- Cześć tato - mówię wchodząc do domu.
- Jak dobrze, że już jesteś. Mamy dla ciebie świetną wiadomość - dochodzi do mnie głos z salonu. ściągam buty i kieruję się do pomieszczenia.
- Nika! - piszczy rozentuzjazmowana Gośka.
- Co ona tu robi? - przenoszę wzrok na dwie walizki stojące obok kanapy.
- Wiesz, Gosia chciała zamieszkać z mamą, więc..
- Chyba sobie żartujesz? I co jeszcze? Może mam jej oddać pokój?
- Gościnny jeszcze przez jakiś czas będzie w remoncie, więc tak. Będziecie musiały mieć wspólny.
- Chyba sobie kpisz - prychnęłam.
Ojciec mówił do mnie coś jeszcze, ale już go nie słuchałam. Skierowałam się do korytarza i założyłam trampki, które przed chwilą zdjęłam.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie się wybierasz? - oparł się o framugę drzwi.
- Nie twój interes - warknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.
Świetnie po prostu. Mieszkać z tą jędzą pod jednym dachem to chyba najgorsze, co mi się mogło przytrafić. Wyjęłam telefon i spojrzałam na godzinę. Mam nadzieję, że Marlena nie opuściła jeszcze hali. Muszę się komuś wygadać, a Kuba o tej godzinie ma trening, więc nie mogę mu przeszkadzać.
Weszłam do budynku i skierowałam się do szatni.
- Podobno miałaś iść na zakupy - zaśmiała się Marlena - Boże, co się stało? Nigdy jeszcze nie widziałam cię takiej zdenerwowanej.
- Pamiętasz jak ci opowiadałam o Gośce?
- Tej z internatu?
- Wyobraź sobie, że mój kochany tatuś zgodził się, żeby zamieszkała z nami. Mało tego, mam dzielić z nią pokój.
- Nie uważasz, że troszeczkę przesadzasz?
- Ja przesadzam? - zaśmiałam się gorzko - dzięki Marlena. Myślałam, że mogę na ciebie liczyć, ale najwyraźniej się pomyliłam.
- Nika to nie tak.. Poczekaj.
- Do jutra - rzuciłam przez ramie i wyszłam z hali.
- Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby zakupy trwały tak krótko - zaśmiał się Włodarczyk - stało się coś?
- co byś zrobił, gdybyś musiał mieszkać z osobą, której szczerze nienawidzisz w jednym pokoju?
- Chyba nie bardzo rozumiem o co chodzi - spojrzał na mnie zdezorientowany.
Pociągnęłam go w stronę parku. Usiedliśmy na ławce. Opowiedziałam mu wszystko. Czułam, że mogę mu zaufać. Mimo tego, że starałam się nie rozkleić, z moich oczu wydostały się pojedyncze krople.
- No już, spokojnie - przytulił mnie.
- Odprowadzisz mnie? - zapytałam, pociągając nosem.
- Jasne - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
Przez całą drogę Włodarczyk starał się mnie rozśmieszyć. Nie wiem jakim cudem, ale mu się to udało.
- Może wejdziesz? - zaproponowałam.
- Twój tata nie będzie miał nic przeciwko?
- On akurat ma w tej sprawie najmniej do powiedzenia. Chodź - pociągnęłam go za rękę.
Weszliśmy do środka.
- Dzień dobry - Wojtek przywitał się kulturalnie. Chciałam zaprowadzić go na górę, ale mój misterny plan poszedł na spacer, bo tata zaprosił nas do salonu.
- Wojtek, jak miło cię widzieć - uśmiechnął się do niego serdecznie - poznaj proszę to Julia, a to Gosia, siostra Weroniki.
- To nie jest moja siostra do cholery! - nie wytrzymałam.
- Ale będzie już niedługo - ojciec spojrzał na mnie surowo.
- Niedługo to ja kończę 18 lat i się stąd wyprowadzę.
- Ciekaw jestem, skąd weźmiesz pieniądze na mieszkanie - zakpił.
- Wyobraź sobie, że dostałam pracę ostatnio. Gdybyś choć trochę się mną interesował, to byś o tym wiedział.
- Nie pozwalaj sobie moja droga.
- Bo co? znowu mnie zostawisz w jakimś pieprzonym internacie? Śmieszny jesteś - spojrzałam mu w oczy - czasami się dziwię, co mama w tobie widziała
- Nie pozwalaj sobie - wymierzył mi siarczysty policzek. Złapałam się za pulsujące miejsce.
- Nienawidzę cię - wyszeptałam i wbiegłam na górę. Wyjęłam z szafy walizkę, położyłam ją na łóżku i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Z oczy płynęły mi łzy. Mieliśmy odbudować nasze relacje, a na ten moment są one jeszcze gorsze. Zasunęłam walizkę. Ogarnęłam wzrokiem pokój. Do plecaka wrzuciłam rzeczy, które nie zmieściły się do walizki. Zabrałam wszystkie swoje oszczędności, wrzuciłam je do portfela i zeszłam na dół.
- Ciekaw jestem, gdzie pójdziesz - prychnął widząc walizkę, którą ciągnę za sobą.
- O to się pan nie musi martwić - warknął Wojtek. Odebrał mój bagaż, złapał za rękę i wyprowadził z domu. Łzy przysłaniały mi wszystko, więc nawet nie wiem, gdzie Wojtek mnie prowadził.
- Witam w moich skromnych progach - otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Uśmiechnęłam się do niego niewyraźnie.
- Gdzie ty się wybierasz? - zapytał Wojtek, widząc jak zakładam buty.
- Do pracy.
- W tym stanie? Chyba sobie żartujesz maleńka.
- Jak nie pójdę to mnie wyleją, nie zarobię kasy na mieszkanie i wyląduje pod mostem.
- Nigdzie nie wylądujesz, bo zostajesz u mnie.
- Żartujesz sobie, prawda? Nie będę dla ciebie ciężarem. Zresztą. Muszę pokazać ojcu, że potrafię sama o siebie zadbać.
- Masz racje, musisz mu utrzeć nosa - zaśmiał się - w takim razie idę z tobą.
Dwadzieścia minut później byliśmy na miejscu. Wojtek zajął stolik przy samej scenie. Tego chyba obawiałam się najbardziej. I jak widać nie bez powodu..
Kiedy śpiewałam kolejną piosenkę, Wojtek usilnie próbował mnie rozśmieszyć. Zdjęłam mikrofon ze statywu i zeszłam ze sceny. Wszystko po to, żeby nie patrzeć na Włodarczyka. Przecież nie mogę wybuchnąć śmiechem podczas śpiewania.. Błądziłam między stolikami. Wzrok jednak cały czas uciekał mi do bruneta, który bacznie obserwował moje ruchy. Wolnym krokiem zmierzałam w jego stronę. Kiedy w ostatniej chwili chciałam wejść na scenę, poczułam jak łapie mnie za rękę. Pociągnął mnie na swoje kolana. Objął mnie w pasie i uśmiechnął się szeroko. Położyłam mu rękę na ramieniu i odwzajemniłam uśmiech.
- Na prawdę nie zdradzisz mi, jak mam cię kochać? - zapytał, kiedy skończyłam śpiewać. Zrobił minę smutnego pieska i spojrzał mi w oczy.
- Oj Wojtuś, Wojtuś - zaśmiałam się i poklepałam go kilkakrotnie po policzku - zaraz kończę - smoknęłam go w policzek i wróciłam na scenę, żeby zaśpiewać ostatni utwór.
- Byłaś świetna - kręci mnie wokół własnej osi, kiedy wychodzimy z lokalu.
- Postaw mnie na ziemi wariacie - zaśmiałam się - dziękuję - powiedziałam, kiedy spełnił moją prośbę. W dalszym ciągu jednak trzymał ręce na moich biodrach - będziemy tak stać? - pytam troszkę spięta.
- Chodź rudzielcu - zaśmiał się.
- Cześć Kubuś - pomachałam do kamerki.
- Na wstępie powinnaś dostać ode mnie opieprz za to, że się tak długo nie odzywałaś.
- Przepraszam - spuściłam wzrok.
- Ale go nie dostaniesz, bo szkoda mi czasu na kłótnie - uśmiechnął się szczerze - stało się coś? Strasznie niewyraźnie wyglądasz.
- Nie... Wydaje ci się - uciekałam wzrokiem.
- Nika proszę cię. Wiem kiedy kręcisz. Poza tym, masz podpuchnięte oczy, co wskazuje na to, że płakałaś. Co się dzieje?
- Wyprowadziłam się z domu - westchnęłam.
- Ale jak to? - zapytał zaskoczony.
- Gośka ma się tam wprowadzić. Pokłóciłam się z ojcem, on mnie spoliczkował i..
- Uderzył cię?! - przerwał mi.
- Na szczęście Wojtek był wtedy ze mną.. - westchnęłam lekko.
- I co teraz? - zapytał przejęty.
- Nic - wzruszyłam ramionami - na razie pomieszkam u Włodiego, popracuję trochę, odłożę pieniądze. Ogarnę jakieś mieszkanie. Będzie dobrze - puściłam mu oczko.
- Jak to mieszka u Włodarczyka?! - doszło do mnie oburzenie Bartka.
- Normalnie - warknęłam - Zadzwoń do mnie jak będziesz sam - powiedziałam do Kuby i się rozłączyłam.
Kretyn. Totalny kretyn. Co go to w ogóle obchodzi, gdzie mieszkam i co się ze mną dzieje.
Następnego dnia postanowiłam iść z Wojtkiem na halę. Rano mieli siłownię, popołudniu trening na hali. W między czasie miałam mieć próbę z dziewczynami. Zapowiada się całkiem ciekawy dzień. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że spotkałam tam ojca.
- Kogo moje oczy widzą - zakpił.
- Daruj sobie.
- Dzisiaj widzę cię w domu - złapał mnie za ramie.
- Patrz jak lecę - zaśmiałam się gorzko.
- Przeginasz - zacisnął palce na moim ciele.
- Puść, to boli - zaczęłam się wyrywać.
- Niech pan ją zostawi - w mojej obronie stanął Wojtek.
- Nie wcinaj się w nie swoje sprawy - warknął ojciec.
- Wiesz jakie jest moje największe marzenie? Żebyś zniknął z mojego życia raz na zawsze - wyrwałam mu się - nie zasługujesz na to, żeby nazywać się moim ojcem.
Spojrzałam mu w oczy i odeszłam. Weszłam do szatni chłopaków. Przesiedziałam tam cały ich trening. Kiedy zaczęli się schodzić, bez słowa wyszłam z pomieszczenia. Wojtek posłał mi pokrzepiające spojrzenie i uśmiechnął się do mnie lekko. Westchnęłam i poszłam na halę się rozgrzewać. Zanim zdążyłam wejść na parkiet, usłyszałam rozmowę między moim ojcem, a Marleną.
- Ale ja na prawdę nie mam podstaw, żeby wyrzucić ją z zespołu.
- Jestem jej ojcem i nie wyrażam na to zgody.
- Jesteś żałosny - wtrąciłam się - będę robić to, na co mam ochotę, a tobie nic do tego - spoliczkował mnie. Znowu. Tym razem zrobił to przy całej drużynie - zadowolony jesteś z siebie? To proszę, uderz też w drugi - spojrzałam mu w oczy - no nie hamuj się.
Myślicie, że odpuścił? Dobre sobie! Oberwałam jeszcze raz.
- Osiągnąłeś swój cel, więc powinieneś być z siebie zadowolony - prychnęłam.
- Jeszcze dzisiaj widzę cię w domu. W przeciwnym razie zgłoszę sprawę na policję, a ten twój Wojtuś pójdzie siedzieć za porwanie, molestowanie.. - zamyślił się - za gwałt. Nie wiem jeszcze dokładnie, ale coś się wymyśli. Do zobaczenia w domu - powiedział i wyszedł z hali.
Oczy zaczęły mnie piec. Usiadłam bezradnie na jednym ze schodków prowadzących na trybuny i zaczęłam płakać.
- Jest tutaj - doszedł do mnie cichy głos Marleny.
- Co się stało? - zapytał Włodarczyk, otaczając mnie ramieniem. Nie odpowiedziałam. Zaniosłam się jeszcze większym płaczem - Marlena?
- Uderzył ją - westchnęła lekko.
- Zabije skurwiela - poczułam jak jego mięśnie się napinają.
- Będzie lepiej, jak nie będziesz się do tego mieszał - pociągnęłam nosem i podniosłam głowę do góry. Dziewczyny z drużyny wlepiały we mnie przerażone spojrzenia, a Marlena przejmowała się, jakbym była jej siostrą.
- Nie zostawię cię z tym wszystkim samej - Wojtek pocałował mnie w czoło - zawsze będę przy tobie, jasne?
Pokiwałam twierdząco głową i wtuliłam się w jego silne ramiona.
______________________________________
Jejku, nie wiem co się ze mną dzieje ostatnio :D
Nie dość, że rozdziały są mego długie jak na mnie, to dodaje stosunkowo często.. :D
Ale wolę pisać, póki mam wenę, niż jęczeć później na prawo i lewo, że nie potrafię sklecić nawet jednego zdania :D
Ostatnio poszłam na całość i uje*ałam 3/4 włosów hahahha :D To się nazywa hardcore xD
Dobra, nieważne :D Biologia wzywa, więc wybaczcie, ale muszę się z Wami pożegnać :D
Aaa właśnie! Zapomniałabym o najważniejszym :D Polska 3:0 Brazylia! oł yeah! :D brawo chłopcy :D I teraz zdementuje zdanie, które dość często czytam na fb albo innych portalach społecznościowych. WCALE NIE GRALI DRUGIM SKŁADEM! W naszej drużynie nie ma drugiego składu! Wszyscy są na równym poziomie. Z tym, że jedni są trochę bardziej doświadczeni od drugich ;)
Przepraszam, musiałam wyrazić swoje zdanie na ten temat :D
Pozdrawiam serdecznie <3
Mam nadZieję że się z wojtkiem zejdą ;)
OdpowiedzUsuńNadrabiam zaległości! Dzieje się :) Widać Nika nie ma co liczyć na rodzinę, ale dobrze, że ma przy sobie Wojtka ;) Chociaż ja i tak jestem zwolenniczką Bartka i chciałabym, żeby był z Niką ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Mam nadZieję że się z wojtkiem zejdą ;)
OdpowiedzUsuńPisz, pisz i jeszcze raz pisz jak najwięcej :) świetne jest:) i cudownie że długie:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że taki długi :)
OdpowiedzUsuńTen jej ojciec to serio krety -.- Mam nadzieję, że Weronice się wreszcie ułoży :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Co za bydlak z tego faceta. Nie mogę go nawet nazwać jej ojcem. Dupek i tyle. Widać, że Bartek ciągle się o nią martwi. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;* Może będzie coś między Wojtkiem a Niką ?
OdpowiedzUsuńŚwietny i do tego dłuugi ! *,*
OdpowiedzUsuńTen jej ojciec to jakiś kretyn.Ale dobrze,że ma przy sobie Wojtka,który troszczy się o nią i wspiera.Mam nadzieję,że jakoś się wszystko ułoży ;)
Pozdrawiam,buziaki ;*
P.s.
Masz 100% rację,u nas nie ma drugiego składu,wszyscy są tak samo świetni ;)
Po pierwsze, nareszcie spotkałam się z osobą która myśli tak jak ja, że to nie jest żaden drugi skład, czy druga reprezentacja! Co do rozdziału to jest mega i jak najszybciej chce następny! Jej tata, poprostu jest kretynem. Osiągnął swój cel, jego córka go znienawidziła, ale co tam, ma kolejną, nie swoją, ale może szybko mu zastąpić ją -,- .Wojtuś taki genialny przyjaciel! Mieć takiego to skarb! Ale może może być kimś więcej niż tylko przyjacielem? To dobrze, że masz wenę i życzę Ci, żeby towarzyszyła Ci jeszcze przez dłuuuugi czas! Rozdziały są genialne, długie i genialne, pozatym pojawiają się często! Oby tak dalej! Pozdrawiam i do następnego! :*
OdpowiedzUsuńOjciec Weroniki ostro przesadza j to o powinien zgnic w pierdlu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dzuzeppe :-*
Jej ojciec to mega obrzydliwy sukni syn. Jak można bić własną córkę. Mam nadzieje że Włodi jej pomoże i w końcu ona pogodzi się z Bartkiem. Co do twojego zdania na temat drugiej drużyny to się z tobą zgadzam. Nie ma dwóch drużyn jest jedna i najlepsza na świecie.Czekam na kolejny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ten ojciec Niki powinien iść do pierdla. Jak można uderzyć własne dziecko? I to jeszcze przy wszystkich? Do jest normalnie jakaś masakra :/ Dobrze, że Włodi się tak o nią troszczy. Inaczej nie wiem, co by się z nią działo ;D Bardzo dobrze, że piszesz często i długie rozdziały :) Są świetne, serio :)) Informuję o nowym rozdziale u mnie i pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńJejku, jakie to świetne! <3
OdpowiedzUsuńJak dla mnie możesz pisać rozdziały nawet codziennie, nie obrażę się. :D
Pozdrawiam!
Bardzo fajnie, że taki długi ;)
OdpowiedzUsuńOjciec Niki to serio jakiś powalneniec -.- Jak tak można bić własne dziecko i to jeszcze przy ludziach i zabraniać jej tańczyć! Dobrze,że Weronika ma Wojtka, razem sobie z tym poradzą ;)
Pozdrawiam i czekam na nastepny ;**
Cudowny jak zawsze i długi... Mam nadzieję, że będzie Wojtkiem, ale porozmawia z Bartkiem o tym co się stało. I coś czuję, że ojciec Niki nie odpuści :c
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! ;*
Zapraszam do siebie www.opowiem-ci-cos-o-sobie.blogspot.com
~ Siatkara
Zapraszam na nową notkę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/06/chyba-zwariowaam.html
Pozdrawiam :***
1. super, że rozdziały są długie i pojawiają się często :)
OdpowiedzUsuń2. 3/4 włosów??? nie odważyłabym się :)
3. moim zdaniem również - nie wygrali drugim składem! przecież u nas nie ma czegoś takiego.
4. zależy, czego się uczysz aktualnie z biologii, ale moge się za Ciebie pouczyć :) kocham ten przedmiot :)
5. co do samego rozdziału - wspaniały :) dla mnie oczywiście, bo nasza główna bohaterka ma ciężko. Bartek? trochę mi go szkoda, ale w sumie, nie dziwię się Nice. Chyba zrobiłabym tak samo. A Wojtek taki kochany :) :) :) :)
pozdrowienia, czekam na następny :D
Mi się podoba, że rozdziały są dłuższe i częściej ^^ Moze być tak zawsze, nie obrażę się. A ile w tym sied ziało, łohoho... nie sądziłam, że ojciec Niki się posunie do czegoś takiego. nie ma prawa nazywać się 'ojcem'. tylko plemników samiec pieprzony użyczył... Dobrze, że ma Wojtka. Powoli przekonuję się bardziej do Włodiego ;) Ale Bartek pewnie dalej nie odpuści. Ale fakt faktem, że w tych gorszych chwilach to Włodarczyk z nią jest, a nie Kurek... Moze taki come back Bartka zrobisz? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
uhuhuhu ale się porobiło !
OdpowiedzUsuńFajne takie zwroty akcji :D
Cieszę się, że Włodarczyk tak jej pomaga, ale wolałabym żeby była z Bartkiem :))
pozdrawiam i do następnego :*
Niech się Bartek o nią wkońcu zacznie starać !!
Zapraszam do siebie na 41 rozdział :)
OdpowiedzUsuńtaki ojciec to jakaś masakra i współczuje jej ale za to taki Wojtek to skarb :) mam nadzieję, że już niedługo będą parą bo pasują do siebie i to bardzo :D przepraszam, że tak zaniedbałam komentowanie tego opowiadania ale nie miałam czasu na to :( ALE CZYTAŁAM CAŁY CZAS!
OdpowiedzUsuńKisses
http://jestem-obok-ciebie.blogspot.com/2014/06/c.html <------ zapraszam na kolejny ;D
OdpowiedzUsuńskurwiel ten ojciec :C
OdpowiedzUsuńa już myślałam, że będzie lepiej.. może lepiej przestanę myśleć. ;x
Bartosz wygrał wszystko w tym rozdziale XD
mam nadzieję, że znajdziesz jakieś wyjście z tej sytuacji... całkiem realne ^^
zapraszam do mnie na coś włoskiego : http://niebianski-usmiech.blogspot.com/
oraz na Bełchatowski klimat z Maćkiem Muzajem : http://kilkaoddechow.blogspot.com/
pozdrawiam :*
Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/06/jedenascie.html
Zapraszam na 21. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na rozdział 6 ;)))
OdpowiedzUsuńhttp://siatkowkaandresztaswiata.blogspot.com
Zapraszam do siebie na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
No ciekawie ciekawie ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
OdpowiedzUsuńO w mordę! Ale się porobiło! Dobrze, że Weronika ma Wojtka, bo gdyby nie on pewnie by się załamała... Jej ojciec to konkretny debil, a ja, na jej miejscu zgłosiłabym go w sprawie pobicia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nn :**
Zapraszam na nowy do mnie: http://volleyball-my-life.blogspot.com
Zapraszam na 43 :)
OdpowiedzUsuńInformuję o następnym :))
OdpowiedzUsuńhttp://jestem-obok-ciebie.blogspot.com/2014/06/d.html
Zapraszam na nowy rozdział na kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Zapraszam na kolejny epizod na: http://sprzeczni.blogspot.com/2014/06/sprzecznosc-bonusowa-piata.html <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/06/dwanascie.html :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na e) : http://jestem-obok-ciebie.blogspot.com/2014/06/e.html
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje nowe opowiadanie -----> http://zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com/ :) Narazie tylko bohaterowie :)
OdpowiedzUsuńEj... Kiedy nowy? Ja już kończę pisać trzeci rozdział, a tu pustka ;cc Zapraszam na f) http://jestem-obok-ciebie.blogspot.com/2014/06/f.html
OdpowiedzUsuń