Nigdy w życiu, nie pomyślałabym, że mam tak inteligentnych kolegów w klasie. Czujecie tą ironię, prawda? Właśnie wracam do pokoju, przemoczona do ostatniej nitki. Zastanawiacie się pewnie dlaczego? Dobrało się takich dwóch kretynów, którzy postanowili zrobić sobie lany poniedziałek w połowie maja..
- Wykastrować to za mało - warknęłam, wchodząc do pokoju. Gośka, która siedziała na swoim łóżku, zaczęła się śmiać - faktycznie zabawne - mruknęłam, otwierając szafę.
- Co ci się stało? - próbowała stłumić śmiech.
- Twój lowelas się stał.
- Bartek?
- Nie kurna, święty walnięty - westchnęłam - Bartek razem z Kubą.
Wzięłam suche ciuchy i poszłam się przebrać. Jak na złość suszarka do włosów odmówiła mi posłuszeństwa. Rozwiesiłam mokre ubrania na sznurku na balkonie. Zaszczyciłam Gośkę przelotnym spojrzeniem i opuściłam pokój. Szłam korytarzem, mrucząc coś pod nosem, kiedy ktoś złapał mnie w pasie i uniósł do góry.
- Kurek idioto! - krzyknęłam.
- Nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi - zaśmiał się i odstawił mnie na ziemię. Cały czas jednak obejmował mnie w pasie. Żeby było ciekawiej, zaczął mnie łaskotać.
- Pożałujesz - rzuciłam przez śmiech. W tym momencie, obok nas zmaterializował się Kuba. Spojrzał na nas dość dziwnie. W ułamku sekundy Kurek mnie puścił.
- Dalej jesteś zła ? - spojrzał na mnie, unosząc jedną brew do góry.
- Jeżeli chcecie przeżyć, to radzę wam się do mnie nie zbliżać przez najbliższe kilka godzin - rzuciłam i odeszłam.
Może i potraktowałam ich troszeczkę zbyt ostro, ale co byście zrobiły na moim miejscu, gdyby ktoś wylał na was z zaskoczenia wiadro zimnej wody?
Spacerowałam sobie po spalskim lesie, próbując opanować emocje. Kiedy stwierdziłam, że to bez sensu, wróciłam do internatu, wpadłam do pokoju i zgarnęłam gitarę. Gosia posłała mi pytające spojrzenie. Machnęłam tylko rękę i wyszłam z pomieszczenia.
Wyszłam z internatu. Niedaleko boiska, znalazłam świetne miejsce, żeby schować się przed całym światem. Usiadłam za ogromnym dębem i wyjęłam gitarę z futerału. Zagrałam jeden akord, żeby zobaczyć, czy stroi. Skrzywiłam się lekko. Nastroiłam ją odpowiednio. Przejechałam palcami po gryfie i uśmiechnęłam się lekko. Przymknęłam oczy i zaczęłam
grać. Kiedy skończyłam, rozległy się ciche brawa. Odwróciłam się i zobaczyłam nad sobą, uśmiechniętą twarz Kuby. Westchnęłam i poklepałam miejsce obok siebie. Kiedy usiadł, zapadła cisza, która jeszcze nigdy w życiu mnie tak nie krępowała.
- Dalej się gniewasz? - szturchnął mnie łokciem.
- Troszeczkę - spojrzałam na niego.
- Przepraszam - zrobił minę smutnego pieska.
- No dobra - wywróciłam oczami - chodź tu - przygarnęłam go do siebie - ale nigdy więcej takich akcji - dźgnęłam go w brzuch.
- Ma się rozumieć - zaśmiał się - zagrasz mi coś jeszcze? - skinął na gitarę, leżącą obok. Wzięłam ją do ręki, odgarnęłam włosy na jedną stronę, westchnęłam i zaczęłam grać. w odpowiednim momencie dodałam również
wokal. Kuba z wielkim zacieszem włączył się do śpiewania. Nie wiem, ile piosenek wykonaliśmy.. W każdym razie nie wyszło to na dobre moim palcom.. Po dość długiej przerwie od gry, bolały jak cholera.
- Auć - mruknęłam, kiedy zobaczyłam poprzecinane opuszki - no to sobie pograłam..
- O kurcze - Rudy spojrzał na moje krwawiące palce - chodźmy już, co? - wstał i wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wstać. Schowałam gitarę do futerału, i chciałam zarzucić ją na plecy. Jarosz spojrzał na mnie z politowaniem i zabrał mi ją.
- Dzięki - zaśmiałam się.
- Chodź, bo nam internat zamkną przed nosem - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę bramy, którą zamykał pan Marek. Wpadliśmy do środka na styk, jak to się mówi. Wbiegliśmy po schodach, nie mogąc opanować śmiechu. Było już po 22, a my jak gdyby nigdy nic, wybuchnęliśmy śmiechem. Po chwili z pokoi zaczęli wyglądać inni uczniowie. Patrzyli na nas jakbyśmy coś wciągali.
- A wam co? - drzwi mojego pokoju otworzyły się, a z środka wyszedł Bartek z Gośką.
- No wiesz, kolorowa trawka i te klimaty - zaśmiał się Rudy.
- Tak.. - skwitowała Gośka - to panom już podziękujemy - wypchnęła Kurka za drzwi, po czym wciągnęła mnie do środka. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Jako, że ja miałam bliżej, musiałam otworzyć.
- Zapraszam do mojego gabinetu drogie panie - spojrzał na siedzącą na łóżku Gośkę i ruszył przed siebie.
- Cholera - mruknęła niezadowolona - to wszystko przez was - wbiła we mnie i Kubę oskarżycielskie spojrzenie.
- Nikt wam nie kazał wychodzić - Rudy wzruszył ramionami.
W czwórkę siedzieliśmy w gabinecie dyrektora, który nie miał zbyt ciekawej miny.
- Wytłumaczcie mi, dlaczego zakłócacie ciszę nocną - spojrzał na każdego z osobna - no słucham. Przed chwilą byliście chętni do rozmów aż za bardzo.
W skrócie wytłumaczyliśmy dyrektorowi sytuację. Gośkę i Bartka wysłał do pokoi, życząc im dobrej nocy. Spojrzeliśmy na siebie z Kubą, Złapał mnie za rękę, którą trzymałam pod biurkiem, i uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
- Dlaczego tak późno wracaliście na teren internatu?
- To wszystko moja wina.. - zaczął Kuba, ściskając mocniej moją dłoń - bo ja.. - zaciął się.
- Chciał, żebym nauczyła go grać na gitarze - wypaliłam szybko - a że tutaj kręci się zbyt dużo ludzi, to poszliśmy szukać trochę spokojniejszego miejsca..
- Uczyć się grać powiadasz. To się świetnie składa. Niedługo mamy Dzień Absolwenta, zagrasz nam coś na nim - dyrektor uśmiechnął się do niego szeroko.
- Ale ja.. ja.. - zaczął się jąkać - nie sądzę, że do tego czasu zdołam się czegoś nauczyć..
- Masz tak świetną nauczycielkę, że jestem w stu procentach pewny, że ci się uda. A ty - wskazał na mnie - wystąpisz razem z nim. On zagra, ty zaśpiewasz. Duet idealny - klasnął w dłonie - spokojnie, nie stresujcie się. Może to być najprostsza piosenka. A teraz idźcie już spać. Dobranoc - posłał nam kolejny uśmiech.
- Przepraszam, że cię w to wkopałam - westchnęłam, kiedy byliśmy pod drzwiami mojego pokoju, po czym oparłam się o ścianę.
- Ej - uśmiechnął się - przecież granie na gitarze nie może być takie tragiczne. Damy radę - puścił mi oczko.
- Serio? - pokazałam mu poprzecinane opuszki palców.
- Kurcze.. - skrzywił się - dam radę - jedną ręką oparł się o ścianę - to czego będziesz mnie uczyć? - założył mi niesforny kosmyk włosów z ucho, po czym się wyszczerzył.
- Jarosz, Wrona! - doszedł do nas głos dyrektora - spać! - skrzyżował ręce na piersi i czekał, aż znikniemy za drzwiami swoich pokoi.
- Dobranoc panie dyrektorze - powiedzieliśmy równo, po czym zaczęliśmy się śmiać. Dyrektor uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową z politowaniem.
- Śpij słodko - wyszeptał Kuba z uśmiechem na ustach, po czym zniknął za drzwiami swojego pokoju. Weszłam do siebie, gdzie czekała na mnie Gośka. OD razu poprosiła o relację z tego, co działo się później w gabinecie Igora.
- Będziesz się bawić w nauczycielkę - poruszyła zabawnie brwiami i posłała dwuznaczny uśmiech w moim kierunku.
- Wyolbrzymiasz - wywróciłam oczami - dobranoc - powiedziałam, po czym przekręciłam się na drugi bok i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
____________________________________________
Dzisiaj chyba nie powiem Wam nic sensownego :D
Chociaż nie! jeżeli ktoś jeszcze nie widział filmu o naszych Orzełkach, to polecam!
Dzisiaj zawitałam do piotrkowskiego Heliosa i nie żałuję ;p
Dobranoc ;*