poniedziałek, 30 czerwca 2014

#29

Rozdział dedykuję Hani <333

Byłam już prawie gotowa. Musiałam się tylko przebrać.
- Pomożesz mi? - zapytałam męczącego się z krawatem Wojtka.
- A ty mi? - zaśmiał się - nienawidzę tego cholerstwa - skrzywił się lekko, zapinając moją sukienkę.
- To nie zakładaj. Przecież to luźna impreza - uśmiechnęłam się, zdejmując mu krawat. Rzuciłam kawałek materiału na łóżko i poprawiłam mu kołnierzyk koszuli - znacznie lepiej.
- Mam coś dla ciebie - sięgnął do torby - odwróć się.
Posłusznie wykonałam polecenie. Po chwili poczułam na szyi coś zimnego.
- Wszystkiego najlepszego -wyszeptał mi do ucha.
- Nie mogę tego przyjąć - westchnęłam lekko - pewnie kosztowało fortunę.
- Nie marudź, to prezent urodzinowy - uśmiechnął się - jak ci się nie spodobał, to zawsze możemy wymienić.
- Nie, to nie o to chodzi. Jest śliczny, ale..
- Żadnego ale - przerwał mi - osiemnastkę ma się tylko raz.
- Dziękuję - powiedziałam, patrząc na srebrny wisiorek ze swoim imieniem.
- Nika, bo ja chciałbym z tobą porozmawiać..
- Gotowi? - do pokoju wpadł Kuba. Wojtek westchnął i spuścił lekko głowę.
- Chyba tak - spojrzałam zdziwiona na Włodarczyka. Nigdy wcześniej nie widziałam go tak bardzo zawiedzionego..
- Tak - odpowiedział, uśmiechając się do mnie lekko.
Gości nie było zbyt dużo. Z tego, co mówił Kuba, zaprosił tylko osoby, z którymi załapał najlepszy kontakt. Nie zabrakło oczywiście Bartosza wraz z Natalią.

- Zatańczymy? - spojrzałam mu w oczy i niepewnie podałam mu dłoń. Byłam spięta. W zasadzie nie miałam zielonego pojęcia, jak mam się zachować.. Przyciągnął mnie do siebie. Znowu poczułam zapach jego perfum. Przymknęłam powieki i delektowałam się nimi - chciałbym cię przeprosić. Zachowałem się jak dupek.
- Mało powiedziane - westchnęłam.
- Gdybym tylko mógł, uwierz, że sam dałbym sobie w twarz.
- Bartek.. - zaczęłam cicho - mogę ci wybaczyć, chyba już to zrobiłam.. Po prostu potrzebowałam trochę czasu.. Niestety nigdy nie zapomnę tego, co wydarzyło się w Spale.. Zawsze będę chować do ciebie chociażby najmniejszą urazę. Nie potrafię ponownie ci zaufać.. - spojrzałam mu w oczy.
- Jasne, rozumiem - uśmiechnął się lekko - przyjaciele?
- Na początek to chyba za dużo - zaśmiałam się.
- Już raz to robiliśmy, ale co tam - odsunął się ode mnie i wystawił w moim kierunku dłoń - Bartek jestem - uśmiechnął się lekko.
- Weronika - zaśmiałam się.

- Co tam rudzielcu? - Kuba zajął miejsce obok mnie.
- Jak na razie w porządku - uśmiechnęłam się w jego kierunku.
- Rozmawiałaś z Bartkiem? - podniósł jedną brew.
- Nic się przed tobą nie ukryje Sherlocku - dźgnęłam go w bok - postanowiliśmy zacząć od nowa.
- Czyli ma u ciebie szanse?
- Nie - zaprzeczyłam - nie po tym, co wydarzyło się w Spale. Mogę mu zaoferować jedynie przyjaźń.
- Szczerze? - spojrzałam na niego zaciekawiona - dobrze zrobiłaś. Wydaje mi się, że Wojtek bardziej do ciebie pasuje - wyszczerzył się.
- Głupek - strzeliłam sobie facepalma.

Dochodziła północ, więc wyszliśmy przed blok. W rękach trzymaliśmy kieliszki z szampanem. Chłopcy zajęli się sztucznymi ogniami. Zaczęliśmy odliczanie. Kiedy doszliśmy do zera, Bartek z Kubą podpalili fajerwerki. Zaczęło się składanie życzeń.
- A no i zapomniałbym o najważniejszym! - szczęścia z Włodim - zaśmiał się lekko wstawiony już Kurek.
- Bartek! - zdzieliłam go w ramię - nie jestem z Wojtkiem.
- Nie? - zdziwił się - a myślałem, że tak. Patrzy się na mnie, jakby chciał mnie zabić.
- Wydaje ci się - wzruszyłam ramionami.
Po złożeniu życzeń, wróciliśmy do mieszkania Kuby i Bartka. Alkohol lał się strumieniami, co było dziwne. W końcu sportowcy nie powinni tyle pić.. Ale czego ja się czepiam. Sama jestem porządnie wstawiona. Z głośników poleciała jakaś wolna piosenka. Na "parkiecie", za który robiła nam salonowa podłoga, pojawiło się kilka par. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy zobaczyłam tańczącego Bartka z Natalią. Wyglądają na szczęśliwych. Mam tylko nadzieję, że Kurek nie wpadnie na taki pomysł jak pół roku temu..
Wojtek wyciągnął mnie do tańca. Nie miałam już siły, ale jemu przecież nie odmówię. Wtuliłam się w Wojtkowe ramiona i kołysałam się w rytm muzyki.
- Wojtek ?
- Mhm ? - wymruczał mi do ucha.
- Pocałuj mnie - poczułam jak jego mięśnie się napinają.
- Nika.. - westchnął i pokręcił przecząco głową.
-  Dlaczego? - wbiłam w niego pytające spojrzenie - to przez tą bliznę, prawda? - w zasadzie sama nie wiem, co mówię..
- Nie, broń Boże! To nie o to chodzi.
- Więc o co? Nie chcesz?
- Chcę - westchnął - nawet nie wiesz jak bardzo - spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się lekko - ale nie w ten sposób. Jesteś pijana. Jutro pewnie nie będziesz tego pamiętać. Nie chcę, żebyś pomyślała, że cię wykorzystałem - przyciągnął mnie do siebie i ucałował moje czoło.

Rano obudziłam się z ogromnym bólem głowy.  Najgorsze jest to, że nie pamiętam większości rzeczy, które wydarzyły się po północy.
- Dzień dobry księżniczko - usłyszałam tuż nad swoim uchem.
- Litości - jęknęłam.
- Trzeba było tyle nie pić - zaśmiał się.
- Osiemnastkę ma się raz w życiu. Zresztą. Wyczuwam twój krótki żywot, Włodarczyk - spiorunowałam go spojrzeniem.
- Myślisz, że się ciebie boję? - uniósł zabawnie jedną brew.
- Powinieneś - mruknęłam i odwróciłam się do niego tyłem.
- Oj przepraszam - przysunął się i przytulił mnie od tyłu.
- Zostaw - zrzuciłam jego rękę ze swojego biodra.
- Nika - wymruczał mi do ucha.
- Co? - udawałam, że mnie to nie rusza. No i co z tego, skoro w głębi rozpływałam się pod wpływem jego głosu.
- Chciałem z tobą pogadać - ucałował mój policzek i położył się na plecach.
- Co jest? - przestraszyłam się.
- Wczoraj na imprezie..
- Zrobiłam coś głupiego, prawda? - odwróciłam się do niego przodem.
- Poprosiłaś mnie o coś - spojrzałam na niego - poprosiłaś  mnie, żebym cię pocałował - westchnął - teraz nie wiem, co mam  o tym myśleć..
- Co zrobiłam?! - spojrzałam na niego przerażona.
- Poprosiłaś..
- Nie kończ - jęknęłam i przykryłam twarz poduszką.
- Nika.. - zabrał mi ją.
- Mam ochotę zapaść się pod ziemię - naciągnęłam na siebie kołdrę.
- Podobno po alkoholu człowiek robi i mówi to, na co nie ma odwagi na trzeźwo - odrzuciłam przykrycie.
- Co masz na myśli, Włodarczyk? - spojrzałam na niego - sugerujesz że mam na ciebie ochotę ?
- Ja tego nie powiedziałem - zaśmiał się.
- Nigdy więcej nie tknę alkoholu - jęknęłam i złapałam się za głowę.
- Jasne - spojrzał na mnie z politowaniem - a teraz tak na poważnie. Powiedz mi, co mam o tym wszystkim myśleć, bo się pogubiłem.
- Kiedy ja sama nie wiem - spojrzałam mu w oczy. Odgarnął mi włosy z twarzy i uśmiechnął się lekko.
- Mogę ? - zapytał, patrząc na moje usta. Przygryzłam dolną wargę. Jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej. Musnął delikatnie moje usta. Przymknęłam powieki i odwzajemniłam pieszczotę. Rozchyliłam wargi, dzięki czemu dałam Wojtkowi pozwolenie na pogłębienie pocałunku.
- Przepraszam - oderwał się ode mnie - chyba nie powi... - przyciągnęłam go spowrotem i po raz kolejny złączyłam nasze usta w pocałunku. Sama nie wiem, co we mnie wstąpiło. Dobra, kogo ja oszukuję. Od jakiegoś czasu Wojtek nie jest tylko moim przyjacielem. W zasadzie nie wiem, w którym momencie stał się kimś więcej..
- wow - odetchnął ciężko i opadł obok mnie - to.. - zapowietrzył się.
- chyba posunęliśmy się za daleko - wydukałam.
Idiotka! Przecież od dłuższego czasu chciałaś to zrobić!
- Tttak,, - wyjąkał, patrząc w sufit. Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona, złapałam swoje rzeczy i opuściłam naszą tymczasową sypialnię.
- Pali się ? - zaśmiał się Kuba, którego przypadkowo potrąciłam.
- Chodź tu, musze pogadać - siłą zaciągnęłam go do łazienki. Przekręciłam zamek i zjechałam do parteru. Rudy zajął miejsce obok mnie.
- Co jest ?
- Zrobiłam coś głupiego - schowałam twarz w dłoniach.
- Jejku Weronika wyduś to z siebie.
- Całowałam się z Wojtkiem - wypuściłam głośno powietrze. Ku mojemu zaskoczeniu, Kuba zaczął się śmiać - możesz mi powiedzieć, co cię tak śmieszy? - warknęłam na niego.
- bo myślałem, że się z nim przespałaś czy coś, a ty wielkie halo robisz z głupiego pocałunku - teraz zwijał się ze śmiechu.
- Jak chcesz się pośmiać, to sobie stąd idź. Mi wcale do śmiechu nie jest, ale przecież to tylko głupi pocałunek - naskoczyłam na niego.
- Nie no, okej. Już się ogarniam. Chodź tu do mnie - przygarnął mnie do siebie - To co się dokładnie wydarzyło ?
- Podobno wczoraj na imprezie poprosiłam go, żeby mnie pocałował. Kompletnie tego nie pamiętam - westchnęłam - dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, on już nie spał. Poruszył temat no i stało się.. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że on się ode mnie odsunął, a ja znowu go do siebie przyciągnęłam.
- Czujesz coś do niego? - wypalił nagle.
- Nie wiem Kuba, pogubiłam się.
- To ja ci powiem, jak to wygląda z boku. On świata poza tobą nie widzi. Ty zresztą zaczynasz się w to wkręcać tak jak on. Musisz z nim pogadać.
- Nie chce psuć naszej przyjaźni..
- Wolisz krzywdzić siebie i jego.. ? - spojrzał mi w oczy - idź za głosem serca - uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję - pocałowałam go w policzek i przytuliłam go mocno - a teraz spadaj, bo chcę wziąć prysznic.
- A zrobiło się tak miło - westchnął. Spiorunowałam go spojrzeniem - no dobra, już idę - uniósł ręce w geście obronnym i opuścił łazienkę.

___________________________________
Matko z ojcem, jakiego tasiemca dzisiaj dodaję :D MA SA KRA  :D
Kurcze, nie wiem, co się dzieje z naszymi chłopakami.. Przecież to, co wczoraj wyprawiał z nami Iran..  ech. szkoda słów. Trzeba przyznać, że nie był to ich dzień, tak samo jak i w piątek.. Ale spokojnie! Teraz pokażemy Irańczykom, co to znaczy grać przed własną publicznością! :D
No i jeszcze Włochy.. Mam nadzieję, że Brazylia dostanie baty i pojedzie do domu.. :D tak, wiem. wredna jestem :D spoko, dużo osób mi to mówi xD 
Nawiązując do Waszych blogów. U niektórych z Was już nadrobiłam zaległości i pojawiłam się z komentarzem. Tam, gdzie nie zdążyłam jeszcze dotrzeć, pewnie w niedługim czasie się pojawię ;) mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie ;) po prostu mam trochę zaległości, a czas niestety nie zawsze jest moim przyjacielem, wiec.. dobra, co ja pieprzę xD Spodziewajcie się mnie, pewnie niedługo u Was zawitam :D
Lecę szukać weny na bloga o Krzyśku :D
Pozdrawiam serdecznie <3

sobota, 28 czerwca 2014

#28

Rano obudziło nas pukanie do drzwi. Wojtek w pośpiechu zarzucił na siebie koszulkę i krótkie spodenki, leżące obok łóżka. Przeczesał rękę włosy, uśmiechnął się do mnie i poszedł otworzyć drzwi.
- Dzień dobry, starszy aspirant Marcin Błażejewski. Pan Włodarczyk? - doszedł do mnie głos z korytarza.
- Tak, a o co chodzi?
- Dostaliśmy zgłoszenie, że wbrew swojej woli przebywa u pana niejaka Weronika Wrona. Córka tego pana.
Jeszcze tego brakowało. Westchnęłam lekko.
- Weronika wiem, że tak jesteś. Wyjdź natychmiast. Wracamy do domu! - krzyknął mój ojciec.
- Nie wiem, o co panu chodzi. Niki tutaj nie ma.
- Daj spokój Wojtek - westchnęłam opierając się o framugę drzwi - nie warto - spojrzałam na ojca, później na policjanta - jestem tu z własnej, nieprzymuszonej woli, więc  nie wiem po co to zamieszanie.
- W takim razie nie możemy nic zrobić proszę pana - spojrzał na mojego ojca - do widzenia - uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko.
- Do widzenia - odwzajemniłam uśmiech. Wojtek zamknął drzwi i podszedł do mnie.
- Chyba wpadłaś w oko panu policjantowi - zaśmiał się, pstrykając mnie w nos.
- Gadasz głupoty panie Włodarczyk - dźgnęłam go w bok.
- Dobra, dobra. A to oczko to może do mnie było ? - uniósł jedną brew.
- Oj tam - wywróciłam oczami.
- Idę zrobić śniadanie, a ty się przebieraj, bo za godzinę musimy wychodzić na halę.
Włodarczyk zniknął w kuchni, a ja skierowałam się do pokoju. Wyjęłam z szafki ciuchy, podeszłam do okna. Mój ojciec robił awanturę policjantowi. Zaśmiałam się pod nosem.

Kiedy ubierałam się w łazience, rozległo się pukanie. Zawinęłam mokre włosy w ręcznik i poszłam otworzyć. Przekręciłam zamek i nacisnęłam klamkę. Później poczułam jedynie ból i stróżkę krwi spływającą po policzku.
- Pakuj się. Wracamy do domu - warknął.
- Nigdzie z tobą nie idę - do oczu napłynęły mi łzy. Zsunęłam się po ścianie i schowałam twarz w dłoniach.
- Wyraziłem się niejasno ?! - nachylił się nade mną.
- Zostaw mnie -wyszeptałam.
- Co się tutaj dzieje? - w korytarzu pojawił się Wojtek - jest pan zwykłym bydlakiem, a nie ojcem - złapał go za kołnierzyk koszuli i wyrzucił za drzwi - więcej ma się pan tu nie pokazywać - zatrzasnął drzwi i przekręcił klucz w zamku - nic ci nie jest? - zapytał troskliwie, kucając obok mnie. Podniosłam głowę i odsunęłam rękę od policzka.
- Jezu Nika.. - wyszeptał - zbieraj się, jedziemy do szpitala.

Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Na policzku widnieje opatrunek. Nie obyło się bez szycia. W dodatku cały prawy bok twarzy mam posiniaczony. Westchnęłam lekko i opuściłam łazienkę.
- Może lepiej zostaniesz w domu? - zapytał z troską, pakując torbę treningową.
- Nie, będę czuła się bezpieczniej, jak nie będę sama.. - westchnęłam.
- Przepraszam, że nie zdołałem cię uchronić.. - podszedł do mnie i opuszkiem kciuka przejechał po opatrunku - tak właściwie, to czym on..
- Nie wiem - spuściłam głowę - nie obwiniaj się o coś, czemu nie jesteś winny. Gdyby nie ty, pewnie skończyłoby się to o wiele gorzej - uśmiechnęłam się lekko.
- Jesteś bardzo dzielna - przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno - musimy zgłosić to na policję.
- Nigdzie nie będziemy tego zgłaszać. To go rozwścieczy jeszcze bardziej.
- Nika - westchnął.
- Nie Wojtek. Nie idę na żadną policję.
- Nie przekonam cię, prawda? - spojrzał na mnie z góry.
- Nie - zaśmiałam się.

Jakiś czas później..

- Nie będę się wpraszać na krzywego - denerwowałam się.
- Żadnego krzywego. Moi rodzice sami cię zaprosili - uśmiechnął się.
- Ale ja tam nikogo nie znam - jęknęłam - zresztą. Wezmą nas za parę i zaczną nam planować wesele - wywróciłam oczami.
- To poznasz. A jak będą takie akcje, to zainterweniuję - uśmiechnął się.
- Muszę?
- Musisz - pstryknął mnie w nos.
- No dobra - westchnęłam - ale na sylwestra jedziesz ze mną do Kędzierzyna.
- Cwana jesteś - zaśmiał się.
- Przecież wiem - wyszczerzyłam się.
- Niech ci będzie - puścił mi oczko.

Święta u rodziny Włodarczyków minęły w bardzo miłej atmosferze. Ciotki Wojtka ubzdurały sobie, że jesteśmy parą. A ten mimo obietnicy, nie sprostował tego. O dziwo wszyscy przyjęli mnie bardzo życzliwie.
Do Bełchatowa wróciliśmy dzień przed moimi urodzinami. Tego dnia zdjęli mi szwy. Zostawiliśmy w domu rzeczy i ruszyliśmy w stronę szpitala. Postanowiliśmy się przejść, więc na miejscu byliśmy dopiero po 30 minutach. Nie obeszło się oczywiście bez kilometrowej kolejki. W ten oto sposób opuściliśmy szpitalne mury dopiero po prawie dwóch godzinach. Nie miałam odwagi spojrzeć w lustro.
- Świetnie to wygląda - mruknęłam, kiedy się przełamałam.
- Co jest? - Wojtek oparł się o framugę drzwi.
- Serio tego nie widzisz?
- Yyy.. Nie? - spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Zobacz jak ja wyglądam z tą szramą - jęknęłam - nigdzie jutro nie jedziemy.
- O nie moja droga. Pakuj się. Jutro rano wyjeżdżamy do Kuby i nie chcę słyszeć żadnego ale.
- A nie możesz się pobawić jutro u Karola? Ja zostanę w domu...
- Nawet nie ma takiej opcji. Pakuj się.
No i co mogłam zrobić? Nic. Kompletnie nic. Wojtek ma podobny charakter do mnie. Jest strasznie uparty. Spakowałam potrzebne rzeczy, wskoczyłam pod prysznic i poszłam spać.
Następnego dnia  z miną rasowego mordercy, zajęłam miejsce pasażera w wojtkowym samochodzie. Generalnie starałam się zachować powagę. Ta... Wojtek skutecznie mi to uniemożliwił. Skończył się na tym, że śpiewaliśmy piosenki, lecące w radiu. Po kilku godzinach jazdy, byliśmy już na miejscu. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Kuby. Odebrał po kilku sygnałach.
- Wyjdziesz po nas ? - zapytałam prosto z mostu.
- Jasne, już idę - czułam, że się uśmiecha. Schowałam telefon do kieszeni i oparłam się o samochód.
Nie mówiłam mu nic o ostatnim incydencie z ojcem, więc bałam się jego reakcji.
- Cześć - powiedziałam cicho, spuszczając głowę w dół. W ten sposób włosy zasłaniały mi bliznę.
- Co się dzieje ? - zapytał zdezorientowany, unosząc mój podbródek - o cholera.. co się stało.. ? - przyciągnął mnie do siebie i zamknął mnie w swoim silnym uścisku.
- Ojciec -westchnęłam lekko.
- Nosz kurwa jego mać! Rozszarpię go przy pierwszej nadarzającej się okazji.
- Będziemy tak stać? - sprytnie zmieniłam temat.
- Zapraszam w moje skromne progi - zaśmiał się - tylko są dwie rzeczy, które musicie wiedzieć.. - podrapał się po karku.
- Wyduś to z siebie - wywróciłam oczami.
- Po pierwsze mam tylko jeden pokój gościnny..
- Spoko, będziemy spać razem - uśmiechnęłam się do Wojtka.
- Mieszkam z Bartkiem - wypalił nagle.
- Wypadałoby wreszcie pogadać - westchnęłam lekko.

- Bartek cholera jasna! miałeś sprzątnąć tą torbę! - krzykną Kuba, potykając się o nią.
- Nie dramatyzuj, przecież mówiłem, że zaraz to zrobię - doszedł do nas jego głos. Chwilę późnie zmaterializował się w korytarzu.
- Cześć - powiedziałam cicho, widząc jego zaskoczenie.
- Cześć - wydukał - co ci się..
- Mały wypadek - przerwałam mu.
- Chodźcie, pokażę wam pokój - Kuba wybawił nas z krępującej sytuacji.
- Panie przodem - zaśmiał się i otworzył drzwi do jednego z pokoi. Kiedy weszłam do środka doznałam szoku, Nad oknem rozwieszony był średniej wielkości transparent z napisem " wszystkiego najlepszego Nika"
- Pamiętałeś - uśmiechnęłam się do niego.
- Wszyscy pamiętaliśmy - Wojtek przytulił mnie od tyłu i dał mi całusa w policzek. Czułam na sobie wzrok Bartka. Cholera. Mógłby dać sobie już spokój.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do nich.
- Jesteś dzisiaj gwiazdą wieczoru, więc zrób się na bóstwo - Kuba puścił mi oczko.

________________________________________
Także tego.. :D taka mała rekompensata za wczorajszy rozdział i brak jakichkolwiek wpisów przez dłuższy czas :D
No to co, wakacje czas zacząć :D ?
Wybieracie się gdzieś ;p ?
Pozdrawiam <3

czwartek, 26 czerwca 2014

#27

- Chodź do domu - Wojtek wstał i podał mi rękę.
- Nie mogę opuścić treningu - pociągnęłam lekko nosem.
- Nawet nie ma opcji, żebyś tańczyła w takim stanie. Idź do domu, ochłoń trochę - Marlena uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco.
-Na pewno? - spojrzałam na nią.
-Bezapelacyjnie - puściła mi oczko - przepraszam - wyszeptała mi do ucha, kiedy przytulałam ją na pożegnanie.
- Nie masz za co - westchnęłam lekko - do jutra - pomachałam dziewczynom.
Dwadzieścia minut później byliśmy już w mieszkaniu Włodarczyka.
Siedziałam na parapecie z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach i podziwiałam panoramę Bełchatowa.
- Nie myśl tyle, bo cię okradną - Wojtek usiadł na przeciwko mnie
- Trudno - wzruszyłam ramionami.
- Chcesz pogadać? - zapytał, siadając na przeciwko mnie.
- Może później - westchnęłam - idę wziąć prysznic.
- Służę pomocą w umyciu plecków - zaśmiał się.
- Nie się pan tak nie zapędza, panie Włodarczyk.
- Tylko nie panie - jęknął zrezygnowany - czuję się staro.
- Przepraszam Wojtuś - cmoknęłam go w policzek i zniknęłam za drzwiami łazienki.
Nie minęło nawet dziesięć minut, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Może jednak umyć ci te plecki ? 
- Dam sobie radę - zaśmiałam się.
- To może chociaż herbaty ci zrobić?
- Skoro nalegasz - wywróciłam oczami. Wiem, że chce dla mnie jak najlepiej, ale mógłby trochę przystopować.

Chwilę później znowu siedziałam na parapecie razem z Włodarczykiem.
- Idziesz ze mną jutro na trening? - zapytał, przerywając ciszę.
- A trener mnie nie wywali? - zaśmiałam się cicho.
- Jasne, że nie.
- To idę - uśmiechnęłam się lekko.
- W takim razie wypadałoby się kłaść spać, bo jest już grubo po północy. Dobranoc. - ucałował moje czoło i zniknął za drzwiami łazienki,

Położyłam się w pokoju gościnnym. Słyszałam jak Wojtek wychodzi z łazienki i zamyka za sobą drzwi swojego pokoju. Kręciłam się z boku na bok. Spojrzałam na zegar, stojący na komodzie. Wskazywał godzinę drugą z minutami.
- Świetnie - mruknęłam cicho.
Podniosłam się z łóżka i po cichu wyszłam z pokoju. Powoli uchyliłam drzwi do sypialni przyjmującego.
- Wojtek ? - wyszeptałam
- Dlaczego nie śpisz? - zapytał, zapalając małą lampkę przy łóżku.
- Boję się.
- CHodź tu do mnie - podniósł kołdrę i poklepał miejsce obok siebie.
- Przytulisz mnie? - zapytałam, zanim się położyłam.
- Jeszcze się pytasz - zaśmiał się cicho - co się dzieje? - pyta, przygarniając mnie do siebie. Położyłam głowę na jego torsie i pozwoliłam, żeby delikatnie gładził moje plecy.
- Boję się, że któregoś dnia ojciec posunie się do czegoś więcej - oczy zaczynają mnie piec.
- Dopóki jesteś ze mną, nic ci nie zrobi - całuje czubek mojej głowy.
- Nie wiem, jak ci się za to wszystko odwdzięczę - wycieram mokre już policzki.
- W zupełności wystarcza mi twoja obecność - uśmiecha się lekko.
- Dziękuję - spojrzałam mu w oczy i ucałowałam jego policzek.
- Zawsze możesz na mnie liczyć - puścił mi oczko - a teraz idziemy grzecznie spać, bo jutro nie wstaniemy. Dobranoc - gasi lampkę.
- Dobranoc - wtulam się w Wojtkowe ramię i odpływam w krainę snów.
_____________________________________________________
Jestem i przez najbliższe dwa tygodnie nigdzie się nie wybieram! :D
Przez kilka ostatnich dni, roznosiło mnie tak, że nie miałam co z sobą zrobić. A wszystko przez to, że chciałam już dodać tutaj cokolwiek! ;D na drugim blogu niestety nie ma takiej weny, aczkolwiek zostały mi tam do napisania dwa rozdziały i epilog ;p W najbliższym czasie postaram się to zrobić ;)
Wiem, że rozdział nie jest ani długi, ani idealny, ale obiecuję poprawę ;)
W następnych będzie się trochę działo, więc ten można uznać za przejściowy ;p
Lecę się ogarnąć, w końcu dzisiaj zakończenie roku! :D
Pozdrawiam serdecznie i do następnego <3

Powracam! :D

Jako, że mój kochany tatuś kupił nowy komputer ( KOCHAM CIĘ TATO <3 :D ) wracam do świata blogowego :D
Nawet nie wiecie, jak mi tego brakowało ;) Już jutro rano pojawi się nowy rozdział ;)
Tymczasem mykam z psem na spacer :D
Pozdrawiam i do jutra ;3

środa, 11 czerwca 2014

Informacja

Wybaczcie, ale mam zepsuty komputer i z wielkim bolem serca, musze zawiesic oba blogi na czas nieokreslony ;x tez nie jestem z tego zadowolona, ale jak mus to mus ;x byc moze dodam cos krotkiego, jak pojade do cioci, ale nic nie obiecuje.. mam nadzieje, ze mnie za to nie zlinczujecie ;x
Rozdzialy pisze na biezaco w moim magicznym zeszyciku, wiec pozniej tylko przepisze ;)
Przepraszam jeszcze raz. Pozdrawiam :*