niedziela, 21 grudnia 2014

czwartek, 2 października 2014

NOWY BLOG!

Witam i o zdrowie pytam :D
bardzo Was przepraszam, ale tylko ja jestem taką sierotą i potrafię popier*dolić linki -.-
w ramach tego, że większości, jak nie wszystkim podałam zły link, chciałabym to sprostować ;)
zapraszam Was tutaj : i-am-just-ordinary-girl.blogspot.com
Liczę na komentarze, bo doskonale wiecie, jak to napędza do pisania :D
Pozdrawiam serdecznie <3

niedziela, 21 września 2014

Epiolg

Ciepły, słoneczny dzień. Siedzę na jednej z ławek, przyglądając się z uśmiechem Kubie i Mariuszowi. Jesteśmy na placu zabaw. Rudy bawi się z chłopcem na karuzeli. Czasem wydaje mi się, że to właśnie on bawi się lepiej niż nasz syn. Od tego przesłodkiego obrazka odrywa mnie płacz Kacpra. Wyjmuję malca z wózka. Momentalnie przestaje płakać.
- Popatrz co ten twój tatuś wyczynia - śmieję się, kręcąc głową z politowaniem.
- A kto to się obudził? - Kuba z Mariuszem podchodzą do nas - no chodź do tatusia - mały jak na zawołanie wyciąga ręce w jego stronę.
Pewnie zadajecie sobie pytanie, jak to wszystko się potoczyło.
Łatwo nie było. Przechdziliśmy wiele wzoltów i upadków. Nie obyło się bez kłótni i rozstań, które miały być już definitywne. Za każdym razem schemat wyglądał tak samo. Burzliwa wymiana zdań, oświadczenie, że nas już nie ma i trzaśnięcie drzwiami. Na szczęście wszystko kończyło się dobrze.
Ślub był krótko po tym, jak Kuba dostał propozycję grania we Włoszech. Nie było hucznego wesela. Wystarczyło nam kameralne przyjęcie w gronie rodziny i najbliższych znajomych.
Kiedy okazało się, że zaszłam w ciążę, Kuba podpisał kontrakt z gdańską drużyną. 
Nawet się nie obejrzałam, a na świecie pojawił się Kacperek. Był strasznie podobny do ojca. Jedynie oczy miał po mnie.
Teraz, kiedy patrzę na to wszystko z perspektywy czasu, cieszę się, że nie odtrąciłam wtedy Jarskiego.
- Mamusiu.. - Mariusz usiadł koło mnie na ławce i nóżkami zaczął kreślić bliżej nieokreślone symbole.
- Tak kochanie? - spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Bo ja się bardzo cieszę, że mam braciszka.. - urwał na chwilę - ale wiesz, chciałbym mieć siostrzyczkę.
Przeniosłam wzrok na męża i pokręciłam przecząco głową.
- Spoko młody, już ja się o to postaram - wyszczerzył się dwuznacznie.
- Na prawdę?! Przekonasz mamusię?! - Mariusz przytulił się do jego nóg.
- Mamusia nie ma tutaj zbyt dużo do gadania - zaśmiał się.
- Jeszcze się zdziwisz tatusiu - posłałam mu groźne spojrzenie.

- Jarosz, ja cię kiedyś zabiję! - wysyczałam cicho, kiedy gotowałam obiad.
- No, ale o co ci chodzi ? - poczułam jego wielkie łapska na biodrach.
- O co? - odwróciłam sę do niego przodem i podniosłam głowę do góry. W końcu był kilkanaście centymerów wyższy. Spojrzałam mu w  oczy - o to, że dopiero co urodziłam Kacpra. Nie mówię nie, ale wydaje mi się, że to nie jest najlepszy czas na kolejne dziecko.
- No, ale zobacz. Między Mariuszem i Kacprem jest sześć lat różnicy. Fajnie, gdyby Kacper miał się z kim bawić - posadził mnie na blacie i przyssał się do mojej szyi.
- Czy ty myślisz, że jestem maszyną do rodzenia dzieci? Przeciśnij sobie arbuza przez dziurkę od klucza i zobacz jak to fajnie - odsunęłam się od niego.
- Nika proszę cię - zrobił maślane oczka.
- Kuba - jęknęłam cicho, kiedy jego zimne ręce wylądowały pod moją koszulką - dzieci są w domu.
- Nie ma - uśmiechnął się buńczucznie - kiedy wyszłaś do sklepu był tutaj twój tata. Zabrał ich do zoo. Dlatego zostaw ten obiad i chodź popracować nad córeczką - zaśmiał się i wpił się w moje usta.
Oplotłam nogami jego biodra.
- A co jak będzie kolejny chłopiec? - zapytałam między pocałunkami.
- To będziemy się starać o córeczkę tak długo, dopóki się nie urodzi - powiedział, zatraskując drzwi od sypialni.

- Jeszcze troszeczkę pani Weroniko.
- Jarosz, zabiję cię rozumiesz?! - krzyknęłam. Kuba ścisnął mocniej moją dłoń i zaśmiał się cicho - ja nie żartuję - warknęłam.
Po chwili na sali rozległ się płacz dziecka.
- Gratuluję, urodziła pan zdrową córeczkę - lekarz położył mi ją na piersi.
- No to teraz musimy się postarać o drugą - wyszeptał mi do ucha mąż
- Ty chyba oszalałeś - powiedziałam, patrząc na małą.
- Nie, Łucja musi mieć siostrzyczkę, bo z dwoma braćmi nie wytrzyma - parsknął śmiechem.
- Jak ty coś powiesz - wywróciłam oczyma, oddając małą pielęgniarce.
- I tak wiem, że mi ulegniesz - wyszczerzył się.
- Co ja z tobą mam - westchnęłam zmęczona.
- Dużo miłości kochanie - ucałował moje czoło.

____________________________________________
W ten oto sposób kończymy historię Weroniki.
Mam nadzieję, że nie skopałam tego epilogu jak na każdym innym blogu?
Chciałabym podziękować za ponad 40.000 wyświetleń, za każdy komentarz, za to, że nie miałyście mnie dość i za to, że tutaj byłyście i wspierałyście mnie w tym wszystkim. Podejrzewam, że gdyby nie Wy, nie skończyłabym tej historii.. Te, które piszą blogi z pewnością wiedzą, ile radości daje każdy komentarz. ;)
Spokojnie, TEN blog nie jest moim ostatnim :D
Niedawno wpadł mi pomysł na kojelnego, ( Panie Boże, dlaczego obdarzyłeś mnie tak bujną wyobraźnią :D ? ) więc w najbliższym czasie powinnam wystartować z czymś nowym :D
Korzystając z okazji, chciałabym pogratulować naszym cudownym siatkarzom wejścia do finału, i jakże łaskawemu panu Solarzowi, że dzisiejszy mecz będzie emitowany na otwartym polsacie xD fakt faktem, mam cyfrowy polsat i nie miłabym problemu z obejrzeniem meczu, aczkolwiek cieszę się, że inni kibice, którzy nie mieli tyle szczęścia, będą mogli obejrzeć bój o złoto naszych Orzełków! ;)
Mam do Was jeszcze jedną prośbę. Jeżli możecie, to pozostawcie po sobie jakiś ślad ;) chciałabym w przybliżeniu wiedzieć, ile osób tutaj zaglądało ;)
To by było chyba na tyle ;)
Zapraszam na trzeci rozdział TUTAJ i pozdrawiam bardzo serdecznie <3

poniedziałek, 8 września 2014

#44

Kuba nie mógł przyjąć do wiadomości, że chcę usunąć ciążę. Wiem, że to nie jest najlepsze wyjście, ale innego w tym momencie nie widzę. To nie jest najlepszy czas na dziecko. Wzięłam laptopa na kolana i przeczesałam internet w poszukiwaniu lekarza, który podjąłby się zabiegu. Po dłuższym czasie udało mi się znaleźć kontakt do jednego ze specjalistów. Wstukałam numer do telefonu i przycisnęłam go do ucha. Udało mi się umówić wizytę za kilka dni. Westchnęłam głęboko i zamknęłam klapę latpopa.
- Nika, dyrektor się pyta dlaczego nie ma cię na lekcji - do  pokoju wpadła zziajana Gośka.
- Już idę - zerwałam się na równe nogi i pędem ruszyłam do klasy.
Przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam w ławce. Oczywiście nie obyło się bez ciekawskich spojrzeń niektórych "koleżanek". Pokręciłam zrezygnowana głową i zagłębiłam się w nowy temat lekcji.
- Weronika - Kuba popukał mnie w ramię. Odwróciłam się do niego - na prawdę chcesz to zrobić?
- Wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej, ale proszę cię. Uznajmy, że nie było tematu, okej? - uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam w stronę biurka.

Wysypałam wszystkie swoje oszczędności na łóżko. Przeliczyłam je skrupulatnie i odłożyłam wystarczającą ilość na transport.
- Chyba powinno wystarczyć - mruknęłam do siebie. Zgarnęłam pieniądze do portfela, założyłam na siebie bluzę i opuściłam pokój.
Zabieg miałam umówiony na 15. W Łodzi byłam już o 13. Z małym problemem znalazłam odpowiednią ulicę. Weszłam do poradni, grzecznie zapytałam, która z pań jest ostatnia i zajęłam jedno z wolnych krzesełek. Przyglądałam się tym wszystkim kobietom i zaczęłam nabierać wątpliwości.
- Pierwsze dziecko? - zagadnęła mnie pani w zaawansowanej ciąży. Uśmiechnęłam się do niej nieśmiało - spokojnie, doktor Baner to na prawdę świetny ginekolog - puściła mi oczko i pogłaskała się po brzuchu. Nie wytrzymałam. Przeprosiłam ją i wyszłam na korytarz. Oparłam się o chłodną ścianę i zjechałam do parteru. Podciągnęłam kolana pod brodę, otoczyłam je rękoma, a z oczu zaczęły lecieć mi łzy.

Perspektywa Kuby

Postanowiłem porozmawiać z Niką jeszcze raz. Może tym razem przemówię jej do rozumu? Zapukałem do drzwi i uchyliłem je lekko. Na łóżku siedziała Gosia ze słuchawkami w uszach. Kiedy mnie zobaczyła, wyjęła je.
- No co tam?
- Gdzie Nika? - spojrzałem na jej puste łóżko.
- Nie widziałam jej od rana - wzruszyła ramionami.
Spojrzałem jeszcze raz na łóżko Weroniki. Westchnąłem lekko i wszedłem do środka. Usiadłem na łóżku i wyjąłem z kieszeni telefon. Próbowałem się do niej dodzwonić, ale nie odbierała. Wziąłem na kolana jej laptopa i uruchomiłem go. Westchnąłem zrezygnowany i włączyłem go. Odpaliłem historię przeglądania.
- Cholera! - krzyknąłem - masz numer do jej ojca?
- Jasne - wyciągnęła telefon i podała mi go.
Godzinę później byłem już w drodze do Łodzi. Na miejscu spotkałem się z jej tatą. Wyjaśniłem mu całą sytuację. Weszliśmy do poradni i szybkim krokiem przemierzaliśmy korytarz. W poczekalni było kilka kobiet.
- Przepraszam bardzo, widziały panie może taką młodą dziewczynę? Nie za wysoka, szczupła, blondynka - spojrzałem na nie z nadzieją.
- Jakiś czas temu wyszła stąd i do tej pory nie wróciła.
Znaleźliśmy ją w jakimś zaułku. Postanowiłem się wycofać. Skoro mnie nie chciała słuchać, może posłucha ojca. Oparłem się o ścianę i przyglądałem się całej sytuacji.
- Jak mogłaś pomyśleć, że będę zły ?
- Tato? - podniosła głowę i spojrzała na niego zdziwiona - co ty tutaj robisz?
- Próbuję cię powstrzymać przed popełnieniem największego błędu w życiu - kucnął przed nią.
- Nie dam sobie rady - pociągnęła nosem i schowała głowę między nogami.
- Nie zostałaś z tym wszystkim sama. Masz mnie, przyjaciół - przytulił ją.
- Kocham cię - wyszeptała, wtulając się w niego.
- Ja ciebie też - westchnął lekko.

Perspektywa Weroniki

Nie wiem, skąd oni się tu wzięli, ale to chyba dobrze. Jeszcze chwila i byłabym gotowa wejść do tego gabinetu.
- Kocham cię - przytuliłam się do taty. Po chwili oderwałam się od niego. Przeniosłam wzrok na Kubę, stojącego kawałek dalej.
- Gdyby nie Kuba, nie wiedziałbym o niczym - uśmiechnął się lekko.
Spojrzałam na Rudego. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego. Posłał mi pokrzepiający uśmiech i założył za ucho kosmyk włosów. Do moich oczu znowu napłynęły łzy.
- Nie płacz - przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku.
- Dziękuję - załkałam w jego ramię.

9 miesięcy później

- Gosia.. - powiedziałam między skurczami - chyba się zaczęło.. - wyszeptałam, skulając się z bólu.
Później wszystko działo się szybko. Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się na sali porodowej. Obok łóżka siedział Kuba, dzielnie mnie wspierając. Nie, nie jesteśmy razem. Uparł się, że będzie przy porodzie i jak widać postawił na swoim.
Kilka godzin później było już po wszystkim.
- Byłaś bardzo dzielna - Kuba ucałował moje czoło i uśmiechnął się serdecznie.
Urodziłam zdrowego chłopca, którego właśnie mi przynieśli. Wzięłam go na ręce i spojrzałam na niego.
- Myślałaś nad imieniem?
- Myślałam o Mariuszu - uśmiechnęłam się lekko.
- Ślicznie - puścił mi oczko.
Po chwili do sali weszła pielęgniarka.
- Wiem, że nie ma pani siły, ale w dokumentacji zostawiła pani jedną lukę. Nie mamy podanego nazwiska ojca.
- Jarosz, Jakub Jarosz - spojrzałam na niego zdezorientowana. Pielęgniarka zapisała nazwisko na kartce i opuściła salę.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Oj Nika - pokręcił głową ze śmiechem - z miłości - spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Po chwili zbliżył się do mnie i musnął delikatnie moje usta - kocham cię - powiedział, patrząc mi w oczy.
Po policzkach spłynęły mi łzy, które szybko otarł kciukiem.
- Nie oczekuję od ciebie, klarownych deklaracji, bo wiem, że nie jesteś na nie gotowa, ale chciałbym spróbować. W końcu mamy już dziecko - puścił mi oczko.
Zaśmiałam się cicho i kiwnęłam lekko głową. Znowu poczułam smak jego ust.
- No proszę! - do sali wparował Bartek z Gośką - nie ma nas chwilę, a tu takie rzeczy się dzieją - zaśmiał sie Kurek.
- Od kiedy ? - pisnęła Gośka.
- Od kiedy zostałem ojcem - zaśmiał się Rudy.
_______________________________________
Trochę sielaneczka :D
Zastanawiam się tylko, czy nie przesłodziłam za bardzo -.-
Jejku, nigdy w życiu bym nie pomyślała, że z organizają półmetka może być tyle problemów -.-
Do następnego ;*

środa, 3 września 2014

#43

Leżałam na łóżku, oczekując przyjścia Kuby. W końcu nie mógł siedzieć ze mną cały czas. Ma szkołę, treningi. No właśnie, szkołę.. Aż się boję, ile będę miała zaległości.. Westchnęłam lekko zrezygnowana. Jednak to nie było moim jedynym zmartwieniem. Bardziej bałam się, że Arek pojawi się tutaj po raz kolejny..
Niedługo później, w drzwiach pojawił się Kuba. Za nim do sali weszło dwój policjantów i dyrektor. Spojrzałam na Rudego wzrokiem mordercy.
- Mówiłam, że nie złożę żadnych zeznań - wyszeptałam, przymykając powieki. Policjanci usiedli na krzesełkach obok łóżka. Odwróciłam się do nich tyłem i starałam się powstrzymać napływające do moich oczu łzy.
- Nika - Kuba kucnął przede mną - zrobisz to teraz i będziesz miała z głowy. Chcesz, żeby ten dupek chodził wolno po tym co ci zrobił? - pogładził mój policzek - wiem, że jest ci ciężko, ale pomyśl, że takich dziewczyn jak ty mogłobyć o wiele więcej - spojrzałam na niego.
- Dobrze - westchnęłam - miejmy to już za sobą - usiadłam na łóżku, podciągając nogi pod brodę - Na początku wszystko było w porządku - zaczęłam cicho, patrząc przed siebie. Później wszystko powoli ze mnie uchodziło. Opowiadałam im o wszystkim. W pewnym momencie drzwi do sali sie otworzyły. Przełknęłam ślinę ze zenerwowania.
- To on - wyrwał się nagle Kuba. Policjanci spojrzeli na siebie i wstali z krzeseł. Podeszli do niego i zakuwając go w kajdanki, wyrecytowali swoją stałą regułkę.
- Ty suko - rzucił przez zęby Arek.
- Dokończymy spisywanie następnym razem - powiedział jeden z funkcjonariuszy, po czym wyprwadzili Arka ze szpitala. Objęłam kolana rękoma, schowałam głowę między nogami i zaczęłam płakać. Kuba usiadł obok mnie i przytulił mnie mocno.
- Dlaczego wcześniej nic nie powiedziałaś? - zapytał dyrektor - przecież pomoglibyśmy ci.. -westchnął.
- Teraz najważniejsze jest to, że Arka zamknęli - uciął krótko Kuba.

Kilka tygodni później

Ze szpitala wypisali mnie już jakiś czas temu. Okazało się, że anemia była tylko wymysłem lekarzy, więc przynajmniej jedno zmartwienie mi odpadło. W zamian za nie, miałam na głowie o wiele gorsze, które w tym momencie się potwierdziło. Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Chwilę później leżałam już skulona, a z oczu płynęły mi łzy. Nawet nie wiem, w którym momencie w pokoju pojawiła się Gośka z chłopakami.
- Nika? - poczułam jak materac ugina się pod ciężarem jej ciała - ej, co się dzieje? - potrząsnęła moim ramieniem. Pociągnęłam nosem i pokręciłam przecząco głową.
- O cholera - doszedł do mnie głos Kuby. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Rudy trzyma w ręku test ciążowy, który przed chwilą zrobiłam - ale jak..? - przetarł twarz dłonią.
- Nie wiesz jak się dzieci robi? - oparłam się o ścianę, schowałam twarz w dłoniach i znowu zaczęłam płakać.
- Zostawcie nas samych - po chwili Gosia i Bartek wyszli z pokoju - ej, przecież to nie koniec świata.. - usiadł obok mnie.
- Czy ty się słyszysz? - wywróciłam oczami - przecież ojciec mnie zabije jak się dowie. Poza tym, mam siedemnaście lat, jak ty to sobie wyobrażasz? Że zostanę szczęśliwą mamusią?
- Będzie dobrze. Masz przecież nas. Pomożemy ci przy dziecku..
- Nie Kuba. Nie będzie żadnego dziecka.
- Co ty chcesz zrobić? - wytrzeszcza oczy.
- Usunę je - pociągam nosem.

____________________________________________
Dobra, zawaliłam.
Wiem, że to wszystko miało wyglądać troszeczkę inaczej, ale coś mie nie idzie -.-
Drugi dzień szkoły, a ja mam dosyć nie tylko nauczycieli, ale moich genialnych kolegów też -.-
Nie ma to jak przez kilku kretynów mieć kartkówkę z towaroznawstwa z zeszłorocznych tematów -.-
Wyczuwam pierwszą jedynkę w drugiej klasie
Dobra, nie będę Was zamęczać..

Zapraszam również TUTAJ gdzie również pojawił się kolejny rozdział ;*

wtorek, 26 sierpnia 2014

Liebster Award

Nominacja do "Liebster Award" jest prezentem od któregoś z blogerów w ramach "dobrze prowadzonego bloga" Jest przyznawana po to, aby blog został rozpoznawalny oraz częściej odwiedzany przez czytelników. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na jedenaście pytań od osoby, która nas nominowała. Następnie sami podajemy jedenaście osób, informując ich o tym oraz zadajemy jedenaście pytań. Zabrania się wybierania tej samej osoby od której pozyskano nominację.

Bardzo dziękuję za nominację od Agaty Werner i Agnieszce Nowak ;)

Pytania od Agaty : 


1.Ulubiony siatkarz?
Winiar i Igła.

2.Czy interesujesz się innym sportem?
Troszkę piłką ręczną i skokami, ale siatkówka jest na pierwszym miejscu ;)
3.Ile masz lat?
od niedawna 17 :D
4.Skąd pomysł na założenie bloga?
Zanim założyłam swojego pierwszego bloga, przeczytałam bardzo dużo blogów. Po jakimś czasie miałam w głowie milion pomysłów na minutę i postanowiłam sprawdzić, czy się do tego nadaję ;)
5.Twój ulubiony trener reprezentacyjny?
Zdecydowanie Andrea Anastazi :)
6.Masz rodzeństwo?
Mam starszą siostrę ;)
7.Ulubiony film?
"Drużyna" , " Trzy metry nad niebem" , "Tylko ciebie chce"
8.Gdybyś mogła spotkać swojego idola to kto by to był? 
Igła :D
9.Od ilu lat kibicujesz siatkarzom?
ponad 4 lata ;p
10.Ulubiony klub zagraniczny?
Lube :D
11.Jak wygląda twoja wyjściowa szóstka na mecz z Serbią na narodowym? 
Winiar, Dziku, Wrona, Nowakowski, Igła, Wlazły :D
 Pytania od Agnieszki :

1. Jak oceniasz (realnie) szanse naszej reprezentacji na MŚ?
Myślę, że jeżeli będę grać tak jak w ostatnim meczu z Rosją, to całkiem realnie możemy zdobyć medal ;) może nie koniecznie złoty ( chociaż jako kibic życzę im tego z całego serducha ), ale wydaje mi się, że staną na podium ;) 2. Czy płacisz dodatkowo za oglądanie MŚ?
Mam to szczęście, że mój tata wybrał cyfrowy polsat, więc mam zapewnione darmowe transmijse.. Ale łączę się w bólu z osobami, które nie mają tyle szczęścia..
3. Co sądzisz o takiej dużej 'samowolce' Polsatu w sprawie MŚ?

Zachowam to dla siebie, bo mogłoby paść zbyt dużo ostrych słów..4. Jaki jest twój ulubiony dziennikarz sportowy?
Jerzy Mielewski, Tomasz Swędrowski ;)
5. Interesujesz sie jakimś innym sportem niż siatkówka?

Trochę piłką ręczną i skokami, ale tak jak już wspominałam wyżej, siatkówka jest na pierwszym miejscu ;)
6. Zdefiniuj jednym zdaniem siatkówkę.

Sport, dzięki któremu życie staje się lepsze!7. Jakiej muzyki słuchasz?
W zasadzie to wszystkiego, co wpadnie w ucho :D
8. Ulubiona książka?

"My dzieci z dworca ZOO".
9. Ulubiony film?

"Drużyna", "Trzy metry nad niebem", "Tylko ciebie chce"
10. Oglądałaś ''Drużynę''? Jeśli tak, to co o tym filmie sądzisz?

Miałam tą przyjemność ;) Wrażenia ogólnie nie do opisania ;) Jedyne, co mi się nie podobało to to, że był tai krótki! ;(
11. Jaka jest twoja ulubiona blogerka?

Lubię Was wszyskie, więc nie będę wymieniać ( bo troszkę Was jest :D ) Nie chciałabym kogoś pominąć ;)

 Nominuję :
http://ti-amo-sopra-ogni-cosa.blogspot.com/
http://sport-pasja-nasza-jest.blogspot.com/
http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/
http://kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com/
http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com/
http://przed-samym-soba-nie-uciekniesz.blogspot.com/
http://pofruniemy-razem.blogspot.com/
http://przyjaciolmi.blogspot.com/
http://kilkaoddechow.blogspot.com/
http://milosc-na-nowo.blogspot.com/

Moje Pytania :
1. Od jak dawna interesujesz się siatkówką?
2. Twój siatkarski autorytet?
3. Co sądzisz o braku Bartka Kurka w kadrze?
4. Czy wykupiłaś transmisje meczów MŚ?
5. Ile masz lat?
6. Dlaczego zdecydowałaś się założyć bloga?
7. Ulubiona drużyna ?
8. Ulubiony film?
9. Piosenka, która kojarzy Ci się z siatkówką?
10. Dlaczego akurat siatkówka?
11. Czy zawarłaś nowe znajomości dzięki światowi blogowemu?

Jeszcze raz dziękuję i czekam na Wasz odpowiedzi ;)

niedziela, 24 sierpnia 2014

#42

Teoretycznie wszystko było ze mną w porządku. Praktycznie cały czas leżałam w szpitalu. Robili mi jakieś dodatkowe badania, bo podobno podejrzewali u mnie anemię.
Codziennie przychodził do mnie psycholog, który miał pomóc mi upoać się z tym wszystkim. Szkoda, że nikt nie rozumiał, że na ten temat, szczerze potrafiłam rozmawiać tylko z Kubą. Nawet słowem nie odezwałam sie do psychologa, siedzącego na krześle obok. Poraz kolejny wyszedł z sali zrezygnowany.
Przyjaciele, bo zdecydowanie mogę tak na nich mówić, starają się nakłonić mnie do złożenia zeznań na policji.
- Nie - ucinam krótko i odwracam się na drugi bok. Słyszę ciche westchnięcie Gosi.
- Nika.. To dla twojego dobra - kładzie swoją dłoń na mojej.
Nie odpowiadam. Kręcę przecząco głową i grzecznie mówię, że chciałabym zostać sama.
- Do jutra - Gosia żegna się ze mną buziakiem w policzek, a Bartek, stojący juz przy drzwiach, uśmiecha się lekko.
- Weronika.. - wzdycha.
- Mówisz do mnie pełnym imieniem, czyli jesteś na mnie zły - wywracam oczami.
- Musisz zgłosić sprawę na policję. On cię napastował. Nie wiesz, do czego jest jeszcze zdolny. Nie chcę, żeby stała ci się jakaś krzywda - gładzi delikatnie mój policzek.
- Kubuś proszę.. - przymykam powieki - nie jestem na to gotowa.
- Później będzie gorzej.. - patrzy mi w oczy - wiesz, że będziemy przy tobie. Nie masz się o co bać.
- Wiem - wzdycham.
- Zastanów się nad tym - całuje mnie w czoło - przyjdziemy do ciebie jutro - uśmiecha się i opuszcza salę.

Znowu zostaję sama. Jednak nie na długo. Drzwi do sali otwierają się. Patrzę przerażona na Arka.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś w szpitalu? Muszę dowiadywać się dopiero od dyrektora? Co się dzieje? - podchodzi do mnie, całuje mnie przelotnie w usta. Kładzie kwiaty na szafce obok łóżka i siada na krzesełku.
- Tak jakoś wyszło.. - mówię mechanicznie, unikając jego wzroku - przepraszam, muszę skorzystać z toalety.. - na poczekaniu wymyślam jakąś wymwkę, po czym zrywam się z łóżka i wychodzę z sali. Jestem już przy drzwiach toalety, kiedy ktoś łapie mnie za rękę. Odwracam się powoli i widzę uśmiechniętą twarz Arka.
- Tęskniłem za tobą - mówi wpychając mnie do pomieszczenia, po czym przysysa się do moich ust. Chwilę później zamyka nas w jednej z kabin. Jego dłonie zaczynają wędrówkę po moim ciele.
- Arek nie.. - odrywam się od niego. Patrzy na mnie zdziwiony.
- Nie przyjmuję odmowy, kochanie - znowu wpija się w moje usta. Po policzkach zaczynają spływać mi łzy. Zdejmuje dolne części mojej garderoby i unosi mnie do góry. Nogi zaplata mi wokół swoich bioder. Chwilę później czuję go w sobie. Czuję jeszcze większy ból niż wcześniej.
- Proszę.. - wyłkałam mu do ucha.
- Zamknij się - syknął i wszedł we mnie głębiej - wiesz, chyba wolałem, jak pieprzyliśmy się w moim mieszkaniu. O wiele wygodniej - mruknął kiedy było już po wszystkim. Opuścił kabinę i Podszedł o umywalki. Puścił wodę i umył ręce- co się dzieje kocie? Nie podobało ci sie? - spojrzał na mnie w odbiciu lustra - kiedy stąd wyjdziesz, pobawimy się w moim mieszkaniu - uśmiechnął się cwanie - mam nowe zabawki - poruszył znacząco brwiami. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy - no co jest? Może cię pocieszyć.. ? - zaczął zbliżać się do mnie. Niewiele myśląś, zamknęłąm się w kabinie, oparłam o ścianę i zjechałm do parteru.
- Kotku, co się dzieje? Otwórz. - zaczął dobijać się do drzwi. Podkurczyłam nogi i schowałam głowę między ramionami. Spojrzałam na telefon, który wypadł z kieszeni moich spodni, kiedy Arek zaczął się do mnie dobierać. Otworzyłam klapę i wyjęłam spod baterii żyletkę. W tym momencie usłyszałam otwierające się drzwi.
- Wypierdalaj stąd, bo cię rozniosę - doszedł do mnie głos Rudego. Jeżeli coś jej zrobiłeś, to obiecuję ci, że zgnijesz w pierdlu.
- Nie strasz mnie młody, bo gówno mi zrobisz - zaśmiał się Arek.
- Wyjazd mi stąd! - warknął Kuba.
- Do zobaczenia, maluchu.
- Nika...Otwórz, proszę.. - zapukał do drzwi - jego już nie ma. Otwórz - powoli przekręciłam zamek. Kuba nacisnął klamkę i wszedł do kabiny.
- O mój Boże.. - wyszeptał, widząc w mojej dłoni żyletkę.
- Nic nie zrobiłam - po moich policzkach poraz kolejny spłynęły łzy.
- To skąd ta krew? - spojrzał na moje zakrwawione nogi. Spuściłam głowę i zaniosłam się płaczem.
- Nie.. Powiedz mi, że tego nie zrobił.. - czułam na sobie jego spojrzenie - zabiję go kurwa - przytulił mnie mocno. Chwilę później poczułam na swoim ramieniu coś mokrego. Spojrzałam na Kubę.
- Dlaczego płaczesz? - wyszeptałam, ocierając jego policzki.
- Nika.. - westchnął lekko - kocham cię i nie mogę patrzeć na to jak cierpisz. Czuję się winny, bo gdybym tu siedział, nic by się nie wydarzyło.
- Nie możesz się obwiniać.. - wtuliłam się w jego tors.
- Obiecuję, że ten skurwiel nie dotknie cię nigdy więcej - pocałował mnie w czubek głowy.

Perspektywa Kuby

Znowu przemierzałem szpitalny korytarz. Zostawiłem telefon u Weroniki. Wchodząc do sali, uśmiechnąłęm się do pielęgniarki, która przechodziła obok.
- Pacjentka gdzieś wyszła - odwzajemniła uśmiech. Zmarszczyłem brwi i zajrzałem do środka. Faktycznie jej nie było - a nie wie pani, gdzie poszła?
- Jeżeli się nie mylę, to szła w kierunku toalety.
- Dziękuję - posłałem jej jeszcze jeden uśmiech i poszedłem we wskazanym kierunku. Niepewnie otworzyłem drzwi do damskiej toalety. Poczułem jak poziom mojej złości znacznie skoczył do góry.
- Wypierdalaj stąd, bo cię rozniosę - powiedziałem przez zaciśnięte żeby - Jeżeli coś jej zrobiłeś, to obiecuję ci, że zgnijesz w pierdlu.
- Nie strasz mnie młody, bo gówno mi zrobisz - zaśmiał się Arek.
- Wyjazd mi stąd!
- Do zobaczenia, maluchu - wychodząc, trącił mnie ramieniem. Usłyszałem ciche szlochanie Weroniki. Podszedłem do odpowiednich drzwi i oparłem na nich głowę.
- Nika...Otwórz, proszę.. - zapukałem - jego już nie ma. Otwórz - odetchnąłem lekko, kiedy usłyszałem zgrzyt zamka. Otowrzyłem drzwi i wszedłem do środka. Spojrzałem na żyletkę, którą trzymała Nika.
- O mój Boże..
- Nic nie zrobiłam - spojrzała na mnie. Po jej policzkach spłynęły słone krople.
- To skąd ta krew? - zapytałem, wskazując na jej nogi. Schowała głowę między ramionami i zaniosła się płaczem.
- Nie.. Powiedz mi, że tego nie zrobił.. - patrzyłem na nią przerażony. Odpowiedziała mi cisza - zabiję go kurwa - otoczyłem ją ramionami. Zacząłem płakać. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że poraz kolejny ten idiota to zrobił.
- Dlaczego płaczesz? - uniosła głowę i wytarła moje policzki.
- Nika.. - westchnąłem lekko - kocham cię i nie mogę patrzeć na to jak cierpisz. Czuję się winny, bo gdybym tu siedział, nic by się nie wydarzyło - spojrzałem jej w oczy.
- Nie możesz się obwiniać.. - przylgnęła do mnie mocniej.
- Obiecuję, że ten skurwiel nie dotknie cię nigdy więcej - ucałowałem czubek jej głowy - Obiecuję - wyszeptałem jeszcze raz i zamknąłem powieki, spod których wydostały się kolejne łzy.

____________________________________________
Wstręciuch jestem, nie? -.-
Beznadziejny humor to i rozdział pesymistyczny. Przepraszam, mam nadzieję, że nie jesteście na mnie bardzo złe za to.
Pozdrawiam ;*