minami. Niewiele myśląc, poszłyśmy się przebrać i chwilę później przemierzałyśmy halę.
- Uważaj! - doszedł do mnie głos Włodarczyka. Później  była już tylko ciemność.

- Weronika.. - czułam, jak Rudy klepał mnie po policzku. Otworzyłam powoli oczy. Leżałam na parkiecie.
- Gdzie jestem? - wyszeptałam.
- W Spale - Kuba patrzył na mnie przerażony - Jezu.. Nie mów mi tylko, że nic nie pamiętasz..
- Kim jesteś? - postanowiłam się z nim podrażnić.
- To ja Kuba - pogłaskał mnie po policzku.
- Gdzie Wojtek? - wychrypiałam, próbując usiąść. Jak na zawołanie obok mnie pojawił się zdziwiony Włodarczyk.
- Przepraszam, nie celowałem w ciebie - uśmiechnął się lekko - źle trafiłem w piłkę..
- W porządku - zaśmiałam się - na prawdę myślałeś, że straciłam pamięć? - spojrzałam na Jarosza - oj Kuba, Kuba - poklepałam go po policzku i podniosłam się z parkietu. Zrobiłam to chyba zbyt gwałtownie, bo zakręciło mi się w głowie.
- Cholera - mruknęłam, opierając się o któregoś z siatkarzy - mocną masz tą zagrywkę - spojrzałam na Włodarczyka.
- Trzeba jakoś odrzucić przeciwnika od siatki - uśmiechnął się - może w ramach rekompensaty dasz się zaprosić na kawę?
- Jasne - odwzajemniłam gest.
- Wrona! - krzyknęła Jaworska - skoro już się dobrze czujesz, to zapraszam!
- Już idę - wywróciłam oczami.
Okazało się, że miałyśmy tańczyć na którymś meczu reprezentacji. Razem z Gośką musiałyśmy wymyślić kilka krótkich układów.
- Mam wrażenie, jakby nogi miały wejść mi w dupę - jęknęłam zmęczona, kiedy wychodziłyśmy z szatni. Dziewczyny zaczęły się śmiać. Zresztą nie tylko one. W tym samym czasie, swoją szatnię opuszczali siatkarze - faktycznie śmieszne - wywróciłam oczami.
- Szkoda takich ładnych nóg - Kłos puścił mi oczko. Spojrzałam na niego i z miną are you fucking kidding me i popukałam się w czoło.

Popołudniu byłam na kawie  Włodarczykiem, co okazało się kompletną klapą. Non stop gadał o sobie. Nie rozumiem, jak można być takim narcyzem.. Teraz leżałam na łóżku, rozmyślając o wszystkim, co wydarzyło się w śnie. Cholera. Właśnie zdałam sobie sprawę, że poza przyjaźnią Kuby wszystko jest inne. Spojrzałam na łóżko obok. Gośka spała, więc postanowiłam wyjść się przejść. Na plecy zarzuciłam bluzę, a do kieszeni wrzuciłam paczkę LM`ów mentalowych i zapalniczkę. Nie jestem uzależniona. Po prostu czasem mam takie dni, kiedy nachodzi mnie ochota, żeby zapalić. Po cichu wyszłam przed ośrodek. Odeszłam kawałek i odpaliłam papierosa. Dym przyjemnie drażnił moje płuca. Wypuściłam go i wzięłam kolejnego bucha.
- Popieprzyło cię?
- To tylko jeden - wywróciłam oczami.
- Jesteś moją przyjaciółką i nie pozwolę ci palić tego świństwa - Rudy wyrwał mi zapalonego papierosa, po czym rzucił go na ziemię i przydeptał - oddaj resztę - wystawił rękę.
- Kuba - jęknęłam.
- Nie Kuba, nie Kuba, tylko oddaj mi papierosy - sięgnęłam do kieszeni i podałam mu paczkę.
- Zadowolony?
- To dla twojego dobra - objął mnie ramieniem i uśmiechnął się - nie chcę, żebyś truła się tym świństwem.
- mhm - mruknęłam wkurzona.
- Jak tam na randce z Włodarczykiem?
- Kompletna klapa - westchnęłam - pieprzony narcyz.
- Aż tak źle?
- Nawet gorzej..
- Nie martw się. Jeszcze znajdziesz swojego księcia z bajki - uśmiechnął się - a teraz marsz spać, bo rano nie wstaniesz.
- Dobrze tato - zaśmiałam się - dobranoc - cmoknęłam go w policzek i zniknęłam za drzwiami swojego pokoju.
Oczywiście jestem taką sierotą, że zapomniałam o progu i runęłam na ziemię. Kuba zaczął się śmiać.
- Dzięki - warknęłam, podnosząc się.
- Wybacz, nie mogłem się powstrzymać - przytulił mnie mocno i ucałował czubek mojej głowy - śpij dobrze - spojrzał mi w oczy i pstrykną mnie w nos.
- branoc - zamknęłam za sobą drzwi. Nagle w pokoju zapaliło się światło.
- Fajnie razem wyglądacie - Gośka posłała mi dwuznaczny uśmiech.
- Sugerujesz coś? - uniosłam jedną brew do góry.
- Nie - ziewnęła - ja tylko życzę wam szczęścia. Dobranoc - powiedziała, po czym zgasiła lampkę.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć nad tym wszystkim. Że niby ja z Kubą? Niee... Przecież my się tylko przyjaźnimy.. Nawet nie wiem, w którym momencie zasnęłam..
__________________________________
Dobry wieczór :D
Mam nadzieję, że nie jest aż tak tragicznie jak mi się wydaje.. ?
Dobra, kilka z Was mnie przejrzało.. Powiesicie mnie, jeśli Nika będzie z Kubą... ? czy mam myśleć o innym rozwiązaniu sytuacji :D ? Dobra, nieważne. Jest pierwsza w nocy, więc pieprzę głupoty :D
Dobranoc ;*

niedziela, 3 sierpnia 2014

#35

Niepewnym krokiem weszłam do szatni, w której momentalnie zrobiło się cicho. Wszystkie pary oczu, skierowane były na mnie. Nie powiem, ale czułam się troszkę dziwnie..
- Cześć - przywitałam się cicho.
- A tak! Witamy w naszej klasie - i tutaj doznałam największego szoku. Jako pierwsza odezwała się do mnie Gośka! Tak, ta sama! - jeżeli miałabyś problem w znalezieniu jakiejś sali lub po prostu chciałabyś pogadać, to wal prosto z mostu - uśmiechnęła się.
- Dzięki - odwzajemniłam gest i zaczęłam się przebierać. Wyszłam z szatni jako pierwsza.
Wolnym krokiem zmierzałam w kierunku hali i rozmyślałam nad zachowaniem Gośki. Wiem, że tamta Gosia była tylko wytworem mojej wyobraźni, ale jakoś tak dziwnie mi teraz.. Zupełnie inaczej.
W rogu sali zauważyłam Rudego. Rozmawiał z Bartkiem i Fabianem. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego plecy.
- Boże, Kuba. Ja tu zwariuję - jęknęłam mu do ucha - wszystko jest zupełnie inne!
- Uuuu, widzę, że Kuba wyrwał laskę - zaśmiał się Fabian.
- To moja przyjaciółka baranie - warknął na niego - co się dzieje? - zapytał przesuwając mnie do przodu tak, żebym stała z nim twarzą w twarz.
- Nie tutaj.. - spojrzałam znacząco na Bartka i Fabiana.
- No proszę, sekreciki się ma - zaśmiał się ten pierwszy.
W tym momencie na halę weszła Gośka. Podeszła do nas uśmiechnięta.
- Co tam? - zapytała przytulając się do Kurka. Myślałam, że oczy wyjdą mi z orbit.
- Skoro już tu jesteś.. - zaczął przyjmujący, odgarniając jej włosy za ucho - może poszłabyś ze mną na ten cały bal ?
- Mówiłem - wyszeptał mi do ucha rozbawiony Kuba.
- Z przyjemnością - ucałowała jego policzek - jak dobrze pamiętam, to masz na imie Weronika? - spojrzała na mnie.
- Tak, ale wolę, jak mówią na mnie Nika - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- A więc Nika, pomyślałyśmy z dziewczynami, żeby zrobić dzisiaj jakąś luźną lekcję. Co powiesz na taniec?
- Ale ja nie bardzo umiem..
Kuba spiorunował mnie spojrzeniem.
- Nieładnie kłamać - dźgnął mnie w bok - żebyście widzieli, jak ona tańczy!
- Jarosz kurwa no! - oburzyłam się.
- No proszę - zaśmiał się Bartosz - nawet nie jest taka cichutka i nieśmiała, na jaką wygląda. Zatańcz nam coś - uśmiechnął się do mnie.
Westchnęłam lekko podirytowana. Wzięłam do ręki telefon, włączyłam piosenkę i wykonałam układ, dzięki któremu wygrałam konkurs tańca, który w rzeczywistości się nie odbył. Kiedy skończyłam tańczyć, spojrzałam na nich, oddychając głęboko.
- Jejku - Gośka patrzyła na mnie jak zaczarowana.
- To było.. - Kurek też nie krył zdziwienia.
- Taka spokojniutka, a taka rozciągnięta.. - Fabian spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Mówiłem - zaśmiał się Kuba, przygarniając mnie do siebie.

Maj

Szłam korytarzem, kiedy ktoś na mnie wpadł. Nie zdziwił mnie jego ponadprzeciętny wzrost. W końcu tutaj to normalne.
- Nic ci się nie stało? - podał mi rękę i pomógł wstać.
- Raczej nie - zaśmiałam się.
- Przepraszam,  zamyśliłem się - posłał mi lekki uśmiech.
- Winiar, przypominam ci, że masz żonę i dzieci! - doszedł do nas głos z drugiego końca korytarza. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam całą reprezentację. Przeniosłam zdezorientowane spojrzenie na mojego towarzysza.
- Zaczynamy przygotowania do Kwalifikacji do Mistrzostw Europy. Na razie szeroki skład, później część się wykruszy - uśmiechnął się.
- To wiele wyjaśnia - zaśmiałam się - przepraszam, ale muszę wracać na zajęcia.
Strasznie miły człowiek z tego Winiara.
Weszłam do klasy i zajęłam swoje miejsce. Kilka następnych lekcji minęło mi strasznie szybko. Nadszedł czas na wf. Przed zajęciami, okazało się, że będziemy przyglądać się treningowi siatkarzy. Usiadłam więc na trybunach, między Bartkiem, a Kubą i obserwowałam grę siatkarzy. Naglę drzwi do hali się otworzyły.
- Włodarczyk do cholery, o której zaczynamy trening?! - krzyknął zdenerwowany Antiga.
- Przepraszam trenerze - stanął na boku i zaczął się rozciągać. Wpatrywałam się w niego niedowierzając. Serce zaczęło bić milion razy na minutę, a oddech stał się ciężki. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, poczułam jak na policzki wpływają mi rumieńce.
- Świetnie - wyszeptałam, spuszczając głowę.

_________________________________
Wróciłam :D  Z góry przepraszam, za to coś na górze, ale na ten moment nie jestem w stanie napisać nic lepszego.
Nigdy w życiu bym nie powiedziała, że w tak krótkim czasie, można nawiązać tyle świetnych znajomości! Dziękuję całej ekipie z Krużlowej <3 dziękuję za wczorajsze spotkanie <3 i oby takich więcej! :D
Mam tyle zaległości na Waszych blogach, że sama nie wiem, kiedy to nadrobię -.-
postaram się to zrobić w najbliższym czasie.. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie ;)
Pozdrawiam ;*

środa, 23 lipca 2014

#34

W szpitalu zostałam kilka dni. Wszystko było w porządku, więc lekarz nie widział sensu, trzymać mnie tam dłużej. Razem z ojcem zdecydowałam, że zostanę w Spale. Tym razem od samego początku chciałam pokazać się z jak najlepszej strony.
- Dzień dobry, można? - zapytałam wychylając głowę zza drzwi. Dyrektor spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Zapraszam - wskazała krzesło na przeciwko niego. Zamknęłam za sobą drzwi i zajęłam odpowiednie miejsce - co się do mnie sprowadza?
- Bo widzi pan.. - zaczęłam niepewnie - pomyślałam sobie, że fajnie byłoby zrobić jakąś małą imprezę szkolną. Coś w stylu dyskoteki.. - spojrzałam na niego niepewnie.
- A może by tak bal na z okazji walentynek.. ? - uśmiechnął się zadowolony - na korytarzu mijam pełno zakochańców - to ostatnie ujął w tzw. króliczki - wydaje mi się, że to świetny pomysł.
- Na prawdę? - spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Oczywiście - puścił mi oczko - Ale pod jednym warunkiem - potarł chytrze ręce - zajmiesz się organizacją - wyszczerzył się.
- Jejku, myślałam, że obarczy mnie pan jakimiś gorszymi rzeczami - zaśmiałam się - ma pan to jak w banku - uścisnęłam jego dłoń i z uśmiechem wyszłam z gabinetu.

 - Na prawdę nie mogę w to uwierzyć, że dyro zgodził się jakiegokolwiek problemu - Kuba pokręcił głową.
- No wiesz, ma się w sobie to coś - teatralnie przeczesałam ręką włosy, po czym oboje się zaśmialiśmy.
W sumie, to mój pierwszy dzień tutaj, a już odnoszę taki sukces..
Razem z Kubą udajemy się w stronę hali sportowej.
- Boję się - westchnęłam, stojąc pod drzwiami szatni.
- Czego? - Kuba dźgnął mnie w bok.
- Że mnie nie zaakceptują.. - spuściłam głowę - wiesz, zaczęłam chodzić do szkoły w połowie roku szkolnego.. Na pewno nie chcą wpuszczać między siebie nikogo nowego..
- Ej - uniósł mój podbródek - wchodzisz tam tylko po to, żeby się przebrać. No chyba, że wolisz męską szatnię - zaśmiał się - tylko tam będziesz główną atrakcją - zlustrował mnie od góry do dołu i uśmiechnął dwuznacznie.
- Wariat - zaśmiałam się - chyba jednak nie skorzystam - wytknęłam mu język - dobra, idę. Najwyżej mnie nie polubią - wyminęłam Kubę i chciałam wejść do środka. Zanim zdążyłam złapać za klamkę, Kuba złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- Może to nieodpowiednie miejsce i czas, ale pomyślałem, że moglibyśmy iść na ten cały bal walentynkowy razem - uśmiechnął się lekko speszony - Bartek pewnie zaprosi Gośkę, a ja nie chciałbym, żeby ktoś mnie wyprzedził.. - spojrzał mi w oczy - oczywiście idziemy tam tylko jako przyjaciele - puścił mi oczko.
- Jasne, czemu nie - uśmiechnęłam się i zniknęłam za drzwiami szatni.

___________________________________________
Udało mi się coś naskrobać przed wyjazdem, więc dodaję z telefonu ;)
Jako, że chciałam dodać chociaż dwa rozdziały, podczas wyjazdu, postanowiłam pisać je nieco krótsze ;) mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe ;p
Pozdrawiam Was z okolic Nowego Sącza ;*

niedziela, 13 lipca 2014

#33

Powoli otworzyłam oczy. Zamrugałam kilkakrotnie. Próbowałam podnieść się odrobinę, ale przeszywający moją czaszkę ból, nie pozwolił mi na to. Rozejrzałam się dookoła. Domyślam się, że jestem w szpitalu. Tylko za nic w świecie, nie potrafię sobie przypomnieć, jak tu trafiłam.. Odłączyłam wszystkie kabelki, które miałam przypięte do klatki piersiowej. Nagle wszystkie urządzenia zaczęły okropnie piszczeć. Spotęgowało to tylko moje cierpienia. Zatkałam uczy rękoma i skuliłam się na łóżku. Do sali wpadł starszy mężczyzna. Nie za wysoki, siwy wąsik. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem w oczach.
- Dzwońcie do ojca tej dziewczyny - nakazał pielęgniarce, która wbiegła za nim. Wyłączył to ustrojstwo i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem - Dzień dobry pani Weroniko.
- Dzień dobry - westchnęłam lekko.
- Muszę panią zbadać. Da radę pani usiąść?
Bardzo powoli wykonałam jego prośbę.
- Proszę patrzeć na mój palec.
Uniosłam jedną brew do góry. Mimo to znowu wykonałam polecenie.
- Wszystko wydaje się być w porządku. Zostanie pani na obserwacji przez kilka dni - uśmiechnął się i opuścił salę.
Usilnie próbowałam przypomnieć sobie, co się stało. Nagle do drzwi do sali znowu się otworzyły.
- Córeczko! - ojciec podszedł do mnie i przytulił mnie mocno.
- Co ty.. - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Tak bardzo się martwiłem! Wiem, że nasze stosunki nie były dobre i w sumie zapisałem cię do szkoły z internatem, bo sam nie dawałem sobie rady. To moja wina, że tutaj jesteś, gdybym cię tam nie zostawił...
- Stop! - przerwałam mu - Przecież do Spały nie chodzę już ponad rok..
- O czym ty mówisz dziecko?
- Przecież prawie rok temu skończyłam 18 lat i przepisałam się do liceum zaocznego..
- Ale 18 będziesz miała dopiero w grudniu..
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Czyli to był tylko sen? Nic z tych rzeczy nigdy nie wydarzyło się na prawdę.. ?
- Gdzie Wojtek?
- Kto to Wojtek? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Mój chło.. - westchnęłam lekko - a Bartek? Kuba? - wyszeptałam przymykając powieki.
- Bartek powinien tutaj zaraz być razem z dyrektorem - jak na zawołanie drzwi ponownie się otworzyły  - o wilku mowa - uśmiechnął się do nich.
- Obudziłaś się - przyjmujący spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Wiem, że to nie najlepszy moment.. - w drzwiach pojawiła się znajoma ruda czupryna.
- Kubuś - pisnęłam radośnie. Po chwili zorientowałam się, że było to co najmniej nie na miejscu. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitkę - To znaczy.. yyy... ten, no... - zaczęłam się jąkać, czym wywołałam śmiech u pozostałych.
Rudy wszedł do środka. Zamknął za sobą drzwi, odwrócił się i spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach.
- Co tam Nika ? - wyszczerzył się jeszcze bardziej - tęskniłaś za mną, prawda?
Teraz to już na serio nie wiem, co myśleć. Wszyscy dookoła zachowują się, jakby nic się nie stało. Jakbym dopiero miała zacząć naukę w Spale. Tylko Jarosz jakby miał jakieś prześwity.
- Bardzo - zaśmiałam się.
- Wiesz, ja na prawdę nie chciałem, żebyś się przewróciła.. - Bartek spojrzał na mnie skruszony - wpadłaś na mnie i zanim zdążyłem cię złapać, uderzyłaś głową o podłogę...
- Przecież ja wpadłam pod auto, po tym jak.. Zaraz, zaraz. Jaki mamy dzisiaj dzień.. ?
- No 29 stycznia..  - spojrzałam za okno. Ziemia pokryta była cienką warstwą białego puchu.
- Ile spałam..? - spojrzałam na ojca.
- sześć miesięcy - westchnął ciężko.

Po jakichś dwóch godzinach, lekarz wyprosił moich gości, twierdząc, że powinnam odpoczywać.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać o tym wszystkim. Strasznie dziwna sytuacja.
- Mogę? - w drzwiach nagle pojawił się Jarosz.
- Jasne - uśmiechnęłam się, siadając na łóżku. Przystawił do łóżka krzesełko i usiadł na nim.
- Wiesz.. Przez ten cały czas, noc w noc mi się śniłaś - uśmiechnął się speszony - wiem, że to głupie... - westchnął - nie znamy się prawie wcale, a ja czuję, jakbym wiedział o tobie wszystko. Jakbym był twoim przyjacielem - spojrzał mi w oczy.
- Opowiesz mi o tych snach? - położyłam dłoń na jego ręce.
- Wszystko zaczęło się podobnie tak, jak na początku września w Spale. Na początku nie polubiliście się z Bartkiem. Później nie wiadomo kiedy, zostaliście parą i..
- On się o mnie założył, prawda?
- Skąd..
- Też mi się to śniło - uśmiechnęłam się lekko - Pamiętam też jak chciałam sprawdzić, czy go kocham - zaśmiałam się cicho.
- No tak - zawtórował mi - byliśmy na lodach - puścił mi oczko - powiedz mi, co się wydarzyło po tym, jak wyjechałaś od nas z Kędzierzyna.. ?
- Pogodziłam się z Wojtkiem, który teraz nawet nie wie o moim istnieniu - zaśmiałam się - w którymś momencie pojawiła się Kaśka, moja siostra bliźniaczka. Na każdym kroku uprzykrzała mi życie. W końcu udało jej się mnie złamać. Wzięłam udział w castingu do Must be the music. Kiedy ja walczyłam o przejście dalej, ona w najlepsze zabawiała się z Włodarczykiem, w jednej z toaletowych kabin. Później wpadłam pod samochód i obudziłam się tutaj.. - westchnęłam - czuję, jakby ktoś wyciął kawałek mojego życia.
- Sukinsyn. A ja się tak cieszyłem, że w końcu trafiłaś na kogoś porządnego..
- Spoko, teraz nie będziesz musiał się fatygować, żeby skopać mu cztery litery - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Panie Jarosz, a co pan tu robi? - do sali wpadł oburzony lekarz - chyba wyraziłem się jasno. Pacjentka musi odpoczywać.
- Już idę panie doktorze - uśmiechnął się do niego - trzymaj się Nika. Wpadnę do ciebie jutro - ucałował moje czoło. Zamykając drzwi do sali, posłała mi jeszcze jeden uśmiech.
Zostałam sama. Czułam się trochę lepiej, mając świadomość, że nie zostałam z tym wszystkim sama i Kuba na prawdę jest moim przyjacielem. Nawet nie wiem zasnęłam.
_____________________________________________
Zła ja :D Taki mały, niedzielny suprajsik :D
Mam nadzieję, że udało mi się kogoś zaskoczyć :D
Dobra, teraz tak szczerze. Już od jakiegoś czasu to planowałam, tylko nie wiedziałam, w którym miejscu plany wejdą w życie :D
Przeglądając komentarze pod poprzednim rozdziałem, dochodzę do wniosku, że zdania są bardzo podzielone ;) z kim będzie Nika jeszcze nie wiem.. Zobaczymy, jak się sprawy potoczą dalej ;)
Teraz przejdziemy do mniej przyjemnych rzeczy.. We wtorek wyjeżdżam na ponad dwa tygodnie. Wracam dopiero 31 lipca wieczorem. Jeżeli tylko uda mi się jutro napisać coś, w połowie wyjazdu może dodam z telefonu. Nie będę wtedy informować o nowym rozdziale, bo nie będzie na to czasu ;p
Jeśli jutro zabraknie mi czasu, to przykro mi, ale na tym, jak i na blogu o Igle, nowe rozdziały pojawią się dopiero na początku sierpnia.. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie.. W końcu są wakacje, a ja korzystam jak tylko mogę, żeby wyrwać się z tej okropnej dziury jak najdalej ;)
Pozdrawiam bardzo serdecznie z zapyziałej dziury, niedaleko wyżej wspomnianej Spały :D
Do następnego Kochane <3