środa, 23 lipca 2014

#34

W szpitalu zostałam kilka dni. Wszystko było w porządku, więc lekarz nie widział sensu, trzymać mnie tam dłużej. Razem z ojcem zdecydowałam, że zostanę w Spale. Tym razem od samego początku chciałam pokazać się z jak najlepszej strony.
- Dzień dobry, można? - zapytałam wychylając głowę zza drzwi. Dyrektor spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Zapraszam - wskazała krzesło na przeciwko niego. Zamknęłam za sobą drzwi i zajęłam odpowiednie miejsce - co się do mnie sprowadza?
- Bo widzi pan.. - zaczęłam niepewnie - pomyślałam sobie, że fajnie byłoby zrobić jakąś małą imprezę szkolną. Coś w stylu dyskoteki.. - spojrzałam na niego niepewnie.
- A może by tak bal na z okazji walentynek.. ? - uśmiechnął się zadowolony - na korytarzu mijam pełno zakochańców - to ostatnie ujął w tzw. króliczki - wydaje mi się, że to świetny pomysł.
- Na prawdę? - spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Oczywiście - puścił mi oczko - Ale pod jednym warunkiem - potarł chytrze ręce - zajmiesz się organizacją - wyszczerzył się.
- Jejku, myślałam, że obarczy mnie pan jakimiś gorszymi rzeczami - zaśmiałam się - ma pan to jak w banku - uścisnęłam jego dłoń i z uśmiechem wyszłam z gabinetu.

 - Na prawdę nie mogę w to uwierzyć, że dyro zgodził się jakiegokolwiek problemu - Kuba pokręcił głową.
- No wiesz, ma się w sobie to coś - teatralnie przeczesałam ręką włosy, po czym oboje się zaśmialiśmy.
W sumie, to mój pierwszy dzień tutaj, a już odnoszę taki sukces..
Razem z Kubą udajemy się w stronę hali sportowej.
- Boję się - westchnęłam, stojąc pod drzwiami szatni.
- Czego? - Kuba dźgnął mnie w bok.
- Że mnie nie zaakceptują.. - spuściłam głowę - wiesz, zaczęłam chodzić do szkoły w połowie roku szkolnego.. Na pewno nie chcą wpuszczać między siebie nikogo nowego..
- Ej - uniósł mój podbródek - wchodzisz tam tylko po to, żeby się przebrać. No chyba, że wolisz męską szatnię - zaśmiał się - tylko tam będziesz główną atrakcją - zlustrował mnie od góry do dołu i uśmiechnął dwuznacznie.
- Wariat - zaśmiałam się - chyba jednak nie skorzystam - wytknęłam mu język - dobra, idę. Najwyżej mnie nie polubią - wyminęłam Kubę i chciałam wejść do środka. Zanim zdążyłam złapać za klamkę, Kuba złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- Może to nieodpowiednie miejsce i czas, ale pomyślałem, że moglibyśmy iść na ten cały bal walentynkowy razem - uśmiechnął się lekko speszony - Bartek pewnie zaprosi Gośkę, a ja nie chciałbym, żeby ktoś mnie wyprzedził.. - spojrzał mi w oczy - oczywiście idziemy tam tylko jako przyjaciele - puścił mi oczko.
- Jasne, czemu nie - uśmiechnęłam się i zniknęłam za drzwiami szatni.

___________________________________________
Udało mi się coś naskrobać przed wyjazdem, więc dodaję z telefonu ;)
Jako, że chciałam dodać chociaż dwa rozdziały, podczas wyjazdu, postanowiłam pisać je nieco krótsze ;) mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe ;p
Pozdrawiam Was z okolic Nowego Sącza ;*

niedziela, 13 lipca 2014

#33

Powoli otworzyłam oczy. Zamrugałam kilkakrotnie. Próbowałam podnieść się odrobinę, ale przeszywający moją czaszkę ból, nie pozwolił mi na to. Rozejrzałam się dookoła. Domyślam się, że jestem w szpitalu. Tylko za nic w świecie, nie potrafię sobie przypomnieć, jak tu trafiłam.. Odłączyłam wszystkie kabelki, które miałam przypięte do klatki piersiowej. Nagle wszystkie urządzenia zaczęły okropnie piszczeć. Spotęgowało to tylko moje cierpienia. Zatkałam uczy rękoma i skuliłam się na łóżku. Do sali wpadł starszy mężczyzna. Nie za wysoki, siwy wąsik. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem w oczach.
- Dzwońcie do ojca tej dziewczyny - nakazał pielęgniarce, która wbiegła za nim. Wyłączył to ustrojstwo i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem - Dzień dobry pani Weroniko.
- Dzień dobry - westchnęłam lekko.
- Muszę panią zbadać. Da radę pani usiąść?
Bardzo powoli wykonałam jego prośbę.
- Proszę patrzeć na mój palec.
Uniosłam jedną brew do góry. Mimo to znowu wykonałam polecenie.
- Wszystko wydaje się być w porządku. Zostanie pani na obserwacji przez kilka dni - uśmiechnął się i opuścił salę.
Usilnie próbowałam przypomnieć sobie, co się stało. Nagle do drzwi do sali znowu się otworzyły.
- Córeczko! - ojciec podszedł do mnie i przytulił mnie mocno.
- Co ty.. - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Tak bardzo się martwiłem! Wiem, że nasze stosunki nie były dobre i w sumie zapisałem cię do szkoły z internatem, bo sam nie dawałem sobie rady. To moja wina, że tutaj jesteś, gdybym cię tam nie zostawił...
- Stop! - przerwałam mu - Przecież do Spały nie chodzę już ponad rok..
- O czym ty mówisz dziecko?
- Przecież prawie rok temu skończyłam 18 lat i przepisałam się do liceum zaocznego..
- Ale 18 będziesz miała dopiero w grudniu..
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Czyli to był tylko sen? Nic z tych rzeczy nigdy nie wydarzyło się na prawdę.. ?
- Gdzie Wojtek?
- Kto to Wojtek? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Mój chło.. - westchnęłam lekko - a Bartek? Kuba? - wyszeptałam przymykając powieki.
- Bartek powinien tutaj zaraz być razem z dyrektorem - jak na zawołanie drzwi ponownie się otworzyły  - o wilku mowa - uśmiechnął się do nich.
- Obudziłaś się - przyjmujący spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Wiem, że to nie najlepszy moment.. - w drzwiach pojawiła się znajoma ruda czupryna.
- Kubuś - pisnęłam radośnie. Po chwili zorientowałam się, że było to co najmniej nie na miejscu. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitkę - To znaczy.. yyy... ten, no... - zaczęłam się jąkać, czym wywołałam śmiech u pozostałych.
Rudy wszedł do środka. Zamknął za sobą drzwi, odwrócił się i spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach.
- Co tam Nika ? - wyszczerzył się jeszcze bardziej - tęskniłaś za mną, prawda?
Teraz to już na serio nie wiem, co myśleć. Wszyscy dookoła zachowują się, jakby nic się nie stało. Jakbym dopiero miała zacząć naukę w Spale. Tylko Jarosz jakby miał jakieś prześwity.
- Bardzo - zaśmiałam się.
- Wiesz, ja na prawdę nie chciałem, żebyś się przewróciła.. - Bartek spojrzał na mnie skruszony - wpadłaś na mnie i zanim zdążyłem cię złapać, uderzyłaś głową o podłogę...
- Przecież ja wpadłam pod auto, po tym jak.. Zaraz, zaraz. Jaki mamy dzisiaj dzień.. ?
- No 29 stycznia..  - spojrzałam za okno. Ziemia pokryta była cienką warstwą białego puchu.
- Ile spałam..? - spojrzałam na ojca.
- sześć miesięcy - westchnął ciężko.

Po jakichś dwóch godzinach, lekarz wyprosił moich gości, twierdząc, że powinnam odpoczywać.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać o tym wszystkim. Strasznie dziwna sytuacja.
- Mogę? - w drzwiach nagle pojawił się Jarosz.
- Jasne - uśmiechnęłam się, siadając na łóżku. Przystawił do łóżka krzesełko i usiadł na nim.
- Wiesz.. Przez ten cały czas, noc w noc mi się śniłaś - uśmiechnął się speszony - wiem, że to głupie... - westchnął - nie znamy się prawie wcale, a ja czuję, jakbym wiedział o tobie wszystko. Jakbym był twoim przyjacielem - spojrzał mi w oczy.
- Opowiesz mi o tych snach? - położyłam dłoń na jego ręce.
- Wszystko zaczęło się podobnie tak, jak na początku września w Spale. Na początku nie polubiliście się z Bartkiem. Później nie wiadomo kiedy, zostaliście parą i..
- On się o mnie założył, prawda?
- Skąd..
- Też mi się to śniło - uśmiechnęłam się lekko - Pamiętam też jak chciałam sprawdzić, czy go kocham - zaśmiałam się cicho.
- No tak - zawtórował mi - byliśmy na lodach - puścił mi oczko - powiedz mi, co się wydarzyło po tym, jak wyjechałaś od nas z Kędzierzyna.. ?
- Pogodziłam się z Wojtkiem, który teraz nawet nie wie o moim istnieniu - zaśmiałam się - w którymś momencie pojawiła się Kaśka, moja siostra bliźniaczka. Na każdym kroku uprzykrzała mi życie. W końcu udało jej się mnie złamać. Wzięłam udział w castingu do Must be the music. Kiedy ja walczyłam o przejście dalej, ona w najlepsze zabawiała się z Włodarczykiem, w jednej z toaletowych kabin. Później wpadłam pod samochód i obudziłam się tutaj.. - westchnęłam - czuję, jakby ktoś wyciął kawałek mojego życia.
- Sukinsyn. A ja się tak cieszyłem, że w końcu trafiłaś na kogoś porządnego..
- Spoko, teraz nie będziesz musiał się fatygować, żeby skopać mu cztery litery - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Panie Jarosz, a co pan tu robi? - do sali wpadł oburzony lekarz - chyba wyraziłem się jasno. Pacjentka musi odpoczywać.
- Już idę panie doktorze - uśmiechnął się do niego - trzymaj się Nika. Wpadnę do ciebie jutro - ucałował moje czoło. Zamykając drzwi do sali, posłała mi jeszcze jeden uśmiech.
Zostałam sama. Czułam się trochę lepiej, mając świadomość, że nie zostałam z tym wszystkim sama i Kuba na prawdę jest moim przyjacielem. Nawet nie wiem zasnęłam.
_____________________________________________
Zła ja :D Taki mały, niedzielny suprajsik :D
Mam nadzieję, że udało mi się kogoś zaskoczyć :D
Dobra, teraz tak szczerze. Już od jakiegoś czasu to planowałam, tylko nie wiedziałam, w którym miejscu plany wejdą w życie :D
Przeglądając komentarze pod poprzednim rozdziałem, dochodzę do wniosku, że zdania są bardzo podzielone ;) z kim będzie Nika jeszcze nie wiem.. Zobaczymy, jak się sprawy potoczą dalej ;)
Teraz przejdziemy do mniej przyjemnych rzeczy.. We wtorek wyjeżdżam na ponad dwa tygodnie. Wracam dopiero 31 lipca wieczorem. Jeżeli tylko uda mi się jutro napisać coś, w połowie wyjazdu może dodam z telefonu. Nie będę wtedy informować o nowym rozdziale, bo nie będzie na to czasu ;p
Jeśli jutro zabraknie mi czasu, to przykro mi, ale na tym, jak i na blogu o Igle, nowe rozdziały pojawią się dopiero na początku sierpnia.. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie.. W końcu są wakacje, a ja korzystam jak tylko mogę, żeby wyrwać się z tej okropnej dziury jak najdalej ;)
Pozdrawiam bardzo serdecznie z zapyziałej dziury, niedaleko wyżej wspomnianej Spały :D
Do następnego Kochane <3

środa, 9 lipca 2014

#32

Kilka miesięcy później

Pierwszy mecz sezonu. Skra po zajęciu piątego miejsca w zeszłym sezonie, staje do walki o złoto z nowymi siłami i wiarą, że najbliższych kilka miesięcy będzie o wiele lepszych. Jak na razie idzie im wyśmienicie. Wygrywają z Lotosem Trefl Gdańsk 1:0 i bez większych problemów kończą drugiego seta. Wybiegamy z dziewczynami na boisko i czekamy, jak Dj Ucho puści odpowiednią muzykę. Wykonałyśmy układ i zbiegłyśmy z parkietu.
Chłopcy skończyli mecz w trzeci secie, nie pozostawiając złudzeń, kto w tym meczu był lepszy.
- Gratuluję kochanie - uwiesiłam się na Wojtkowej szyi. W ramach podziękowania złożył pocałunek na moich ustach - idź do szatni. Poczekam na ciebie przed halą - popchnęłam go we wskazanym kierunku i skierowałam się do wyjścia z Energi. Wychodząc, wpadłam na jakąś dziewczynę.
- Przepraszam.. zamyśliłam się - podałam jej rękę i pomogłam wstać - o cholera - spojrzałam na nią z przerażeniem.. - ty wyglądasz.. to znaczy.. - jąkałam się - o kurwa - wyszeptałam na końcu, czym wywołałam śmiech dziewczyny.
- Wydaje ci się. Do zobaczenia - posłała mi uśmiech, tak bardzo przypominający mój i odeszła.  Stałam ja wryta, nie wiedząc, co się dzieje.
- Ziemia do Weroniki - Kurek pomachał mi przed oczyma. Spojrzałam na niego, dalej nie kontaktując.
Wspominałam już, że Bartek przeniósł się do Skry.. ? Nie? To teraz to robię.
- Właśnie widziałam.. - zacięłam się, patrząc na drzwi, którymi wyszła dziewczyna - ale jak...
- Yyy.. Powiedzmy, że wiem o czym mówisz.. - zaśmiał się.
- Miałaś czekać przed halą - Wojtek objął mnie ramieniem - co jej jest? - zapytał Kurka, kiedy nie zareagowałam.
- Żebym ja to wiedział - wzruszył ramionami i wyszedł z hali.

- Możesz mi powiedzieć, co się wydarzyło po meczu?
- Widziałam swojego klona - Włodarczyk zaczął się śmiać.
- Co widziałaś? - wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem.
- To  nie jest śmieszne.. - spiorunowałam go spojrzeniem.
- Dobra, dobra. Chodź, idziemy spać.
Żebym tylko mogła zmrużyć oko.. Nie spałam całą noc. Cały czas zastanawiałam się, jak to jest możliwe, że ta dziewczyna była tak łudząco podobna do mnie.

Później było już tylko gorzej. Widywałam ją praktycznie na każdym kroku. Gdzie się nie ruszyłam, spotykałam ją.
- Możesz mi powiedzieć, kim jesteś i dlaczego mnie śledzisz do cholery? - spytałam ją, kiedy po raz kolejny spotkałam ją na meczu.
- Nie śledzę cię. Po prostu zbieram potrzebne informacje - zaśmiała się szyderczo i odeszła.
- No i gdzie masz tego swojego sobowtóra? - zironizował Wojtek po wyjściu z szatni.
- Przed chwilą tu była.. - westchnęłam.
- Masz urojenia kochanie - pokręcił głową.
- Nika.. ? Przed chwilą byłaś tam - tutaj Bartek wskazał za siebie - i miałaś blond włosy.. - spojrzał na mnie zdezorientowany.
- I co? Dalej sądzisz, że mam urojenia? - naskoczyłam na Włodarczyka.
- Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę - pstryknął mnie w nos i cmoknął w czoło.
Zabolało. Mój facet mi nie wierzy. Świetnie.

Przemierzałam ulice Bełchatowa. W oczy rzucił mi się ogromny plakat, zapraszający na casting do kolejnej edycji Must be the music. Po powrocie do domu sprawdziłam kiedy i gdzie, są najbliższe przesłuchania. Postanowiłam spróbować swoich sił.
- Wojtek?
- Co jest? - zapytał nie odrywając wzroku od telewizora.
- Co byś powiedział, gdybym pojechała na casting do Must by the music? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Mówisz poważnie? - pokiwałam twierdząco głową - przecież wiesz, że nie będę cię ograniczał - przygarnął mnie do siebie - kiedy masz przesłuchanie?
- W sobotę.
- Pojadę z tobą - wyszczerzył się.

To co wydarzyło się w tym tygodniu przerosło mnie doszczętnie. Wchodząc w poniedziałek na trening, doznałam szoku. Na trybunach, razem z dziewczynami, siedziała ona. Tak, mój klon.
- W czym możemy pomóc? - Marlena spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
- Przyszłam na zajęcia.. Przecież w sobotę mecz i..
- Ale skład już dawno został zamknięty.. Spróbuj swoich sił w przyszłym roku - uśmiechnęła się do mnie.
- Marlena cholera jasna, przecież ja od roku jestem w tym zespole! - krzyknęłam podirytowana.
- To kto to.. - spojrzała na dziewczynę siedzącą między nimi - jejku - wytrzeszczyła oczy - ty nie jesteś Nika..
- wielkie halo - wywróciła oczami.
- cholera - westchnęłam - kim jesteś i o co ci chodzi? - spojrzałam na nią.
- Kasia, miło cię znowu widzieć - uśmiechnęła się sztucznie - ale to jeszcze nie koniec moja droga - podeszła do mnie - zniszczę cię - wyszeptała, puściła mi oczko i opuściła Energię.

Sobota

Czekałam przed halą na Wojtka. Popołudnie mieli wolne, więc bez problemu mógł jechać ze mną na casting. Zrobiło się chłodno, więc weszłam do środka. W pewnym momencie, ktoś zakrył mi czymś usta i zaciągnął do jakiegoś schowka.
- Posiedzisz tu sobie grzecznie i nie odezwiesz się nawet słówkiem, zrozumiano? - wyszeptała mi do ucha Kaśka.
- Zostaw mnie do cholery - warknęłam na nią. Zanim zdążyłam się zorientować, skrępowała mi dłonie i zamknęła mnie tam.
Siedziałam tam kilka godzin. Uwolnił mnie dopiero woźny, chowający tam kosz z piłkami.
- Matko boska! Kto cię tu zamknął? - zapytał, rozwiązując mi dłonie.
- Nie teraz proszę pana.. - rozmasowałam obolałe miejsca - potrzebuję jak najszybciej znaleźć się w Łodzi.. - spojrzałam na niego.
- Mój syn będzie tam jechał. Może cię zabrać - uśmiechnął się.

Perspektywa Wojtka

Wyszedłem z szatni. Rozejrzałem się dookoła, ale nigdzie nie mogłem znaleźć Niki.
- Szukasz kogoś?
- Matko Weronika, nie strasz - zaśmiałem się. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę wyjścia. Ona jednak miała inny plan, bo w ostatniej chwili zaczęła prowadzić mnie do toalety - Weronika... ? - spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
- Przestań pieprzyć Wojtek. Mam na ciebie ochotę tu i teraz - popchnęła mnie do jednej z kabin i zamknęła za nami drzwi - pokaż na co cię stać, kochanie - ściągnęła ze mnie koszulkę i usiadła na mnie okrakiem.
- Nika.. - próbowałem się bronić.
- Co się dzieje ? - zapytała przygryzając płatek mojego ucha.
- Jesteś tego pewna.. ? - spojrzałem na nią zaskoczony. Uśmiechnęła się i pozbawiła mnie spodni.  Nie pozostałem jej dłużny. W zasadzie, nasz pierwszy raz wyobrażałem sobie nieco inaczej.. Mniej "brutalnie"..
Na koniec złożyła pocałunek na moich ustach. Ubrała się pospiesznie i opuściła kabinę. Poszedłem w jej ślady. Zarzuciłem na siebie ciuchy i ruszyłem za nią.
- Weronika poczekaj!
- Wybacz Wojtuś, spieszę się - cmoknęła mnie w policzek i wybiegła z hali.

Perspektywa Weroniki

- Głupia suka - mruknęłam pod nosem, wchodząc do domu. Wojtka jeszcze nie było. Weszłam do pokoju i wygrzebałam z szafy ciuchy na casting.
- Weronika? - usłyszałam zamykane drzwi.
- Tutaj! - krzyknęłam. Pojawił się w pokoju i uśmiechnął szeroko.
- Spieszyłaś się tak bardzo do domu? - uniósł brwi w zabawny sposób - przecież mogliśmy wrócić razem - podszedł do mnie i złożył pocałunek na mojej szyi.
- Wojtek - zaśmiałam się.
- Może mała powtórka z  hali? - wymruczał mi do ucha. Odsunęłam się od niego zdziwiona.
- O czym ty mówisz?
- No wiesz - uśmiechnął się buńczucznie.
- No właśnie nie bardzo.. - westchnęłam i wyminęłam go. Złapałam za torbę i wyszłam do korytarza.
- Gdzie ty.. - spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Na casting, ubieraj się. Miałeś jechać ze mną..

Całą drogę zastanawiałam się, o co konkretnie chodziło przyjmującemu. Coś się zmieniło, a ja za cholerę nie ogarniałam co.. Dojechaliśmy na miejsce. Kolejka ciągnęła się w nieskończoność. Po kilku godzinach czekania, nadeszła moja kolej. Idąc korytarzem, prowadzącym na scenę, minęłam się z Kaśką. Uśmiechnęła się do mnie sztucznie. Otrzymałam mikrofon i weszłam na scenę. Juri spojrzało na mnie z niemałym zdziwieniem wypisanym na twarzy.
- Dobry wieczór - przywitałam się kulturalnie.
- Chyba mam rozdwojenie jaźni - zaśmiał się Łozo.
- Jak ci na imię? - zapytał Adam.
- Weronika.
- Nie no nie mogę. Muszę zadać ci to pytanie. To była twoja siostra bliźniaczka? - Łozo uniósł zabawnie jedną brew.
- Nie.. - zaprzeczyłam od razu - kompletnie nie znam tej dziewczyny - uśmiechnęłam się lekko.
- No dobrze, w takim razie scena należy do ciebie - uśmiechnęła się Ela. Z głośników popłynął wstęp piosenki.
Skończyłam śpiewać. Spojrzałam na twarze juri. Wszyscy mieli uśmiechy na ustach, więc miałam nadzieję, że nie jest źle. I faktycznie nie było. Dostałam 4 tak! Z przypływu radości uściskałam każdego z jurorów. Zbiegłam ze sceny. Porozmawiałam chwilę z Pauliną i wybiegłam na zewnątrz, gdzie miał na mnie czekać Wojtek. Nigdzie go nie było, więc zaczęłam go szukać.
- Przepraszam, nie widział pan może młodego mężczyzny o ponadprzeciętnym wzroście?
- Brunet?
- Tak - ożywiłam się.
- Chwilę temu był koło toalet - uśmiechnął się do mnie serdecznie.
- Dziękuję - odpowiedziałam tym samym i szybkim krokiem skierowałam się we wskazane miejsce. Weszłam do środka. Z jednej z kabin dochodziły ciche jęki.
- Ktoś się chyba dobrze bawi - zaśmiałam się pod nosem.
 Skorzystałam z toalety, umyłam ręce i wyszłam na zewnątrz. Po chwili drzwi się otworzyły. Wytrzeszczyłam oczy.
- Wojtek? - wyszeptałam, widząc, jak obściskuje się z Kaśką. Moje oczy zaszły łzami.
- Nika.. ? - spojrzał na mnie przerażony - kim ty do cholery jesteś? - przeniósł wzrok na Kaśkę.
- O tak, taki finał sobie wymarzyłam - zaśmiała się - kim jestem? - spojrzała na mnie - jej siostrą bliźniaczką. Jesteś głupiutka, kochanieńka - puściła mi oczko - zapytaj tatusia, co zrobił po naszych narodzinach.
- O czym ty mówisz ? - po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Na prawdę jesteś aż taka głupia? Oddał mnie jak jakiegoś psa - warknęła - teraz płacisz za błędy ojca - wbiła mi palec w klatkę piersiową - a ty - odwróciła się do Włodarczyka - byłeś świetny - złożyła na jego ustach pocałunek - trzymajcie się - cmoknęła w powietrzu i najnormalniej w świeci odeszła.
- Nika.. - zaczął się do mnie zbliżać.
- Zostaw mnie! - odsunęłam się od niego.
- Ja nie wiedziałem..
- Faktycznie jesteśmy tak bardzo podobne charakterami - prychnęłam - pierdol się Włodarczyk - spojrzałam mu w oczy i wybiegłam z budynku.
Krzyk.
Pisk.
Ostre hamowanie.
Ból.
A później była już tylko i wyłącznie ciemność.
Przerażająca ciemność.

Perspektywa Wojtka

Nie ogarniałem o co chodzi. Weronika zachowywała się tak, jakby między nami do niczego nie doszło. A przecież to ona wykonała ten pierwszy krok.. Dojechaliśmy do Łodzi.  Po kilkugodzinnym oczekiwaniu, nadszedł czas na Nikę. Usiadłem wygodnie na jednej z kanap przed studiem i czekałem. Ktoś zakrył mi oczy.
- Co powiesz na szybki numerek w łazience? - wyszeptała mi do ucha.
- Weronika?
- A spodziewałeś się kogoś innego, tygrysie?
Później wszystko działo się szybko. Zbyt szybko. Znowu wylądowaliśmy w jednej z kabin. Znowu to ona dominowała. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, przeraziłem się. Albo mam rozdwojenie jaźni i widzę podwójnie, albo faktycznie stoją przede mną dwie Weroniki..
Przysłuchiwałem się w osłupieniu rozmowie dziewczyn.
- Nika.. - powoli szedłem w kierunku mojej dziewczyny.
- Zostaw mnie!
- Ja nie wiedziałem..
- Faktycznie jesteśmy tak bardzo podobne charakterem - zironizowała - pierdol się Włodarczyk - po jej policzkach spłynęły słone krople.
Nawet się nie zorientowałem, kiedy Weronika wybiegła z budynku. Zanim zdążyłem dobiec do drzwi, usłyszałem huk. Popchnąłem drzwi i stanąłem na chodniku jak wryty.
- O mój Boże - wyszeptałem..

_______________________________________________
Ostatnio stwierdziłam, że nie umiem pisać o nieszczęściu bohaterów, a znowu to robię xD
Nie ogarniam sama siebie :D
Mam jeszcze kilka pomysłów na tego bloga, ale powolutku zbliżamy się do końca historii Weroniki :)
Zadam to pytanie po raz kolejny, tylko teraz proszę o większe zaangażowanie pod względem odpowiedzi :D
Z KIM MA BYĆ WERONIKA?  to zależy tylko i wyłącznie od Was ;)
ostatnio przyszedł mi pewien pomysł do głowy i nie wyklucza on ani jednego, ani drugiego kandydata na partnera Niki :D
No więc ( tak wiem, nie zaczyna się zdania od "no więc" xD ale przecież to się da wyciąć :D )
jesteście w #TeamBartka czy w #TeamWojtka ;>  ? wygra kandydat z większą ilością głosów :D no, chyba, że mi coś odbije.. :D
Dobra, teraz już na poważnie. Ochłonęłam trochę po meczu Włochy-Brazylia, więc mogę się na ten temat wypowiedzieć.. Fakt, Włosi dali dupy, bo mogliby trochę powalczyć. Moim zdaniem byłoby to dla nich najlepsze przetarcie przed Final Six, Ale My też nie jesteśmy bez winy, jak to się mówi.. Zabrakło niewiele.. Teraz już się na to nic nie poradzi. Można gdybać, co by było, jakbyśmy przeszli.. Ale po co? Chłopcy będą mieli więcej czasu na zregenerowanie sił, wyleczenie kontuzji, dopracowanie niektórych elementów przed MŚ. Nie zawsze się wygrywa!

`to nie tak, żeby brać to co dają. tylko ambitni na podium stają. mierzyć wysoko i wierzyć w to mocno, nawet jak przegrasz, zostaje Ci godność.`
#PozdrawiamSezonowców <3
 
Dobra, bo zaraz wyjdzie, że moje posłowie jest dłuższe od rozdziału xD
Pozdrawiam <3
 
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz!

sobota, 5 lipca 2014

#31

Weszliśmy do mieszkania chłopaków. Bartek udostępnił mi pokój gościnny. Odstawiłam walizkę odpowiednie miejsce. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach.
- Jestem! - doszedł co mnie głos Kuby. Otarłam policzki i stanęłam w drzwiach - co on ci zrobił? - spojrzał na mnie przerażony. Bez słowa wyjaśnienia wtuliłam się w niego. Ucałował czubek mojej głowy. Przeszliśmy  do salonu. Uspokoiłam się trochę i opowiedziałam Kubie całą historię.
- No już, spokojnie - kołysał mną lekko - porozmawiam z nim.
- Nie! - zaprotestowałam od razu - zostawiłam mu kartkę. Zresztą, zostanę u was tylko kilka dni. Szef nie dał mi więcej wolnego, poza tym chyba przeniosę się do liceum zaocznego - pociągnęłam nosem - ale to od przyszłego roku dopiero.
- Może przeprowadzisz się do nas?
- Dam radę - uśmiechnęłam się lekko - tam mam pracę. Odłożyłam trochę pieniędzy. Na wynajem powinno wystarczyć. Poproszę szefa, żeby przyjął mnie na cały etat. Będzie dobrze.
- Moja propozycja jest aktualna cały czas, więc jeśli tylko będziesz chciała..
- Dziękuję Kubuś - ucałowałam jego policzek.

Perspektywa Wojtka

Podczas drogi do Jastrzębia, zastanawiałem się nad racjonalną odpowiedzią na pytanie Weroniki. I tak szczerze mówiąc, nie znalazłem jej. Nie kocham Gośki. Jestem z nią tylko po to, żeby zagłuszyć uczucia do Niki.
Nawet się nie obejrzałem, a wracaliśmy już do Bełchatowa. Mecz wygraliśmy nie tracąc ani jednego seta. Pod halą pożegnałem się z chłopakami i wróciłem do mieszkania. Postanowiłem porozmawiać z Rudą.
- Gratuluję zwycięstwa panie Wojtku - zostałem przywitany przez pana Staszka spod szóstki.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się.
- Niech pan poczeka. Miałem panu przekazać klucze do mieszkania - zniknął za drzwiami. Trochę się zdziwiłem, ale poczekałem cierpliwie na staruszka. Po chwili oddał mi klucze i wyszedł z klatki.
- Nika! Gdzie jesteś? - zamknąłem za sobą drzwi. Odpowiedziała mi cisza. Wszedłem do salonu. Wszystko było w idealnym porządku. Obszedłem całe mieszkanie. Nigdzie jej nie było. Nalałem sobie wody i usiadłem przy stole. W oczy rzuciła mi się kartka, która tam leżała.
- Kurwa! - krzyknąłem po przeczytaniu jej. Wszedłem do pokoju, który zajmowała. Nigdzie nie było jej rzeczy. Łóżko było idealnie posłane, a szafki puste. Złapałem za telefon i wybrałem jej numer.

Perspektywa Weroniki

Siedziałam z Kubą i Bartkiem, oglądając telewizję. Dzięki temu oderwałam się od tego wszystkiego, co wydarzyło się ostatnio.
- Dobra, dobra. My się zbieramy na trening, a ty tutaj grzecznie siedź. Tylko niczego nie popsuj - zaśmiał się Kuba, zakładając buty.
- Oczywiście tato - spojrzałam na niego z politowaniem. Włączyłam sobie powtórkę meczu Jastrzębie-Skra. W pewnym momencie rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Biłam się z myślami. Zdecydowanym ruchem nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Nika - wyszeptał skruszony. Poczułam jak do oczu cisnęły mi się łzy.
- Nie Wojtek - głos mi się łamał.
- Proszę.. - westchnął  - gdzie jesteś?
- Nieważne.
- Martwię się o ciebie.
- Nie masz powodów, żeby się martwić - w słuchawce usłyszałam piskliwy głosik Gośki - miłej zabawy życzę - rzuciłam krótko i rozłączyłam się.
Po powrocie Kuby i Bartka udawałam, że wszystko jest w porządku. Chyba powinnam zostać aktorką, bo wychodziło mi to na tyle dobrze, że nie zorientowali się. Upust emocją dałam dopiero w nocy, kiedy chłopcy już spali.

Kilka dni później

- Na prawdę musisz jechać? - zapytał zrezygnowany Kuba.
- Tak - westchnęłam - mówiłam ci już, że dzisiaj muszę iść do pracy.
- Gdzie będziesz mieszkać, skoro nie wrócisz ani do ojca, ani do Wojtka?
- Rozmawiałam z Marleną. Dzisiaj przenocuję u niej, a jutro rano idę z nią obejrzeć mieszkanie. Jej znajoma wyjeżdża i zdecydowała się wynająć.
- Daj znać jak dojedziesz - przytulił mnie mocno.
- Dziękuję za wszystko - ucałowałam jego policzek, pożegnałam się z Bartkiem i wsiadłam do pks`u.

Wzięłam gitarę i weszłam na scenę. Ustawiłam statyw z mikrofonem na odpowiednią wysokość, usiadłam na krzesełku i zaczęłam grać piosenkę. W pewnym momencie do lokalu wszedł Karol, Andrzej, a za nimi Wojtek. Moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Wojtka. Spuściłam wzrok i śpiewałam dalej. Czułam jednak, że przyjmujący przygląda mi się z zaciekawieniem. Skończyłam śpiewać. Na sali rozbrzmiały się oklaski. Spojrzałam na Włodarczyka. Chciałam do niego podejść, porozmawiać. Coś jednak mi na to nie pozwalało. Teraz już nawet wiem co. Na jego szyi uwiesiła się Gośka. Oczy zaczęły mnie piec. Odłożyłam gitarę i wybiegłam z lokalu.
- Weronika poczekaj!- usłyszałam za sobą jego głos.
- Nie teraz Wojtek. Idź lepiej do Gośki. Pewnie się stęskniła - wytarłam policzki.
- Ale..
- Idź już - przerwałam mu. Zostałam sama. Opanowałam się trochę i wróciłam do pracy. Weszłam na scenę i przeprosiłam za przerwę. Jak na złość,  Wojtek z chłopakami i Gośką przesiedli się pod samą scenę. Wykonywałam kolejne utwory, starając się nie zwracać uwagi na Włodarczyka.
W pewnej chwili podszedł do mnie jakiś mężczyzna. Wraz ze swoją dziewczyną, obchodzi dzisiaj rocznicę. Poprosił mnie o zagranie utworu przy którym się poznali. Powiem szczerze, że nie śpiewało mi się zbyt dobrze. Pewnie dlatego, że tekst refrenu idealnie odzwierciedlał moje uczucia do niego. Wzrok uciekał mi w jego kierunku. Widziałam jak Karol z Andrzejem posyłają mu głupie uśmieszki. Poddałam się kompletnie. Śpiewałam, patrząc mu w oczy. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Mimo, że skończyłam śpiewać, stałam w bezruchu. Przymknęłam jedynie powieki i oddychałam głęboko. W pewnym momencie ktoś odwrócił mnie w swoją stronę. Do moich nozdrzy doszedł zapach perfum. Uniosłam głowę w górę i spojrzałam mu w oczy. Otarł moje policzki i uśmiechnął się lekko.
- Kocham cię Nika - wyszeptał
- Ale Woj.. - Gośka zaczęła wydzierać się na całą salę, jednak Andrzej z Karolem skutecznie jej to uniemożliwili. Oboje zaśmialiśmy się cicho. Spojrzałam na Wojtka. Pogłaskał mnie po policzku, po czym schylił się i musnął delikatnie moje usta. Na sali rozległy się brawa.
- Nareszcie! - krzyknął ożywiony Kłos. Oderwaliśmy się od siebie.
- Też cię kocham Wojtuś - powiedziałam, patrząc mu w oczy. Przygarnął mnie do siebie i zaczął kręcić wokół własnej osi.
- Pani Weroniko! Nie płacę pani za darmowe przedstawienia - zaśmiał się mój szef.
- Jasne panie Zbyszku, już się ogarniam - posłałam mu promienny uśmiech.

_______________________________________________________
Jejku, nie potrafię pisać o nieszczęściu xD
może dlatego blog o Igle mi nie idzie haha :D
Brawo chłopcy! Tak trzymać! Wierzę, że dzisiaj również wygrają za trzy punkty :D a później pozostanie kibicowanie Włochom :p
pozdrawiam serdecznie <3

Czytasz=Komentujesz=Motywujesz!

środa, 2 lipca 2014

#30

Dwie godziny później, po ckliwym pożegnaniu z Kubą i Bartkiem, byliśmy w drodze do Bełchatowa. Przez całą podróż nie odezwaliśmy się do siebie słowem. Wiem, że to głupie, ale zaraz po zajęciu miejsca w samochodzie, włożyłam do uszu słuchawki i udawałam, że śpię. Cały czas myślałam o tym, co wydarzyło się w Kędzierzynie. Nawet się nie zorientowałam, kiedy dotarliśmy na miejsce.
- Nika.. - Wojtek potrząsnął mną lekko - obudź się, jesteśmy w Bełchatowie.
Nerwowo przetarłam twarz ręką. W tym czasie Wojtek wysiadał z samochodu. Poszłam w jego ślady i chwilę później wyciągałam walizkę z bagażnika. Wolnym krokiem szłam w kierunku mieszkania przyjmującego.
- Teraz nie będziemy się do siebie w ogóle odzywać? - zapytał, odbierając mi walizkę.
- Musimy pogadać - westchnęłam.
- Domyślam się - przepuścił mnie w drzwiach.
Usiedliśmy w salonie i znów zapadła niezręczna cisza.
- Wojtek, ja wiem, że po tym co stało się dzisiaj rano, może być inaczej, ale moim zdaniem lepiej będzie, jeśli zapomnimy o tym pocałunku - westchnęłam lekko - nie chciałabym, że to co jest między nami się zepsuło.
Spojrzałam na Włodarczyka.
- Tak, jasne. Też tak myślę - odpowiedział nie patrząc na mnie.
- Gdybyśmy zdecydowali się spróbować i nie wyszłoby nam, mogłoby dojść do tego, że nijak nie będzie można odbudować naszej dotychczasowej relacji - uśmiechnął się do mnie krzywo.
- Okej - wstał i wyszedł z salonu.
- Wojtek.. - westchnęłam i poszłam za przyjmującym.  Zastałam go w kuchni. Stał oparty o parapet. Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Nie chciałam, żebyś zrozumiał mnie źle. - powiedziałam cicho
- W porządku. Rozumiem - wyminął mnie. Chwilę później zakładał na nogi buty.
- Gdzie idziesz? - zapytałam zdziwiona.
- Pobiegać - odpowiedział krótko i tyle go widziałam.
Miałam iść za głosem serca, a znowu rozum wziął górę. Cholera.

Jakiś czas później

W ostatnim czasie moje relacje z Wojtkiem strasznie się pogorszyły. Nabrałam do niego pewnego dystansu. Na ten moment praktycznie ze sobą nie rozmawiamy. A jak się to wszystko zaczęło? Góra tydzień po Sylwestrze, stwierdziłam, że jestem największą idiotką, chodzącą po świecie. Chciałam dać nam szansę. Wszystko runęło, kiedy po wejściu do mieszkania, zastałam w salonie Wojtka i Gośkę, obściskujących się. Później samo się jakoś potoczyło. Oddaliliśmy się od siebie. Jego więcej nie było w domu, a kiedy się w nim znajdował, zawsze była z nim Gośka. Za każdym razem, kiedy widziałam ją w objęciach Włodarczyka, czułam ukłucie w okolicach serca. Z reguły zamykałam się wtedy w swoim pokoju, do uszu wkładałam słuchawki i siedząc na parapecie, płakałam. Teraz mogę sobie jedynie pluć w brodę.
Dzisiaj jednak nie wytrzymałam. Kiedy Gośka opuściła nasze mieszkanie, usiadłam obok przyjmującego.
- Dlaczego? - zadałam pytanie, które dręczyło mnie od początku ich dziwnego związku.
- O co ci chodzi? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Dlaczego z nią jesteś?
- To chyba nie twoja sprawa, nie sądzisz?
- Myślałam, że masz trochę więcej w głowie - westchnęłam.
- Weronika, cholera jasna! To jest moja sprawa z kim się spotykam - do oczu napłynęły mi łzy - cały czas zwodziłaś mnie za nos! Myślisz, że dobrze mi z tym było?! - przymknęłam powieki, jednak nie potrafiłam już pohamować łez.
- Masz rację - spojrzałam na niego. Nie krył zdziwienia - powodzenia w jutrzejszym meczu - powiedziałam cicho i opuściłam salon.
Chłopcy wieczorem wyjeżdżają do Jastrzębia. Poczekałam, aż Wojtek wyjdzie z mieszkania. Złapałam swoją walizkę i pakowałam do niej wszystkie swoje rzeczy. Doszłam do wniosku, że nie powinnam tutaj dłużej mieszkać. Kiedy skończyłam, wzięłam do ręki długopis. Usiadłam w kuchni z śnieżnobiałą kartką przed sobą.

Wojtek!
Wiem, że źle robię, wyprowadzając się bez słowa. Przepraszam, ale dłużej tak nie potrafię. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile razy płakałam po naszej rozmowie. Tak, jestem tchórzem, bo nie potrafię powiedzieć Ci tego wprost. Za każdym razem, kiedy widzę ją w Twoich objęciach, czuję, jakby ktoś wbijał mi milion szpilek w serce. Szkoda, że nie wiesz, jak bardzo chciałabym być na jej miejscu. Mam nadzieję, że jesteś z nią szczęśliwy. Klucze do mieszkania zostawię u sąsiada.
Weronika.
 
Położyłam kartkę na kuchennym blacie i wyszłam z mieszkania. Tak jak obiecałam, klucze zostawiłam u przemiłego starszego pana, mieszkającego na przeciwko Włodarczyka. Ciągnąc za sobą walizkę, powoli przemierzałam ulice Bełchatowa. Zdałam sobie sprawę, że nie mam się gdzie podziać. Nogi same skierowały mnie na dworzec. Na rozkładzie sprawdziłam najbliższy pks.
 
- Ulgowy do Kędzierzyna poproszę - powiedziałam cicho, ocierając mokre policzki.
- Coś się stało? - zapytał kierowca, który sprzedawał mi bilet.
- Życie mi się spierdoliło - pociągnęłam nosem. Dostałam bilet i resztę. Usiadłam niedaleko kierowcy. Zadzwoniłam do szefa i poprosiłam o kilka dni wolnego. Wkręciłam mu, że babcia miała wypadek. Później wybrałam numer do Kuby. W końcu nie znam miasta i sama nie trafię do Rudego.
- Cześć - powiedziałam, kiedy odebrał.
- Ty płaczesz? Co się stało? - zapytał na wstępie.
- Chyba za dobrze mnie znasz - zaśmiałam się cicho - przygarniesz mnie na kilka dni?
- Jeszcze się pytasz! Wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj.
- Za dwie godziny będę, wyjdziesz po mnie na dworzec?
- Cholera, mam trening.. - westchnął.
- Prześlij mi adres, dojadę taksówką.
- W żadnym wypadku! - oburzył się - nie martw się. Coś wymyślę. Nika?
- Tak?
- Trzymaj się tam - westchnął lekko.
- Do zobaczenia.
- Cześć.
 
Stałam na dworcu i rozglądałam się nerwowo. Nigdzie nie mogłam dostrzec rudej czupryny Kuby. Usiadłam na ławce i wyjęłam telefon.
- Jezu Weronika, co się stało?
- Bartek? - pociągnęłam nosem - co ty tu robisz? Powinieneś być na treningu.
- Jestem przeziębiony. Kuba prosił, żebym po ciebie przyjechał - podrapał się po karku.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się lekko i otarłam policzki. Doznałam niemałego szoku, kiedy Kurek tak po prostu mnie przytulił.
- Będzie dobrze - wyszeptał mi do ucha.
- Wątpię - westchnęłam - jedziemy? - zapytałam, odrywając się od niego.
- Jasne, chodź - pociągnął mnie w stronę samochodu.
 
_________________________________________________
Ta daaaam :D
Boże, pierwszy tydzień wakacji, a ja nie wiem, co ze sobą zrobić xD
Dzisiaj rozdział trochę krótszy niż ostatnio :)
Zaskoczyłam kogoś obrotem akcji ;> ? Nie wiem czemu, ale mam głupie wrażenie, że strasznie przewidywalny stał się ten blog -.-
Pozdrawiam ;*
 
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz!