Byłam w kompletnym szoku. Przecież on mnie nawet nie lubi, więc o co mu chodzi do cholery? Dzwonek rozległ się szybciej niż przypuszczałam. Ociągając się lekko złapałam swoje rzeczy i ruszyłam do wyjścia.
- No to kiedy idziemy na tą randkę ? - obok mnie pojawił się wyszczerzony Kuba. Westchnęłam i spojrzałam na przechodzącego obok nas bruneta. Rzuciłam pytające spojrzenie Rudzielcowi - mnie się nie pytaj, nie wiem o co mu chodzi - podniósł ręce w geście obronnym. Uśmiechnęłam się lekko, pokręciłam nieznacznie głową i skierowałam się do swojego pokoju. Zostały mi tylko dwie godziny wf.. Nienawidziłam tego. Miałam jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam, że przebiorę się tutaj, a nie w szatni. Nie przepadałam jakoś za swoją klasą.. Zresztą. od zawsze miałam problem z nawiązywaniem nowych znajomości. Złapałam butelkę z wodą i zamknęłam za sobą drzwi. Miałam na sobie troszeczkę przykrótkie czarne spodenki i przydługą, luźną bluzkę z krótkim rękawem w kolorze morskim. Weszłam na halę i zauważyłam rozgrzewających się już chłopców. Świetnie. Tego mi brakowało. 2 godziny z bandą wyrośniętych dzieciaków. Wywróciłam lekko oczyma i usiadłam na krzesełkach.
- Jest nasza zguba - krzyknęła starsza kobieta, zmierzająca w moim kierunku. Wszystkie oczy skierowane były teraz na mnie. Mimo tego moje spojrzenie skrzyżowało się z jego lazurowymi tęczówkami. Patrzyliśmy tak na siebie przez dłuższą chwilę. W mojej głowie roiło się tysiąc myśli. Zastanawiałam się, co z tym kolesiem jest nie tak. Najpierw na mnie ciśnie. Później traktuje jak powietrze. Następnie wścieka się Bóg jeden wie o co.
- o co ci chodzi do cholery - mruknęłam pod nosem i spojrzałam na kobietę stojącą przede mną - jakiś problem ? - zapytałam słodko się uśmiechając.
- jesteś Weronika prawda ? - pokiwałam twierdząco głową - wiesz, dziewczynki już grają w kosza, jest po równo. Nie chcę, żebyś siedziała bezczynnie, więc zagrasz z chłopcami w siatkę, akurat brakuje im jednej osoby - wytrzeszczyłam na nią oczy.
- Chyba sobie pani żartuję - podniosłam lekko ton, jednak po chwili starałam się opanować emocje - nie ma takiej opcji.
- ale to nie była propozycja.
- jak ja nigdy w życiu piłki do siatki w ręku nie miałam! - oburzyłam się.
- Bartosz! - w ułamku sekundy brunet stał obok wuefistki - pokażesz koleżance jak się odbija - rzuciła i odeszła. Zostawiła mnie z tym kretynem. Zmierzyłam go wzrokiem. Wstałam i powoli szłam w stronę wyjścia.
- A ty gdzie ? - złapał mnie za łokieć i odwrócił w swoją stronę, dzięki czemu moja twarz zaliczyła bliskie spotkanie z jego klatką piersiową.
- W dupę na raki łapać szczupaki - spojrzałam mu w oczy - nie będę grała w to coś.
- Bardzo zabawne - uśmiechnął się ironicznie - nigdzie nie idziesz.
- A co naskarżysz na mnie ?
- Nie chce mieć po raz kolejny przejebane przez ciebie, więc z łaski swojej chociaż udawaj - jego palec wskazujący dotykał teraz mojego brzucha.
- nie dotykaj mnie - warknęłam i zabrałam mu piłkę. Skierowałam się w kąt sali i patrzyłam na dwumetrowego idiotę, który zmierzał w moim kierunku. Westchnęłam lekko.
~*~
Rozciągałem się, gdy nagle na hali pojawiła się Ona. Usiadła na jednym z krzesełek.
- Jest nasza zguba! - doszedł do mnie głos Jaworskiej. Podeszła do niej i chwilę prowadziła monolog.
- Chyba sobie pani żartuje! - wybuchnęła nagle blondynka. Spojrzałem na chłopaków, wszyscy wlepiali w nią swoje ślepia. Po chwili ja uczyniłem to samo. Patrzyła mi teraz prosto w oczy.
- Bartosz! - usłyszałem swoje imię. W ułamku sekundy znalazłem się koło starszej pani - pokażesz koleżance jak się odbija - odeszła, zostawiając mnie z Wredotą. Tego mi jeszcze brakowało. Zmierzyła mnie wzrokiem i odeszła. Westchnąłem ciężko i ruszyłem za nią.
- A ty gdzie ? - odwróciłem ją w swoją stronę. Niestety zrobiłem to chyba zbyt gwałtownie, bo jej głowa zderzyła się z moim torsem.
- W dupę na raki łapać szczupaki - jest taka słodka jak się denerwuje.. Bartosz do kurwy nędzy! Ogarnij się człowieku!
~*~
Na szczęście te dwie godziny minęły szybko. W zasadzie i tak nic nie robiłam, bo po krótkiej "nauce" stałam tylko na boisku, unikając piłek. Teraz leżę sobie w łóżku i przekręcam się z jednego na drugi bok. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Już po północy. Nie wytrzymuję. Zrzucam z siebie koszulę nocną, zakładam bokserkę i krótkie spodenki. Przed wyjściem wiążę jeszcze włosy w wysoką kitkę, łapię telefon i po cichu wychodzę. Kieruję się do salki korekcyjnej. Staję na przeciwko wielkiego lustra i zaczynam się rozciągać. Następnie podłączam telefon do głośnika, wciągam kilka piosenek na listę i oddaję się temu, co kocham najbardziej. Kiedy tańczę, nie liczy się nic poza mną, muzyką i parkietem. Ktoś kiedyś pytał, co konkretnie tańczę. Wszystko poza baletem. Jednak najbliższy memu sercu jest hip-hop i jazz.
- Dobra jesteś - usłyszałam nagle za sobą.
- Co ty tu robisz ? - warknęłam patrząc mu w oczy.
- Czasem przychodzę tu jak muszę o czymś pomyśleć. - wzruszył lekko ramionami. Niewiele myśląc wyłączyłam muzykę, schowałam telefon i chciałam wyjść. Uszatek jednak skutecznie mi to uniemożliwił.
- Przepuść mnie - powiedziałam spokojnie - nie mam ochoty na psucie sobie humoru przed snem.
- Jesteś mi coś winna - kąciki jego ust nieznacznie powędrowały do góry.
- Ja ? winna coś tobie ? - prychnęłam.
- Naucz mnie tańczyć - pokazał mi rząd idealnych ząbków. Westchnęłam lekko.
- No i po co ci to ?
- Nie daj się prosić - zrobił minę kota ze Shreka. Pokręciłam zrezygnowana głową. Złapał mnie za rękę i pociągnął na środek sali. Wziął mój telefon, podłączył go pod głośnik i z zaciętą miną przeglądał piosenki. Po chwili z głośników poleciała jakaś smętna piosenka. Spojrzałam na niego jak na idiotą.
- Chyba sobie kpisz - powiedziałam patrząc w te śliczne, lazurowe tęczówki. Widząc jednak, że nie zrezygnuje, złapałam jego dłoń. Niepewnie przyciągnął mnie do siebie. Do moich nozdrzy wdarł się przyjemny zapach jego mocnych perfum. Nagle się ocknęłam - przecież ty umiesz tańczyć - wyrwałam się z jego uścisku i patrzyłam jak uśmiecha się lekko speszony.
- Nie tak jak ty. Pokaż mi coś z hip-hopu - westchnęłam i wyłączyłam muzykę. Nauczyłam go kilku kroków. Padnięta usiadłam na parkiecie. Bartosz poszedł w moje ślady i zrobił dokładnie to samo.
- Dlaczego ukrywasz taki talent przed światem ? - wypalił nagle.
- Moja mama była kiedyś tancerką - sama nie wiem, czemu mu o tym mówię.. - To ona nauczyła mnie tego wszystkiego. W poprzedniej szkole miałam nawet swoją własną grupę. Wygrywałyśmy prawie wszystkie konkursy.. - westchnęłam lekko - kiedy moja mama zmarła.. - poczułam jak do moich oczu napływają łzy.
- Nie musisz dalej mówić, jeśli czujesz, że nie jesteś gotowa.. - objął mnie ramieniem. Pierwszy raz poczułam się tak bezpiecznie.
- Zamknęłam się w sobie. Przestałam tańczyć. Mój tata zgłupiał. Najpierw podróżował, zostawiając mnie z opiekunką. Po jakimś czasie zaczęłam się buntować, chciałam zwrócić na siebie jego uwagę.. Nie wyszło mi to na dobre, bo wylądowałam tutaj, a on zabrał dupę w troki i wyjechał. Nie tańczę, bo nie mam dla kogo. Robię to tylko wtedy, kiedy jestem sama - otarłam mokre policzki i pociągnęłam lekko nosem.
- Nie płacz - przytulił mnie mocno i ucałował czubek mojej głowy. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Jeszcze raz przetarłam policzki. Czas wrócić do szarej rzeczywistości. Odepchnęłam go lekko i podniosłam się z parkietu. Schowałam telefon do kieszeni. Spojrzałam na jego zmieszany wyraz twarzy i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi.
- Dlaczego taka jesteś ? - poczułam jego oddech na szyi.
- Taka to znaczy jaka ? - odwróciłam się do niego przodem.
- Dlaczego jesteś taka w stosunku do mnie ? - utonęłam w jego lazurowych oczach.
- Bartek.. - westchnęłam cicho.
- Z Jarskim rozmawiasz normalnie, z wszystkimi innymi też. Wszystkimi oprócz mnie - przyglądał się mi z poważną miną.
- To nie tak.. Ja po prostu.. - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ poczułam jego miękkie wargi na swoich. Odepchnęłam go - nie rób tego więcej - powiedziałam chłodno i wybiegłam z sali. Chwilę później leżałam już na łóżku z głową schowaną pod poduszką. Pomyśleć, że przez tego skurwiela, który skrzywdził mnie dwa lata temu, nie potrafię zaufać żadnemu facetowi. Usłyszałam ciche pukanie.
- Idź sobie - warknęłam.
- Porozmawiajmy.
- Nie ma o czym. Dobranoc - Włożyłam słuchawki do uszu i nie wiedząc kiedy, usnęłam.
~*~
Zjebałem po całości. Ona się przede mną otworzyła, chyba nawet zaczęła zmieniać stosunek wobec mnie, a ja tak po prostu zaprzepaściłem wszystko. Może to irracjonalne, ale ciągnie mnie do niej tak, jak jeszcze do żadnej innej dziewczyny. Nie wiem czemu. Może dlatego, że ona jest inna? Wydaje się być bardziej dojrzała niż pozostałe. Kiedy odprawiła mnie z kwitkiem, nie otwierając nawet drzwi, stwierdziłem, że porozmawiam z nią jak ochłonie. Zrezygnowany wszedłem do pokoju, wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać.
________________________________________
Hania, Kochanie. :D prosiłaś o dłuższe.. :* a wiesz przecież, że Tobie nie potrafię odmówić, ŻONO XD <3 Troszkę o niczym jest, ale nic na to nie poradzę :p